Dżungla po paru dniach podróży zaczynała się rozrzedzać. Przechodzenie między ogromnymi roślinami przestawało być aż tak uciążliwe, więc droga mijała Todorokiemu coraz szybciej i przyjemniej. Tego samego nie można było powiedzieć o upierdliwym dla zielonowłosego alfie. Izuku zdecydował się go związać, ponieważ jego rana goiła się w zawrotnym tempie. Młodzieniec mentalnie przygotowywał się na atak ze strony wyższego mężczyzny. Blondyn nie był usadzony na koniu w wygodnej dla niego pozycji. Zdecydował się jednak nie narzekać, ponieważ miał świadomość, że zielonookiego nie za bardzo interesowały jego upodobania. Nie odzywali się do siebie za wiele. Ich dialogi bardziej opierały się na "masz", gdy jeden drugiemu podawał coś do picia lub jedzenia, albo "robimy postój", żeby zakładnik przygotowywał się do zejścia z wierzchowca.
Las był spokojny, w tej części nie za gorący. Lekki wiatr rozwiewał leniwie włosy obu chłopakom, podczas gdy jeden prowadził zwierzę i drugiego przez dżunglę, a ten czekał na rozwój wydarzeń, ponieważ nie zostało mu przecież nic innego. Dynamight nienawidził tej bezsilności. Przez całe życie działał, często nawet poprzednio nie myśląc. Był do tego przyzwyczajony. Zawsze dostawał to, czego chciał, a jeśli nie, to zdobywał to siłą. Ale tym razem mu się nie udało. Został pokonany. Jego duma była urażona. Poprzednio myślał, że jest niezwyciężony, że może wygrać każdą bitwę, każdą walkę, każdy pojedynek. Rzeczywistość poraz pierwszy go uderzyła. To było gwałtowne i dla niego okropne. Nie mógł przyjąć do świadomości tego, że jego życie zależy od drugiego człowieka.
Bezczynnie siedział na siodle całymi dniami, obserwując otoczenie i Todorokiego swoim bacznym wzrokiem. Aż kipiała od niego nienawiść i wściekłość. Jego feromony zalewały otoczenie, a wraz z nim zielonowłosego wojownika. Izuku doskonale zdawał sobie sprawę z odczuć Ground Zero i jego myśli. Blondyn miał ochotę rozszarpać mu gardło. Jednak zielonookiego to bawiło. Zwłaszcza to, że wiedział, że ego czerwonookiego zostało naruszone. Że on je naruszył. Zamierzał zrobić to jeszcze nie raz. Książę go rozbawiał i intrygował jednocześnie. Czuł na sobie jego zajadłe spojrzenie, które próbuje wywiercić dziurę w jego plecach. Skutecznie je ignorował, jeszcze bardziej wytrącając tym z równowagi jego zakładnika. Dynamight nienawidził być ignorowany, a Izuku zwracał na niego uwagę tylko wtedy, gdy było to konieczne a najszczęściej były to właśnie polecenia, których alfa nie mógł nie wykonać.
No bo jak Izuku kazał mu zejść z konia, to miał na nim zostać? Przecież w takim wypadku by musiał na nim spać. Albo gdy zielonowłosy kazał mu zjeść kawałek chleba, miał tego nie zrobić i potem wić się z głodu przez następne paręnaście godzin?
Musiał się słuchać, a to go rozwścieczało.
Więc tak przemierzali dżunglę, w ciszy, która jednego napawała spokojem a drugiego coraz większą furią.
Blondyn nie potrafił przegrywać.
Jego czerwone oczy raziły nienawiścią, wpatrując się w Todorokiego
— Teraz bądź cicho — rozkazał szeptem Izuku, zaczynając czuć w powietrzu zapachy paru osób. Oboje wiedzieli, że są tuż przy granicy z Fetherą. Ground Zero i tak wcześniej nic nie mówił, ale młodzieniec wydał mu rozkaz tak na wszelki wypadek.
Zielonowłosy domyślał się, że wokół niego wyczuwa feromony straży granicznej, które były dosyć świeże, więc ich właściciele muszą być niedaleko. Czerwonooki wywrócił swoimi tęczówkami. Riposta i wyzwiska cisnęły mu się na usta, ale podczas tych paru dni nauczył się, że na młodego Todorokiego takie rzeczy nie działają. Nie prowokują go. Blondyn miał inny plan.
Zielonooki zwolnił tępo, wsłuchując się w dźwięki dżungli I szukając zapachów w powietrzu. W końcu do jego uszu dotarła bardzo agresywna rozmowa. Z początku ani Dynamight, ani Izuku nie rozróżniali słów, ale po paru sekundach doleciały do nich pierwsze bluźnierstwa. Zielonowłosy przyłożył sobie palec wskazujący do ust, patrząc wymownie na swojego zakładnika i pokazując mu tym, że jeśli się odezwie, już jest martwy.
CZYTASZ
♤𝐓𝐡𝐞 𝐋𝐚𝐬𝐭 𝐨𝐟 𝐓𝐡𝐞𝐦♤bakudeku
Teen FictionMały, bezbronny chłopiec. Wygłodzony praktycznie na śmierć. Już w tak młodym wieku ma tyle obrażeń na ciele i jeszcze więcej blizn. Jest słaby, kruchy, kompletnie bezbronny. Jego niewinna duszyczka wycierpiała dużo. Za dużo. Prawie dochodzi do śmier...