XXI

15 2 0
                                    


Grudzień był dla mnie niesamowitym miesiącem, pierwszy raz spędziłem Święta Bożego Narodzenia w tak wspaniałym gronie i poczułem się rzeczywiście szczęśliwy. W dodatku wydarzyło się bardzo dużo rzeczy, które w głównej mierze związane były z moim przyjacielem - bo tak póki co jeszcze go nazywałem. Oficjalnie nie zostaliśmy parą i tak właściwie ciężko było mi stwierdzić na jakim etapie w ogóle jesteśmy. Zresztą nie ma się co dziwić, bo kompletnie nie byłem doświadczony w tych tematach.

31 grudzień - Sylwester. Na moje nieszczęście miałem dzisiaj dyżur, a osoba z którą miałem go mieć, czyli z Amandą była przeziębiona i przez większość czasu spędzała w swoim pokoju. Po obiedzie oczywiście zabrałem się za sprzątania, lecz moją uwagę przykuła Violet, która nadal siedziałam na swoim miejscu i powoli kończyła jeść.

- Charlie, jak ci się układa z Theo? - spytała podnosząc głowę.

Dziewczyna ostatnio zachowywała się już całkiem normalnie, co cieszyło mnie, gdyż patrzenie jak moi przyjaciele są smutno bądź zmartwieni tylko mnie dobijało.

- Chyba dobrze... - zarumieniłem się lekko na myśl o ostatnich wydarzeniach, zwłaszcza o pocałunkach, których mieliśmy już dwa.

- Jesteście razem? - uśmiechnęła się podejrzliwie.

Nie wiedziałem, czy powinienem odpowiadać na jej pytania. Co prawda blondynka zawsze dochowywała tajemnic i raczej nie miałem się co martwić o to, że rozpowie to komuś. Tak czy siak czułem się trochę niepewnie, w końcu były to dosyć prywatne sprawy.

- Jeszcze nie, to znaczy... Nie oficjalnie - zbierałem naczynia ze stołu - ale wiem, że obydwaj czujemy to samo.

Violet zamyśliła się, a po chwili skończyła jeść i wstała od stołu.

- Spokojnie, nie musisz mi mówić o szczegółach - zaśmiała się - cieszę się, że wam się układa.

Co prawda miło było słyszeć mi to z jej ust, jednakże nadal z tyłu głowy miałem pewien niepokój i myśli, że moja przyjaciółka może być przygnębiona bądź nawet zrozpaczona, w końcu takie rzeczy zdarzają się, nie tylko w książkach.

- A u ciebie wszystko w porządku? - zapytałem zatrzymując się i patrząc na nią.

Dziewczyna oparła się o ścianę, a z jej twarzy nie znikał uśmiech.

- Tak, to znaczy... Nie musisz się o nic martwić - poprawiła swój kok - to było zauroczenie, wszystko jest okej.

Odpowiedź Violet brzmiała wiarygodnie, więc stwierdziłem, że nie ma co się tym zamartwiać. Nadal chciałem się z nią przyjaźnić i naprawdę komfortowo czułem się w jej towarzystwie. Gdyby chciała zerwać naszą przyjaźń, albo w ogóle przestać ze mną rozmawiać nie wiem co bym zrobił.

~

Ten rok był dla mnie najlepszym, jaki dotąd udało mi się przeżyć. Nigdy nie sądziłem, że dotrwam do tego momentu. Zawsze chciałem poczuć prawdziwe szczęście, odnaleźć osoby, na których będzie mi zależeć. Marzyłem o tym, aby czuć się kochanym i mieć jakiś cel w życiu. Jeszcze kilka miesięcy temu jedyne o czym myślałem, to o śmierci. Spokojnym samobójstwie, ucieczce z tego świata, który jeszcze wtedy wydawał mi się być kompletnie szary, ciemny i pozbawiony jakiegokolwiek optymizmu czy dobrych cech.

Beddgelert okazało się być miejscem, w którym zacząłem wszystko od nowa. Nowe otoczenie, ludzie, dom... Wszystko się zmieniło. Poznałem tak wiele osób, które pomogły mi zmienić tok mojego myślenia i wyjść z ciężkiej depresji towarzyszącej mi przez lata. Pierwszy raz w życiu miałem prawdziwych przyjaciół i jestem im tak cholernie wdzięczny za wsparcie i wszystko co dla mnie zrobili. Oprócz tego zaznałem zupełnie nowego dla mnie uczucia, czegoś większego niż przyjaźń. Ciężko mi jak na razie nazwać to miłością, jednakże czuję do tej osoby coś, czego nigdy wcześniej nie odczuwałem, nawet o tym nie śniłem.

~ Ucieczka ~ BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz