15. Popularność

74 18 99
                                    

Przyjaźń z Edem wiązała się z konsekwencjami, jakich nie byłam w stanie przewidzieć. Jedną z nich była popularność.

Nigdy nie należałam do osób szczególnie wyróżniających się wśród rówieśników. W prywatnej szkole miałam grono dobrych znajomych, z którymi fajnie spędzałam czas i ani przez chwilę nie zależało mi na brylowaniu czy wzbudzaniu jakiegoś specjalnego zainteresowania szerszej grupy osób. Dziewczyny, które za wszelką cenę dążyły do popularności, traktowałam z lekkim pobłażaniem. W obecnym liceum, ludzie popularni i ja, byliśmy od siebie tak daleko, jak ogień i woda, upał i mróz, śmiech i płacz...

Ed był numerem jeden na liście ludzi popularnych, niemal od pierwszego dnia pobytu w naszym liceum. Oblegały go dziewczyny, szybko złapał dobry kontakt i miejsce w grupie sportowców, świetnie dogadywał się ze szkolnymi naukowcami. Był duszą każdego towarzystwa, zawsze piekielnie inteligentny, pierwszy do żartów, zabójczo przystojny i nastawiony na świetną zabawę. Brał udział we wszystkich, przeróżnych wydarzeniach w szkole i poza nią. I powołując się na nasz układ, wszędzie ciągał mnie ze sobą...

Nie miałam pojęcia, dlaczego to robi, nie potrafiłam go rozgryźć.

— Może zwyczajnie mu się podobasz? — mówiła Mila, której zwierzyłam się ze swoich dylematów.

— Daj spokój! — prychnęłam — Ed bez przerwy flirtuje z różnymi dziewczynami. Umawia się z nimi wieczorami, mogę się łatwo domyśleć w jakim celu. Spójrz na niego, czy on wygląda, jak nieśmiały chłopczyk, który obawia się powiedzieć dziewczynie, że mu się podoba? Zresztą, o czym my w ogóle mówimy? Ja zdecydowanie nie jestem w jego typie. On klei się do tych lasek wyglądających jak modelki.

— Hel, nie bądź taka skromna. Ty jesteś laska, jak żadna inna. Z twoją figurą...

— Błagam cię, Mila, nic już nie mów! — przerwałam jej. — Na sto procent nie chodzi o to, że ja mu się podobam. I Bogu dzięki! Ed sam mi kiedyś powiedział, że nie interesują go związki, tylko czerpanie przyjemności z życia, czyli dokładnie odwrotnie niż w moim przypadku. Ostatnie czego mi potrzeba to jakiś lowelas, który rozkocha mnie w sobie, wykorzysta i pozostawi ze złamanym sercem.

— No to nie wiem... może lubi twoje towarzystwo? Albo chce cię dobrze poznać z powodu związku waszych starych?

— Nie sądzę... On coś knuje. Nie ufam w jego czyste intencje. Myślę, że dla niego to jakaś chora forma zabawy, nie mam pojęcia z jakim finałem. Jakoś to przetrwam, do końca projektu został góra miesiąc.

Towarzyszyłam Edowi wszędzie, gdzie on bywał. Zmuszał mnie do tego, twierdząc, że zgodziłam się, aby on przejął kontrolę nad tym co robię. Zazwyczaj trzymałam się z boku, jak najdalej Eda, bo za nic nie chciałam być z nim kojarzona, mogłoby to niepotrzebnie wzbudzić zainteresowanie moją osobą. Nie zmieniłam stylu ubierania się i nie chciałam rzucać się w oczy, unikałam rozmów z ludźmi, a Ed, na szczęście nie robił nic, żeby jakoś wprowadzić mnie w towarzystwo. Zerkał czasami w moją stronę i zachowywał się po swojemu.

***

Dzień po dniu nagrywaliśmy materiały do kolejnych odcinków HELLOVED. Pracowało nam się dobrze i niemal się polubiliśmy, co nie oznaczało, że ciągle i bez ustanku spieraliśmy się ze sobą, kłóciliśmy i dogryzaliśmy niemal na każdym kroku.

***

Któregoś dnia wybraliśmy się do znajdującego się kilkanaście minut drogi od naszej szkoły, jedynego w naszym mieście, liceum sportowego. Nasza reprezentacja miała rozegrać tam mecz siatkówki.

— Wierzyć mi się nie chce, że drużyna nie ma żadnych barw klubowych, materiałów promocyjnych, no kurwa, nic nie ma! — Ed z niedowierzaniem kręcił głową.

Dość (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz