— Izuku — zaczął cicho Todoroki, zwracając na siebie uwagę idącego obok niego młodzieńca. Zielonowłosy spojrzał na swojego ojca, wyczekując tego, co ten chce mu przekazać. — Po tym jak wejdziemy na salę, mogą wydarzyć się... — Odchrząknął. — Trochę nietypowe rzeczy...
— W jakim sensie? — Zapytał chłopak, unosząc jedną brew ku górze. Ledwo zauważalnie zacisnął swoje dłonie na pasie z rynsztunkiem, żeby choć odobrobinę wyładować stres i uspokoić wykręcający mu się we wszystkie strony żołądek.
— Wiesz... Nie wszyscy mogą pozytywnie przyjąć informację, że ukrywałem cię w tajemnicy przed innymi państwami przez ponad pięć lat.
— Dlaczego?
— Bo myślą, że nie żyjesz — wypalił niemal bezgłośnie monarcha, na co Izuku otworzył szerzej oczy.
— Oni mnie znają? Skąd? — Spytała coraz bardziej zestresowany. — Tato? Co się dzieje? O czym nie wiem? — Zaczął panikować, próbując tego nie pokazywać, co mu wychodziło.
— Cokolwiek się stanie, pamiętaj, nie popełniłem błędu ratując cię, I nigdy bez względu na wszystko nie będę tego żałować. Nie wątp w siebie, musisz odkryć swoją przeszłość — mówił Shoto, wzbudzając coraz większy lęk w Izuku.
— Co to ma znaczyć? — Spytał panicznie, dostrzegając drzwi do wielkiej sali narad coraz bliżej nich. — Co to ma znaczyć ojcze? — Powtórzył, łudząc się, że dostanie odpowiedź.
— Znajdź swoją przeszłość, Izuku, a wtedy będziesz w pełni gotowy — powiedział heterochromik, sekundę przed tym jak Tokoyami otworzył przed nimi wrota.
Zielonowłosego przeszedł lęk, przez niezrozumienie słów swojego ojczyma. Przez głowę przebiegało mu milion myśli, jednak żadna nie wydawała się właściwą odpowiedzią. Nie miał jednak dużo czasu do namysłu. Oczy wszystkich skupionych w ogromnym pomieszczeniu spoczęły na Lavinii oraz reszcie straży króla.
Z największego że wszystkich tronów stojących przy podłużnym, ciągnącym się przez całe pomieszczenie, stole, z samego końca odezwał się wysoki, złotowłosy beta. Jego oczy, które przypominały kamienie szlachetne z wisiorów Tokoyamiego wpatrywały się w grupę. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko.
— Jesteśmy już w komplecie. Możemy zaczynać radę — oznajmił, zapraszając gestem dłoni Lavinię na siedzenia obok niego i jego doradców wraz z Tokoyamim.
Wszyscy ruszyli na miejsca. Poczuli rosnące z każdą sekundą napięcie w powietrzu, gdy ludzie zaczęli wyczuwać ich zapachy, a w szczególności jeden, ten najsilniejszy i najpiękniejszy że wszystkich.
Sam król Fethery zaczął marszyć brwi, nie mogąc rozpoznać, do której drugiej płci należą feromony, których, jak się domyślał, właścicielem był niski, zielonowłosy młodzieniec, którego nigdy wcześniej nie widział na oczy, ani nawet, jak mu się wydawało, nie słyszał o nim.
— A któż to? — Zagadnął ciekawsko do siadającego po jego lewej stronie Todorokiego. Wskazał głową na piegusa, który zajął miejsce tuż przy swoim tacie. Owe miejsce było bardzo ważne. Uznawało się je za najbliższego doradcę króla, najbliższego współpracownika lub następcę tronu.
Wszyscy w sali nie musieli wyczekiwać długo odpowiedzi.
— To Izuku. Spadkobierca korony Aurum — oznajmił spokojnie. Co niektórzy monarchowie podnosili jedną brew, a sam Izuku zdawał się nie rozumieć tego, co ojczym właśnie powiedział.
Jedynie wysoki, umięśniony, przerażający, białowłosy alfa zerwał się na równe nogi, przewracając tym samym ogromne krzesło. Ten zapach w końcu mu się przypomniał. Myślał, że on nie żyje.
CZYTASZ
♤𝐓𝐡𝐞 𝐋𝐚𝐬𝐭 𝐨𝐟 𝐓𝐡𝐞𝐦♤bakudeku
Teen FictionMały, bezbronny chłopiec. Wygłodzony praktycznie na śmierć. Już w tak młodym wieku ma tyle obrażeń na ciele i jeszcze więcej blizn. Jest słaby, kruchy, kompletnie bezbronny. Jego niewinna duszyczka wycierpiała dużo. Za dużo. Prawie dochodzi do śmier...