XXXV

4 2 0
                                    


Pov Theodore Hanssen

Obudziłem się dosyć wcześniej, a dokładniej było to spowodowane jasnymi promieniami słońca docierającymi do pokoju zza szyby. Charlie jeszcze spał, więc z ciekawości wziąłem do ręki telefon, po czym zobaczyłem, że była dopiero siódma. Byłem w niemałym szoku, bo zazwyczaj to ja wstawałem później i czasem trzeba było mnie dosłownie zdzierać z łóżka. Mój chłopak za to leżał jak zabity. Bardzo rzadko miałem okazję widzieć go w takim stanie, w końcu to on budził się pierwszy i prędzej on wpatrywał się we mnie. Ciekawiło mnie, czy tak właśnie było?

Przez kilka dobrych minut obserwowałem jego twarz oraz włosy, które pod wpływem światła słonecznego błyszczały i były niemal złotawe w niektórych miejscach. Jego cera była naprawdę ładna, a usta były delikatnie rozchylone. Był to tak uzależniający widok, że nie mogłem oderwać od Charlie'go mojego wzroku. Niepewnie położyłem dłoń na jego policzku, a następnie głowie, która zacząłem gładzić. Jego włosy były tak miękkie i przyjemne w dotyku, że podczas tej czynności czułem się, jakbym był w siódmym niebie.

Po chwili usłyszałem ciche ziewnięcie dobiegające z ust chłopaka, a następnie zobaczyłem jego szare tęczówki. Wyglądało na to, że właśnie się obudził.

- Dzień dobry - przywitałem się posyłając mu szeroki uśmiech.

Charlie przetarł oczy i spojrzał na mnie będąc w lekkim szoku.

- Hej... - ponownie ziewnął - nie śpisz już? - spytał zdając sobie sprawę, że trzymałem rękę na jego włosach.

- Nie, sam nie wiem jak to się stało - zabrałem dłoń z jego głowy - pierwszy raz widziałem cię, jak spałeś rano - powiedziałem z dumą - i nie żałuję.

Chłopak delikatnie się zarumienił i zmarszczył brwi ściskając czubek mojego nosa.

- Następnym razem to ja będę obserwował ciebie - prychnął.

Zaśmiałem się cicho i przytuliłem go. Pomimo, że nie byłem już śpiący to wcale nie miałem ochoty na wstawanie z łóżka. Pod kołdrą było bardzo ciepło, a dodatkowo przytulając Charlie'go czułem się, jakbym mógł zostać w tej pozycji już na zawsze.

- Ale z ciebie przylepa - zaśmiał się chłopak głaszcząc moje plecy.

- A z ciebie nie? - patrzyłem mu w oczy kiedy stykaliśmy się nosami.

- Może i tak, ale z ciebie większą - uśmiechnął się.

- No chyba nie - i tak oto znów zaczęliśmy naszą bezsensowną kłótnie, z której i tak nic nie wyniknie.

Leżeliśmy tak, dopóki po kilkunastu minutach nie usłyszeliśmy pukania do drzwi. Momentalnie oderwaliśmy się od siebie, a ja przebrałem pozycję siedzącą.

- Mogę wejść? - spytała moja babcia stojąc przed naszym pokojem.

- Tak! - krzyknąłem rozciągając się.

Po chwili do pomieszczenia weszła kobieta trzymając sporą tackę w ręce. Znajdowały się na niej dwa talerze z grzankami i dwie szklanki z ciepłym mlekiem.

- Przyniosłam wam śniadanko - uśmiechnęła się szeroko i położyła naczynia na biurku.

- Cześć babciu, nie trzeba było, i tak zaraz mieliśmy zejść na dół - oczywiście skłamałem, gdyż chciałem jeszcze trochę poleżeć z Charlim, no ale cóż.

- Aj tam, to taka mała niespodzianka z mojej strony - powiedziała spoglądając na mojego chłopaka, który nadal leżał pod ciepłą kołdrą - wyspałeś się Charlie?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 13 hours ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~ Ucieczka ~ BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz