- Opowiesz mi jak się zachowywał rafe, gdy z nim mieszkałas? - zapytał jj
Westchnęłam, wspominając tamte czasy.
- Rafe zawsze był trudny - zaczęłam powoli. - Kiedy mieszkałam z nim, miał swoje momenty, kiedy potrafił być naprawdę uroczy i zabawny, ale te chwile były rzadkie. Zazwyczaj był gniewny, agresywny... Czułam, że zawsze coś w nim wrze. Był zazdrosny o wszystko i wszystkich, szczególnie o uwagę naszego ojca.
JJ słuchał uważnie, nie przerywając.
- Często się kłóciliśmy, a ja starałam się trzymać z daleka od jego wybuchów. Czasami miałam wrażenie, że jest wściekły na cały świat. To było męczące... i niebezpieczne. Często musiałam wymykać się z domu, żeby nie wpaść na jego zły humor.
JJ przytulił mnie mocniej, a ja poczułam, że w końcu mogłam to wszystko z siebie wyrzucić.
- Ale teraz jestem tutaj, z wami. I czuję się bezpieczna - dodałam, patrząc mu w oczy. - A ty odpowiesz cos o sobie? - dodałam
JJ uśmiechnął się lekko, patrząc w dal.
- No cóż, nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć - zaczął. - Wiesz, że pochodzę z rodziny rybaków i że mój tata nie jest najłatwiejszym człowiekiem do życia. Przez to często muszę radzić sobie sam.
Zamilkł na chwilę, jakby zbierał myśli.
- Surfing to dla mnie ucieczka. To jedyna rzecz, która naprawdę mnie uspokaja i sprawia, że zapominam o wszystkim innym. Kiedy jestem na wodzie, czuję się wolny. Nie ma tam żadnych problemów, tylko fale i ja.
Spojrzał na mnie z uśmiechem.
- No i jest jeszcze jedna rzecz, którą pewnie wiesz... Mam tendencję do wpadania w kłopoty. Czasem to czuję, że to mnie jakoś definiuje. Ale mam nadzieję, że z czasem uda mi się to zmienić. Dzięki tobie i reszcie ekipy czuję, że mam na to szansę.
- My zawsze będziemy z tobą, Jayj - odpowiedziałam, przytulając go mocniej.
***
Pojechaliśmy do skupu. My staliśmy tak jakbyśmy to nie znali JJ który rozmawiał z panią
- Chciałbym oddać wam to złoto, a wy żebyście za to dali kasę.
Złoto przeszło wszystkie 3 próby sprawdzenia czy jest prawdziwe.
- Chwilę tylko pójdę do szefa - powiedziała
Po 2 minutach wróciła.
- 30 tysięcy? - zapytała
- 70 - powiedział JJ - wiem ile jest warte złoto.
- Dobrze tylko pojedźcie do magazynu bo tu nie mam takiej sumy. - powiedziała
Wyszliśmy ze skupu, czując mieszankę podekscytowania i niepokoju. Wsiadaliśmy do Twinky, kiedy zauważyliśmy czarne auto z syrenami podążające za nami. Zatrzymaliśmy się na poboczu, a mężczyzna z bronią podszedł do nas.
- Wyjdźcie z samochodu - powiedział stanowczo.
Posłusznie wysiedliśmy z auta, starając się zachować spokój. Mężczyzna otworzył bagażnik i przeszukał wnętrze Twinky.
- Co my teraz zrobimy? - szepnęła Kie, patrząc z niepokojem na resztę.
- Spokojnie, niech szuka - powiedział JJ, próbując zachować zimną krew.
- Co tu mamy? - Mężczyzna wyciągnął sakiewkę z naszym złotem i spojrzał na nas surowo.
- Mogłeś lepiej je schować - mruknęłam