Szeroko otwarte, duże, zielone, niemal szmaragdowe oczy wpatrywały się z fascynacją w mijaną roślinność. Ogromne palmy, z nieznanym mu dotąd gatunkiem drewna, kory, oraz ich wielkie, rozłożyste liście, które przy zachodzącym słońcu dawały coraz mniej cienia grupie podróżników. Niespotykane rajskie ptaki latały im nad głowami, kierując się do swoich gniazd, by przespać ciepłą północną noc. Towarzysze zielonookiego również podziwiali ten egzotyczny kraj, choć mniej intensywnie niż najmłodszy z wojowników. W swoim życiu zdarzyło im się już parę razy cieszyć oczy tymi niezwykłymi cudami, i pomimo tego, że tym razem nie robiło to na nich tak wielkiego wrażenia jak podczas ich pierwszej wyprawy, nadal zaciągali się ciepłym powietrzem, który niósł w sobie dodatkowo zapach morskiej wody z północną roślinnością.
Po dwóch dniach drogi byli dosyć zmęczeni, lecz zadowoleni. Całą grupę Lavinii otaczała straż najwyższej rangi, choć małe było prawdopodobieństwo tego, że ktoś zaatakuje króla Aurum wraz z jego strażą i najbliższymi doradcami, którzy władali mieczem nie gorzej niż ich władca. Pomimo tego, że droga przez dżunglę momentami mogła bywać naprawdę niebezpieczna, przez ogromne gady czające się na każdym rogu, pająki większe niż ludzka dłoń, ale też wielkie drapieżne ssaki, jedynie czekające na ofiarę, Lavinia dotarła do stolicy Fethery.
Gdy tylko strażnicy muru miasta zobaczyli podróżników na horyzoncie, natychmiast podnieśli wielką, masywną, stalową bramę. Todoroki przejazdem na swoim ogromnym białym wierzchowcu wymienił się pozdrowieniami z dowódcą oddziału, i nie przedłużając dłużej, poprowadził Lavinię w głąb miasta, które swoją drogą nie było wcale mniej imponujące niż stolica Aurum. Różniło się od niego co prawda bardzo, lecz wywierało nie mniejsze wrażenie.
Izuku, po środku grupy na koniach, nie mógł nacieszyć swoich oczu widokiem idealnie równo posadzonych palm, które oddzielały chodnik od drogi dla przejezdnych, wystawionych na sprzedaż owoców we wszystkich kolorach, których obiecał sobie, że spróbuje na uczcie u króla Fethery, pięknie ubranych zamożnych przechodniów, jednocześnie zupełnie inaczej niż w Aurum. Kobiety nosiłu w głównej mierze krótkie spódniczki, bez żadnych rajstop pod spodem, wraz z górą ubioru, która również mało zakrywała, przez gorący klimat. Mężczyźni mieli na sobie spodnie do kolan, na które Izuku nie mógł się napatrzeć, i zaprzysiągł sobie, że takie zdobędzie, bo inaczej chyba się w swoich ugotuje. Co niektórzy podwijali rękawy swoich cienkich koszul, a inni nie zakładali nic ponad spodnie. Praktycznie wszyscy nosili jakąś biżuterię ze złotych, nieznanych wcześniej zielonowłosemu, kamieni oraz z muszelek.
Każda najmniejsza rzecz cieszyła oczy młodzieńca. Wszystko go fascynowało, i próbował zapamiętać każdy najmniejszy element z tego wszystkiego. Jego tęczówki wręcz promieniowały zachwytem po jego wargach błądził głupi uśmieszek, a jemu samemu chciało się niemal skakać z podekscytowania.
Król Aurum patrząc na swojego syna był przeszczęśliwy, widząc go takiego beztroskiego. Duma rozpierała jego serce, gdy myślał, że to właśnie ten chłopak przejmie po nim tron. Był pewien, że Izuku sprawdzi się w roli władcy lepiej niż ktokolwiek inny. Miał dobre, wręcz złote serce, ale kiedy było trzeba, umiał postawić na swoim. Walczył na poziomie najlepszych wojowników na całym kontynencie. Był szczery, ale potrafił kłamać, i wyczytać kłamstwo z nawet najmniejszego gestu. Był sprytny, inteligentny, szybko się uczył, nigdy nie lekceważył przeciwnika, miał ogromną wiedzę, umiał podejmować dobre decyzje pod presją czasu, a co najważniejsze, nigdy się nie poddawał i zawsze dążył do wyznaczonego sobie celu, nie ze względu na to, że ktoś od niego tego wymagał, robił to dla siebie.
Izuku miał tylko jedną wadę.
Pomimo tego, że zielonowłosy ze względu na swój brak doświadczenia, jechał w samym środku oddziału, przykuwał bardzo dużo uwagi. Nie ze względu na to, że jest nowy w Lavinii.
CZYTASZ
♤𝐓𝐡𝐞 𝐋𝐚𝐬𝐭 𝐨𝐟 𝐓𝐡𝐞𝐦♤bakudeku
Novela JuvenilMały, bezbronny chłopiec. Wygłodzony praktycznie na śmierć. Już w tak młodym wieku ma tyle obrażeń na ciele i jeszcze więcej blizn. Jest słaby, kruchy, kompletnie bezbronny. Jego niewinna duszyczka wycierpiała dużo. Za dużo. Prawie dochodzi do śmier...