Pov: John B
Po moim spotkaniu z Sarah. Szlajałem się ulicami Outer Banks. Podejchało do mnie auto.
- Czas minął, młody - powiedział facet który dziś był u mnie w domu celując we mnie pistolet a ja zacząłem biec.
Jeden prowadził auto a drugi biegł za mną
- John b! - krzyczał - Stój!
Wbiegłem na płot z prądem, który mnie poraził.
- Trzeba uważać na ogrodzenia zaraz po sztormie - powiedział mężczyzna - A teraz oddasz mi to czego chce - ukląkł przede mną lecz na moje szczęście podjechał radiowóz
Mężczyźni uciekli, a ja znalazłem się w radiowozie szeryf Peterkin.
- Jak leci? - zapytała czarnoskóra - Najlepiej będzie jak oddasz mi kompas - dodała
Przełknąłem ślinę, po czym spojrzałem na kobietę. Uległem jej, oddałem jej pamiątkę rodzinną. Kompas po tacie.
- To najprawdopodobniej uratowało ci życie - powiedziała - Skoncentrowało wyładowanie, szczęściarz- dodała
Po chwili opuściłem pojazd. Wróciłem do nory.
- Może kumple mieli racje. Powinienem iść dalej. Wziąć się w garść. Pozbierać. Nie zaprzeczać faktom. Zostawić przeszłość za sobą. Pochować zmarłych - myślałem sprzątając dom.
Podpaliłem wszystkie śmieci, a nawet tablice z moimi przodkami. Lecz wyjąłem ją z ognia i ugasiłem. Coś co przykuło mój wzrok ,,Olivia R. Routledge".
Od razu pojechałem po JJ'a. Gdy byłem na miejscu.
- W drogę - powiedział JJ palący jointa, gdy pokazałem żeby wsiedli. Był wtedy z Pope'em i Mią.
- Oby było warto - powiedział Pope
Ruszyliśmy. Podjechaliśmy do wraku, knajpy rodziców Kie.
- Kie, nie jedzie - powiedział Pope
- Jak to? - zapytał JJ - Co jej zrobiłeś? - spojrzał na mnie
- Chwila, zajmę się tym - powiedziałem i poszedłem do środka.
- Em hej, co robisz? - zapytałem Kie kiedy do niej podszedłem.
- A jak myślisz? - zapytała
- Szpachlowanie poczeka - powiedziałem - Zmienimy bieg historii - dodałem
- Znowu knujesz? - zapytała idąc
- Tak, w życiu tak bardzo nie knułem - odpowiedziałem - Słuchaj wiem, że jesteś dobrą kumpelą i nie chcesz podsycać moich urojeń i wiem, że twój ojciec nie chce mnie widzieć ale posłuchaj mnie - położyłem ręce na jej ramionach - Jesteś moją przyjaciółką, potrzebuje cię i przepraszam za pocałunek, to było dziwne i nie zręczne. Błagam cię, pogadajmy - dodałem
- Przymknij się - powiedziała
- Co? - nie dowierzałem
- Kumam - powiedziała i dała mi buziaka w policzek - Przyjaciele - powiedziała
- Właśnie - powiedziałem - Wracamy strefy przyjaźni - zażartowałem po czym poszliśmy do twinky.
Po 20 minutach.
- Przeszkadza wam jak sobie buchnę? - zapytał JJ - to był długi dzień dziwnych akcji. - dodał, patrząc na Pope - też chcesz?
- Nie, wole być trzeźwy - odpowiedział czarnoskóry