XXIII

18 2 0
                                    


Po incydencie w jadalni nie rozmawiałem zbytnio z Panią Williams, dziwnie czułem się także w jej towarzystwie. Dobrze wiedziałem, że kobieta nikomu nic nie powie bez mojej zgody, ale nadal niesamowicie się tym stresowałem. Po kilku dniach jednak postanowiłem, że pójdę z nią porozmawiać w tym pomieszczeniu co zwykle, czyli w pokoju wychowawców.

- Proszę Pani - podszedłem do niej po kolacji - mógłbym z Panią dziś pogadać? - spytałem patrząc na nią.

- Oh, oczywiście - uśmiechnęła się do mnie, choć wyglądała na lekko zdziwioną moją decyzją - Przyjdź za 10 minut, dobrze? Muszę jeszcze coś załatwić.

Po tych dziesięciu minutach poszedłem do pomieszczenia i usiadłem w tym miejscu co zawsze, podczas gdy wychowawczyni weszła do środka popijając herbatę. Chwilę później usiadła na przeciwko mnie i położyła naczynie na blacie stołu.

- Więc, o czym chciałeś porozmawiać? - spytała.

- Um... - podrapałem się po karku i odwróciłem wzrok - o mojej relacji z Theo.

Kobieta uśmiechnęła się delikatnie, na sto procent domyślała się tego już wcześniej.

- Hm? - spojrzała na mnie pytająco - w jakim sensie?

Nie powiem, byłem lekko zdenerwowany i sam nie wiedziałem, od czego powinienem zacząć. W końcu po parunastu sekundach zebrałem się w sobie.

- Po pierwsze, to chciałem wyjaśnić tą sytuację z szarlotką - zacząłem bawić się swoimi rękoma.

Pani Williams zaśmiała się.

- Spokojnie, nie zrobiliście nic złego.

- Wiem, ale mogło to być dziwne - westchnąłem - od sylwestra jesteśmy razem...

- Domyśliłam się - puściła mi oczko - czy oprócz tego wydarzyło się coś, co cię martwi?

- Chyba tak... - wpatrywałem się w blat - nigdy wcześniej nie byłem w związku i nie wiem do końca jak powinienem się zachować, nawet rzadko kiedy czytam książki o takiej tematyce.

Kobieta zamyśliła się, a po chwili znalazła odpowiedź na moje rozmyślania.

- Słuchaj, nie ma jednego, konkretnego zachowania, każdy jest inny, najważniejsza jest przede wszystkim rozmowa - wyjaśniła - jeżeli coś ci się nie podoba, powiedz mu, jeśli coś cię martwi, to porozmawiać z nim o tym.

Myślałem o tym już wcześniej, ale na samą myśl o rozmowie z Theo na temat całowania, zbliżeń i innych... Rzeczy czułem się cholernie dziwnie, zupełnie inaczej niż kiedykolwiek wcześniej.

- A myśli Pani, że powinienem powiedzieć reszcie o tym? O naszej relacji? - popatrzyłem na nią.

- Myślę, że to dobry pomysł, ale nie ma co się spieszyć, zróbcie to, kiedy będziecie gotowi, dobrze?

Pokiwałem głową na tak i nagle mój stres nieco zmalał, wygadałem się i był to naprawdę dobry sposób.

~

- Gdzie byłeś? - spytał Theo kiedy wróciłem do pokoju, leżał w tej chwili na moim łóżku i przeglądał coś na telefonie.

- U Pani Williams - odpowiedziałem zamykając drzwi i usiadłem na pufie - no wiesz, rozmowy - uśmiechnąłem się patrząc na niego.

"Rozmowami" oczywiście nazywaliśmy wszelkiego rodzaju poważniejsze spotkania z wychowawczynią, na których mówiłem jej o moich problemach lub po prostu prosiłem o radę. Kiedyś traktowałem to jako zwykłą wizytą u psychologa, ale teraz bardziej przypominało to szczerą rozmowę z bliską osobą, taką jak przyjaciółka czy członek rodziny. W pewnym sensie osoby, z którymi mieszkałem były moją rodziną, no może oprócz Theo. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

~ Ucieczka ~ BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz