Rozdział 23

15 1 0
                                    

Biorę dziś wolne w pracy. Powiem im że jestem chory. Nic nowego przecież się nie stało przez ostatnie tygodnie. Jeden dzień nie zrobi różnicy. Pożyczyłem sowę Pansy i wysłałem wiadomość do mojego departamentu. Już się miałem kłaść z powrotem do łóżka, ale wtedy do mojego pokoju ktoś zapukał. Zanim zdążyłem odpowiedzieć ''Proszę'' do pokoju wszedł Draco.

-Harry? Nie idziesz dziś do pracy?

-Nie, nie idę. Źle się czuję.- Blondyn zmarszczył brwi.

-Posiedzieć z tobą? Może ci zrobię herbaty? Śniadanie też by się przydało. Zaraz wracam- Powiedział i wyszedł z pokoju zamykając drzwi.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Draco to naprawdę dobry przyjaciel. Teraz zaczynam żałować że nie przyjąłem jego wyciągniętej ręki w pociągu do Hogwartu na pierwszym roku. Może wtedy losy potoczyły by się inaczej i moje dzieci by dalej żyły? Momentalnie posmutniałem jeszcze bardziej.

Po dziesięciu minutach wrócił Draco. W rękach miał tacę z jajkami sadzonymi i Herbarą owocową.

-Dziękuję Draco.

-Nie ma za co Harry- Uśmiechnął się do mnie obserwując jak jem.-Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?

-Nie, nie trzeba. Chcesz usiąść?- Zapytałem przesuwając się na łóżku robiąc mu miejsce.

Położył się obok mnie.

-Harry. Co się dzieje? Wiem że nie jesteś chory tylko coś się stało.

Westchnąłem. Jakim cudem on tak dobrze mnie odczytuje?

-Ja... Nie wiem. Byłem wczoraj z Hermioną na tym obiedzie, i jakoś temat zszedł na nasze dzieci. I zrobiło mi się strasznie przykro, bo wiem że nie żyją.

Blondyn zmarkotniał. Siedział jeszcze chwilę jakby się zastanawiał nad czymś. W końcu poruszył się ostrożnie, a potem mnie objął. Zdziwiłem się tym przejawem uczuć, ale oddałem uścisk.

-Wiem jak się czujesz Harry. Mój Scorpius też prawdopodobnie już nie żyje. Ale będzie dobrze, poradzimy sobie z tym. Razem. Pamiętaj Harry że masz przy sobie osoby którym na tobie zależy. I że będę przy tobie. Pansy i Blaise również.

-Dziękuję- Tylko tyle udało mi się wydusić przez z ciśnięte gardło. Wbrew mojej woli spłynęło również kilka łez.

Gdy się w końcu odsunąłem zobaczyłem że blondynowi też popłynęło kilka łez. A na dodatek jest lekko zarumieniony.

-No, a teraz łaskawie dokończ śniadanie które zrobiłem dla ciebie.- uśmiechnąłem się jeszcze do niego i zacząłem pochłaniać jedzenie.
Gdy skończyłem rozmawiałem z Draco na temat różnych zaklęć, i w tym momencie wpadłem na jeszcze jeden sposób ochrony domu.

-Chodź Draco. Mam jeszcze jeden pomysł by ochronić nasz dom. Chwyciłem go za nadgarstek i nie zważając na to że jestem w samej piżamie wyszliśmy przed dom.- Dobra spróbuję użyć zmodyfikowanego zaklęcia patronusa by ochraniał stale dom przed mrocznymi siłami.

-Pierwszy raz w życiu zobaczę jak ktoś wyczarowuje patronusa...

-Naprawdę? Nigdy go nie widziałeś?

-Znaczy, widziałem ale tylko wtedy gdy zaatakowałeś mnie tym obłokiem na trzecim roku.

-Aa to, to nawet nie był cielesny. Patrz w takim razie na to. Expecto Patronum- z mojej różdżki wyleciał obłok który zamienił się w czarnego kota. Później do niego dołączył drugi, a następnie trzeci. Koty zaczęły okrążać cały dom. Zataczały koła, biegały nad nim, a czasami znikały by pojawić się w zupełnie innym miejscu.

Odnaleźć spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz