III

18 4 0
                                    


Minęły już 3 dni odkąd przeprowadziłem się do Beddgelert. Przez ten czas zdążyłem zakolegować się z Chris, Sarah, małym Liamem i Olivierem. Mógłbym powiedzieć to samo o moim współlokatorze, ale ten nie był zbytnio rozmowny i nadal gniewał się na dziewczynę, więc unikał naszego towarzystwa.

- Co wy tacy nie w sosie? - spytała Pani Williams wchodząc do salonu z trzema kubkami kompotu.

- Chris znowu pokłóciła się z Theo i zachowuje się jak małe dziecko - odpowiedziała jej Sarah siedząc na fotelu i czytając jakąś książkę.

Kobieta zaśmiała się i usiadła na kanapie obok starszej z dziewczyn, która była dużo mniej rozmowna niż 2 dni temu i głównie leżała leniuchując.

- Czyli nic nowego, co? - poczochrała jej długie fioletowe włosy, na co ta zmieniła pozycję na siedząca i poprawiła swoją fryzurę - Ehh, nic się nie zmieniłaś przez te parę lat.

Ja sam siedziałem na pufie i obserwowałem resztę, w końcu jednak postanowiłem przedstawić jak to wygląda z mojej strony.

- Słuchaj, nie ma co się kłócić i obrażać, to dziecinne - zmarszczyłem brwi - zresztą widzę Theo bardzo często, bo mamy razem pokój, więc wiem, że jemu też jest przykro.

Chris przez cały czas milczała, ale uważnie słuchała wszystkiego co mówiłem. Ewidentnie wzięła sobie to do serca, bo po kilku minutach na jej twarzy ponownie zagościł uśmiech.

- Może masz rację - podrapała się po karku - zawołaj mi go tu!

Zaśmiałem się i nie czekając długo wstałem i poszedłem na górę. Tak jak się spodziewałem, chłopak przez cały czas siedział w pokoju.

- Theo, mam do ciebie sprawę - zobaczyłem, że leżał na łóżku, ale na uszach miał słuchawki, więc pewnie mnie nie usłyszał.

Postanowiłem wejść po drabinie, bo ewidentnie był tak skupiony na ekranie telefonu, że nie zauważył mnie kiedy byłem na dole. Gdy tylko wspiąłem się na jego łóżko ten odskoczył, zupełnie jakby zobaczył ducha.

- Jeny, nie strasz mnie tak! - krzyknął zdejmując słuchawki z uszu.

- Nie słyszałeś mnie, a mam ważną sprawę do ciebie, chodź ze mną na dół - powiedziałem przyglądając się jego niebieskim oczom - zresztą nie możesz tak ciągle siedzieć tu sam.

Theo zmarszczył brwi i odwrócił wzrok spoglądając tym razem na pościel.

- Muszę iść na dół? - spytał.

- Tak - odpowiedziałem bez zastanowienia, na co ten tylko cicho westchnął.

- No dobra - ponownie uśmiechnął się, chyba domyślił się o co mi chodziło.

Od razu po naszym wejściu do salonu Chris i podeszła do chłopaka. Podała mu rękę i z poważną miną patrzyła mu w oczy. Tak właściwie była całkiem wysoka, więc dzieliło ich kilka centymetrów.

- Przepraszam Theo! - powiedziała bez większego zastanowienia - Prawie powiedziałam coś, czego nie powinnam i chcę się z tobą pogodzić.

Chłopak patrzył na nią przez chwilę, po czym się zaśmiał, na co ta dostała totalnego laga mózgu.

- Z czego się śmiejesz? - spytałem patrząc na niego z podobnym wyrazem twarzy co Chris.

- Po prostu pierwszy raz od paru lat usłyszałem on niej takie oficjalnie przeprosiny - wziął głęboki oddech i starał się zachować powagę - oczywiście doceniam to - uścisnął jej rękę - i wybaczam.

Ostatecznie wszystko zakończyło się dobrze, a w ramach nagrody za nasze szybkie i dorosłe rozwiązanie tego jakże niedojrzałego konfliktu postanowiliśmy się wybrać do centrum Beddgelert. Pomimo, że to już któryś z kolei dzień mieszkania w tej wiosce, to daleko po za teren domu dziecka nie wychodziłem.

~ Ucieczka ~ BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz