Rozdział 12

8 1 0
                                    

Przeglądając regał zobaczyłem że jest tu mnóstwo starych dokumentów, pergaminów oraz listów. Znalazły się nawet liściki szkolne za czasów Lunatyka, Łapy, Rogacza i Glizdogona. 

Przeczytałem kilka z nich, większość była o robieniu nowych dowcipów, niektóre były na temat dziewczyn z klasy a jeszcze inne obrażały smarkerusa.

Znalazłem również dzienniki Remusa. Będąc ciekawym zajżałem do niego usprawiedliwiając sobie to tym że szukam informacji 



,,18.06/1996


Właśnie wróciłem do domu po bitwie w Ministerstwie magii. Wciąż nie mogę uwierzyć w to że mój towarzysz życia nie żyje. Był kimś więcej niż najlepszym przyjacielem. Był kimś kto był przy mnie gdy inni się odwrócili. Był kimś z kim mogłem przegadać całą noc za czasów szkoły. Był kimś kto kradł mi czekoladę. Był wyjątkiem od reguły. To był ktoś kto był kiedy miałem chwile zwątpienia. To był również ktoś przez kogo uroniłem łzę. Gdy ganiał za dziewczynami, ja grzecznie czekałem, czy może zwróci na mnie uwagę. Spojrzał na mnie inaczej w piątej klasie, w ukryciu przed resztą, nawet przed najbliższymi kumplami, spotykaliśmy się. Chwile uniesienia były piękne i oszałamiające. Byliśmy jak ogień i woda, jak ziemia i wiatr. Niby tak różni a jednak nie mogliśmy żyć bez siebie. James zawsze żartował że jesteśmy idealni dla siebie, jednak nie wiedział że to prawda. Nie wiedział... Nakrył nas na siódmym roku glizdogon. Był tak zdziwiony jednak się nie wygadał Jamesowi. Możliwe że bał się Syriusza. Przecież mógł tego w następnych latach użyć przeciwko nam, jednak tego nie zrobił. Nawet po przejściu na złą stronę. 

Z Syriuszem rozstaliśmy się pod koniec szkoły. Oboje stwierdziliśmy że nie możemy żyć jako para. Na dodatek nie możemy się ukrywać. Skończyło się na tym że wciąż się widywaliśmy raz na jakiś czas u jednego z nas. Jednak nie wróciliśmy do siebie. Ostateczny koniec nastał gdy James i Lili zostali zamordowani. Stwierdziliśmy że trzeba to zakończyć i nauczyć się żyć osobno.

Jakiś czas później mój były kochanek trafił do Azkabanu a Petegrew odszedł w niepamięć. Nie mogłem uwierzyć że Łapa posunął się do mordu. W głębi duszy chyba przez te trzynaście lat wiedziałem że jest niewinny. Wiedziałem również że tęsknię za nim jak nikt inny. Za Rogaczem i Glizdogonem również. Jednak to mój kochany był w centrum tęsknoty. 

Próbowałem się spotykać z innymi, jednak zawsze uciekałem. Uciekałem bo to nie był Syriusz. 

"Wyglądacie jak stare małżeństwo" jak usłyszałem te słowa od Severusa to myślałem że uronię łzę. Byłem bliski tego wieczoru wiele razy. Gdy się okazało że mój ukochany jest niewinny myślałem że zatańczę ze szczęścia. Wiedziałem że zanim go uniewinnią minie trochę czasu, ale mogłem zaczekać. Miałem nadzieje że będzie jak dawniej. Niestety nie udało się. Mój ukochany musiał uciec. Dopiero miesiąc później mieliśmy okazję porozmawiać. Odwiedził mnie w mym skromnym domu. Wyznaliśmy sobie wtedy nieprzeminione uczucie... 

Tak bardzo za nim tęsknię. nie wiem czy dam radę żyć bez niego. Minęło zaledwie kilka godzin a ja czuję jakby moje życie straciło sens. Jednak nie straciło jest jeszcze Harry. Tak przypominający Jamesa. Gdy dziś usłyszałem jak podczas walki Syriusz nazwał Harrego James chciałem się śmiać. Przez chwilę się poczułem jak dawniej, jak za czasów szkoły gdy ramie w ramie walczyliśmy. Jednak to trwało ułamek sekundy. Chwile potem dało się zobaczyć mego ukochanego upadającego przez kamienny łuk.  Jakby świat się zatrzymał... '' 


Nie mogłem uwierzyć w o co właśnie przeczytałem. Sekretny związek? Skoro się tak bardzo kochali to dlaczego nie olali wszystkiego i nie byli razem. Tak wiele pytań, zero odpowiedzi. 

Schowałem dziennik do torby z zamiarem przeczytania go po powrocie do tymczasowego domu. Znalazłem jeszcze kilka przydatnych notatek i pergaminów, które również schowałem do torby. Jednak najbardziej mnie zdziwiła teczka. Były w niej papiery adopcyjne. Zaciekawiony zacząłem czytać kartki. Przecież Teddy nie jest adoptowany. Wyłapałem swoje imię i nazwisko. Po dokładniejszym wczytaniu się zrozumiałem że zaraz po zakończeniu wojny Remus i Tonks chcieli mnie adoptować i przyjąć do swojej małej rodziny...



-----------

Witajcie witajcie 

Serio dawno mnie tu nie było heh ale chyba powrócę na stałe. jak się przyjmie oczywiście.

Ale z tego co widzę niektórzy tu jeszcze pozostali. chwile po dodaniu informacji już widziałam wyświetlenia więc może coś z tego wyjdzie 

@lubiechleb2  czekam teraz tylko na twój powrót 


ewentualne zastrzeżenia albo możliwe poprawki pisać tutaj 

z góry dzięki

Odnaleźć spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz