I love you! Prove it, stay.

45 6 0
                                    

Bolało, ale nie aż tak strasznie. Po prostu myśl, że jest odporny dodawała mu sił. Inaczej jest w sytuacji gdy po ugryzieniu człowiek zaczyna rozumieć, że nic się nie da już zrobić, prócz strzelenia sobie w głowę, by to wszystko przyspieszyć, ale jednak nie wszyscy są na to gotowi. Nie każdy ma odwagę to zrobić.
Dlaczego więc świat, natura, zaczęła wymagać z dnia na dzień od ludzi tego, by byli zdolni zabić? Obcych, bliskich a nawet siebie?
Może za karę?

Ostrze zagłębiło się w szyi biegacza, który właśnie ugryzł Regulusa. Teraz już nie istnieje, nie skrzywdzi nikogo więcej. Brunet został przez tą akcje w tyle, ale nie miał za dużo czasu do myślenia. Musiał uciekać, dogonić resztę grupy. Wiedział jednak, że będzie trzeba potem zadbać o to by nikt nic nie zobaczył. Żadnego ugryzienia na jego skórze.
Teraz nie miał czasu, się nad tym zastanawiać.
W biegu naciągnął rękaw na swoją nowo nabytą ranę i przedzierał się przez kolejne gnijące potwory, wiedząc, że za nim znajduje się ich coraz więcej i chcą go dopaść.
Wpadł na drzwi, praktycznie się na nich zatrzymując. Może i był odporny, ale jak dopadnie go klikacz to nie będzie przyjemnie. Ba, cała horda różnych zakażonych. Wtedy napewno nie było by to przyjemne. Tak zwana szybka, choć bardzo bolesna śmierć.

Wpadł do pomieszczenia, jego wzrok namierzył regał. Był już w pewien sposób wyczulony na takie akcje. Mocne pchnięcie mebla sprawiło, że ten upadł, dzięki czemu drzwi się skutecznie zablokowały. Po chwili dało się usłyszeć drapanie, stukanie i dobijanie się. Szanse, że potwory się przedostaną były naprawdę minimalne.
Regulus ciężko oddychał, łapiąc tak potrzebne mu powietrze. Upewnił się, że nikogo nie ma w pomieszczeniu, po czym odsłonił przedramię. Był tam. Jak znak, przesądzenie o wszystkim. Mimo, że chłopak był odporny, to czuł się jakby wylano na niego żrący kwas. Wyjątkowo brzydziło go to co aktualnie działo się na świecie. Patrząc na wszystkich zakażonych miał wrażenie, jakby byli to grzesznicy spaczeni swoimi grzechami i złem. Teraz też się tak czuł. Jak zły, ohydny człowiek.
Był złym człowiekiem...?
Nie, nie był, ale robił złe rzeczy.
Jak każdy, zmuszony do tego by przetrwać i jakoś utrzymać przy sobie bliskich.

Regulus spokojnie udał się dalej. Musiał znaleźć stąd wyjście. Jego grupa napewno zaraz znajdzie się na świeżym powietrzu, o ile już się nie wydostali. Mimo, że był spokojny, to i tak wyjął ostrze. Nie chciał strzelać tutaj z broni, bo nie posiadał tłumika. Wiedział, że w niektórych pokojach jest naprawdę sporo zarodników. Mogło by to ściągnąć coś.. większego i poważniejszego.
Zwiedzał budynek, zabierając wszystkie zasoby, które uznał za potrzebne, ale w pewien sposób się spieszył. Po pierwsze, umówmy się, samo siedzenie w takim miejscu nie było najprzyjemniejsze. Po drugie, wiedział jakie zasady panują w grupie. Jeżeli ktoś nie wróci w dziesięć minut, to go zostawiają. A tym razem byli dosyć daleko od swojej siedziby.  Regulusowi nie uśmiechało się wracanie do domu przez dwa czy trzy dni na piechotę. Więc musiał się stąd jak najszybciej wydostać.

Udało mu się to. Wyszedł przez jedno z okien, uprzednio je rozbijając. Wylądował po kompletnie innej stronie budynku, ale to nie przeszkadzało. Poczuł się lepiej gdy do jego płuc dotarło powietrze. Takie czyste. Tam na dole miał wrażenie, że się dusił. Z jednej strony kurz, który osiadł na zapomnianym miejscu, a z drugiej strony nie raz spotkane dzisiaj zarodniki, a te nie należały do przyjemnych pod względem zapachu, ale Regulus miał maskę tlenową, by zachować pozory. Gdyby jej nie miał, przeżyłby, ale jego znajomi dowiedzieli by się, że jest inny. Odporny. Oczywistym było, że tego nie chciał. W jego życiu tylko dwie osoby wiedziały, że jest odporny. Nie wspomina tego dobrze, więc nie zamierza popełnić tego błędu, na który nie miał wpływu. Poza tym współpracowali z Świetlikami. Była to taka grupa, podobna do ich, ale jeszcze lepiej zorganizowana i zaopatrzona. Już od początku apokalipsy starają się zrobić szczepionkę. Wiedzą doskonale o tym, że istnieją ludzie odporni. Wiele już takich mieli, okazało się, że to co odpowiada za odporność jest w ich mózgu. Sporo ludzi zginęło, by w ogóle mogli pobrać próbki. Nic to nie dało. Teraz nikt nawet nie chce się ujawniać. Nie można się im dziwić. Świetliki były naprawdę zdeterminowane. Teraz nie wiedzą co robić. Regulus był tam i doskonale wiedział co się dzieje w ich szpitalu. A raczej w laboratoriach, które dla nich, pacjentów zamieniały się w sale tortur. Na początku chłopak był gotów się poświęcić, ale nie wytrzymał tego co się tam działo.
Regulus uciekł, do dzisiaj ukrywając się.
Teraz nie jest w stanie o tym myśleć.  

I love you! Prove it, stay. *one shot Jegulus TLoU*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz