Rozdział 17

11 3 0
                                    

Zmierzaliśmy właśnie w stronę banku Gringotta. Draco twierdził że to co zabraliśmy ze sobą z domu nie starczy i musimy zasilić kieszenie. Gdy już byliśmy okazaliśmy klucze goblinowi. Ten po dokładnym przyjrzeniu się wskazał nam stronę mówiąc że zaraz podejdzie ktoś i pojedziemy do naszych skrytek. Najpierw odwiedziliśmy tą moją. zabrałem z niej (na rozkaz Malfoya) pokaźną sumę galeonów. Skrytka Draco była niestety dużo głębiej pod ziemią, przez co musieliśmy dłużej zjeżdżać. Chciałbym wspomnieć że mi niedobrze gdy zjeżdżam tymi wagonikami. 

Gdy wyszliśmy rozmieniliśmy trochę pieniędzy na mugolskie. Wyszliśmy przez dziurawy kocioł z czarodziejskiej części Londynu. Draco od razu zaciągnął mnie do jakiegoś sklepu. Był to sklep z koszulami i garniturami. Oglądałem te wszystkie identycznie wyglądające ubrania, podczas gdy Draco wybrał z tuzin koszul i poszedł je przymierzać. Wziął również kilka garniturów. Niektóre były Białe, czarne a jeszcze inne w odcieni zieleni. Ja sam też wybrałem sobie z trzy białe koszule i jedną białą. Gdy były ślizgon wyszedł z przymierzalni, poszliśmy zapłacić. U mnie wyszło łącznie 230 dolarów, u Malfoya zaś coś ponad tysiąc. Zakupoholik jeden. 

W następnym sklepie spędziliśmy jeszcze więcej czasu. W końcu nie tylko Draco był zainteresowany. Wybrałem sobie z dwadzieścia koszulek i dziesięć par spodni. Większość była czarna albo bordowa, Jednak Draco definitywnie zabronił mi brać tych bordowych.

-Nie nie nie, nie możesz tego wziąć. Bordowy to nie jest twój kolor- powiedział stanowczo po czym odwiesił te wszystkie rzeczy które wybrałem i sam zaczął mi czegoś szukać, nie przestając gadać- Wiesz co Harry? Straszne z ciebie bezguście, do ciebie w ogóle nie pasuje czerwień. O już wiem. Masz, to ci powinno pasować- Wyciągnął w moją stronę kilka zielonych koszulek. 

-Draco, czemu ty zawsze dobierasz wszystko pod kolor slytherinu?

Chłopak spojrzał na mnie, po czym powiedział: To nie jest pod kolor mojego domu a pod kolor twoich oczu cymbale. Chociaż nie powiem pasowały by ci szaty Slytherinu.

Westchnąłem biorąc ubrania od Draco

-A wiesz Malfoy, że miałem iść do Slytherinu ale tiara przydziału ostatecznie dała mnie do Gryffindoru. - Powiedziałem szukając sobie jakichś jeszcze ubrań

Blondyn wybałuszył oczy

-Ty? Do Slytherinu? Nie żartuj sobie- parsknął. Po chwili jednak znowu zaczął gadać- Chociaż? Może i byś pasował do węży? I może wtedy byśmy się wcześniej zaprzyjaźnili

-Kto wie? Może i tak- Odpowiedziałem biorąc z wieszaka spodnie.

Po chwili Draco zaczął szukać ubrań dla siebie. Nie odzywaliśmy się wiele, z wyjątkiem doradzania sobie co do wyboru poszczególnych rzeczy. 

Gdy wyszliśmy mieliśmy w rękach po trzy duże torby na zakupy. Co prawda nie był to koniec bo chodziliśmy jeszcze po wielu sklepach, kupując ubrania, akcesoria albo jakieś rzeczy do domu. Rozmawialiśmy przy tym sporo i z każdym kolejnym momentem czułem że Malfoy to naprawdę dobry materiał na przyjaciela. Chyba obaj poczuliśmy się w pewnym momencie jakby te wszystkie okropności się nie zdarzyły. Miałem wrażenie że się dopełniamy. Znaleźliśmy nić porozumienia. 

Po skończonych zakupach w Mugolskiej części, wróciliśmy na pokątną. Draco chciał kupić smakołyki dla swojej sowy. Ja natomiast w między czasie oglądałem przeróżne stworzenia. Szczególnie moją uwagę przykuły dwa węże oraz mały kotek który bardzo mi coś przypominał. Skupiłem się jednak na wężach. Jeden był biały a drugi całkowicie czarny. Postanowiłem więc z nimi porozmawiać.

-Witajcie

Węże spojrzały na siebie jakby w szoku że do nich przemawiam

-Czy on nasssss rozzumie?

-Chyba tssssak 

-Tak rozumiem was. Jak długo tu jesteście?

Węże wciąż zdziwione zaczęły mi odpowiadać

-Z kilkaa dobrychh lat 

-Z trzyy co najmniej 

W tym momencie Przyszedł Draco

-Z kim rozmawiasz?- Zapytał zdziwiony

Wskazałem na węże

-Rozumiem ich mowę, stwierdziłem że sobie porozmawiam czekając na ciebie. Chyba je wezmę ze sobą.

-Zdecydowanie weź, mogą się przydać.

Zapytałem się węży czy chcą ze mną wrócić do domu. Te się ochoczo zgodziły. Gdy podchodziłem już do kasy ponownie spojrzałem na kota. Tak słodko na mnie patrzył. Przypomniałem sobie że Pansy mówiła że chciałaby kota. Dlatego zabrałem również go. Wybrałem też terrarium i jedzenie dla węży, dla kota legowisko i jakieś tam zabawki.


Gdy wyszliśmy ze sklepu zgodnie stwierdziliśmy że mamy ze sobą już za dużo i wrócimy tu innym razem.


-Jesteśmy- zawołał Draco wchodząc do domu.

Na kanapie siedziała Pany i Blaise.

-Gdzie byliście-zapytała dziewczyna?

-Na zakupach- Powiedział draco wskazując na pełne ręce. 

Odstawiłem terrarium na stół kuchenny i podszedłem do Pansy z kotem na ramieniu.

-Masz kupiłem ci kota, w tamtej torbie masz jakieś rzeczy dla niego.

Dziewczyna zapiszczała z radości i zabrała kota z mojego ramienia. 

-Dziękuję ci Harry. Zawsze chciałam takiego. Nazwę go Claws. 

Czarny kociak otarł się o Pansy jakby zaakceptował nowe imię.

-No Harry, a ty ja nazwiesz swoje węże- zapytała dziewczyna przyglądając się terrarium.

Zastanowiłem się chwile apotem odpowiedziałem.

-Hmm, myślę że biały to będzie Sabath a czarny Omen.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem razem z Draco poszliśmy rozpakować zakupy.





-----------

No ostatnio trochę krótsze te rozdziały, ale postaram się robić dłuższe.


Odnaleźć spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz