19. Dzieciństwo

170 18 20
                                        

Ocknąłem się nagle i z trudem otwarłem oczy. Rozejrzałem się, zastanawiając się, gdzie ja właściwie jestem. Ostatnie co pamiętałem to, jak nagle zarwała się pode mną podłoga i runąłem w dół. Potem była już tylko ciemność. Teraz znajdowałem się w jakieś białej sali. Domyśliłem się, że jestem w szpitalu. Zastanawiałem się, co mi się stało i czy to było bardzo poważne. Wtem wszedł jakiś lekarz.
- ,,O, widzę, że już się obudziłeś. To dobrze. Bardzo się martwiliśmy o Ciebie wszyscy, a Anka to już całkiem odchodziła od zmysłów." - powiedział z łagodnym uśmiechem, po czym sprawdził coś na monitorze, podał mi jakieś leki i wyszedł.
Zdezorientowany rozejrzałem się po sali. Nie rozumiałem, o co tu chodzi. Czułem się w miarę okej, ale wyczułem, że mam zabandażowany brzuch. Ciekawe, co mi się stało? Nagle do pokoju wpadła jakaś blondynka. Była wyraźnie poruszona.
- ,,Rany Czarek! Dziecko, nie strasz mnie tak już nigdy więcej!" - zawołała ze strachem w głosie.
- ,,Dobrze, ale..." - szepnąłem.
- ,,Ale co?"
- ,,Kim pani jest?" - zapytałem niepewnie, a blondynka w szoku spojrzała na mnie.
- ,,Nie pamiętasz mnie?" - zapytała z bólem.
- ,,Nie..." - mruknąłem.
Nie chciałem sprawić jej bólu, ale naprawdę jej nie pamiętałem. Nie wiedziałem kim jest, ani czego ode mnie chce.
- ,,Gdzie jest ciocia Malwina?" - zapytałem z ciekawością.
Myślałem, że mnie odwiedzi, ale nie przyszła. Może jest w pracy. Spojrzałem na tę blondynkę, która wciągnęła powietrze i spuściła wzrok. Po chwili cicho wyszeptała:
- ,,Nie mogła przyjść..."
- ,,Aha, czyli przyjdzie później." - powiedziałem lekko uśmiechnięty.
Kobieta pokręciła głową, ale nic nie powiedziała. Długo milczała, patrząc na mnie, aż w końcu zapytała:
- ,,Co pamiętasz?"
- ,,No mieszkam z rodzicami, a ciocia często mnie odwiedza. Tylko ona mnie rozumie i kocha. A ostatnio ojciec mnie zlał, więc uciekłem z domu do takiego opuszczonego budynku. Klub i kino tam były kiedyś. Byłem gdzieś, ale zarwała się pode mną podłoga, więc spadłem... Dlatego pewnie tu jestem. Ale co mi się dokładnie stało?"
Kobieta przełknęła ślinę i stwierdziła, siląc się na uśmiech.
- ,,A było dość kiepsko, musiałeś mieć poważną operację, ale już jest dobrze." - powiedziała.
- ,,O to dobrze. Kiedy przyjdzie ciocia? Nudzę się."
- ,,Może później, na razie nie może." - powiedziała cicho, po czym zapytała:
- ,,Jak się nazywasz i ile masz lat?"
- ,,No jak to jak? Czarek jestem i mam 6 lat. Dlaczego pani pyta?" - zapytałem zdziwiony.
Blondynka wciągnęła głęboko powietrze.
- ,,Co?!" - wykrztusiła zszokowana.
- ,,No co?" - nie zrozumiałem, o co jej chodzi.
- ,,Nie nic... może porysujesz sobie, a ja porozmawiam z lekarzem..." - zaproponowała mi, podając mi kartkę i długopis.
Z chęcią przestałem na tę propozycję. Kobieta wyszła, a ja zacząłem rysować różne rzeczy. Jednak po chwili się znudziłem, więc ostrożnie wstałem z łóżka. Zatrzymała mnie jakąś rurka, jednak wyrwałem ją i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je i wyjrzałem na korytarz. Już miałem wyjść, gdy w końcu korytarza zobaczyłem tę blondynkę, co tu wcześniej była i jakiegoś lekarza. Rozmawiali żywo o czymś, jak się domyśliłem to o mnie. Zaciekawiony korzystając z chwili, gdy byli odwróceni tyłem do mnie, wybiegłem na korytarz i schowałem się za ścianą. Przystanąłem, przysłuchując się rozmowie dorosłych.
- ,,Michał, on nic nie pamięta! Ani mnie ani wypadku, ani nic. Myśli, że ma 6 lat, rodzice się nad nim znęcają, a ciocia ratuje. Co mu jest?!" - zawołała zrozpaczona blondynka.
- ,,Anka spokojnie. Dopiero co się wybudził ze śpiączki, po bardzo poważnej operacji. Jeszcze nie doszedł do siebie. Zresztą mógł się uderzyć w głowę i był naprawdę mocno niedotleniony. Możliwe, że to właśnie jest przyczyną tych zmian." - odparł, spokojnie lekarz.
Nie rozumiałem, o co mu chodzi. Jakich zmian? Przecież nic mi nie było i czułem się dobrze, więc co jest niby nie tak? O co chodzi tej kobiecie? Kim ona właściwie jest?
- ,,No dobra, ale myślisz, że to mu już na zawsze zostanie? Że już nigdy sobie nie przypomni?" - zapytała przerażona kobieta.
- ,,Nie wiem Aniu. Trzeba czekać i pozwolić mu dojść do siebie. Zrobię mu dodatkowe badania. Zobaczymy, czy to są zmiany w mózgu, czy nie. Możliwe, że to jest jego reakcja na traumę. Mechanizm obronny. Wrócił do czasów, kiedy czuł się najbezpieczniej i do cioci, która jako jedyna zapewniła mu poczucie bezpieczeństwa. Zobaczymy Aniu... zrobię mu badania... załatwię rozmowę z psychologiem... nie martw się na zapas." - próbował ją uspokoić.
- ,,Dobrze..., ale co ja mam robić... ja nie wiem, jak..." - Kobieta była widocznie zagubiona i smutna, przez co zrobiło mi się jej żal.
Nie wiedziałem, o co chodzi, ale zrozumiałem, że ta kobieta mnie bardzo dobrze zna. Tylko dlaczego w takim razie ja jej w ogóle nie pamiętam? I gdzie jest ciocia?
- ,,Po prostu traktuj go normalnie. Porozmawiaj, pobaw się z nim, poczytaj. Tak, aby poczuł się bezpiecznie. Sama wiesz najlepiej, jak to zrobić. Zawsze masz wspaniały kontakt z dziećmi, a one Cię uwielbiają." - powiedział, uśmiechając się i ściskając ją za ramię.
- ,,A jak zapyta o ciocię? Albo rodziców?" - zapytała z wahaniem.
- ,,Nie mów mu lepiej prawdy... na razie nie... on nie jest na to gotowy..." - powiedział.
Co? Jakiej znowu prawdy? O co im chodzi? Przecież ciocia zaraz po mnie przyjdzie i zabierze do domu, prawda? Tam pobawimy się w kosmitów, piratów i odkrywców, jak zawsze, bo jakby inaczej?
- ,,Dobrze, spróbuję..." - szepnęła ta kobieta.
Lekarz odszedł, a blondynka zsunęła się na podłogę, chowając głowę w dłoniach. Jej ramiona się lekko trzęsły. Zdziwiony podszedłem bliżej. Usłyszałem jej cichy płacz. Zdziwiłem się. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek widział, żeby jakiś dorosły płakał. Przecież tata zawsze powtarzał, że płacz jest dla mięczaków. Ale teraz spoglądając na tę zrozpaczoną kobietę, wcale tak o niej nie myślałem. Czułem, że musiała ona przejść bardzo dużo w swoim życiu i że to, co się teraz dzieje ją zwyczajnie przerosło. Wiedziałem, że jej na mnie zależy i że mnie zna. Sam czułem, że jest dla mnie ważna, ale jej nie pamiętałem. To było takie frustrujące. W końcu zbliżyłem się do niej, kucnąłem obok i pogłaskałem po głowie. Kobieta od razu na mnie spojrzała zapłakanymi oczami.
- ,,Niech pani nie płacze. Przecież wszystko jest dobrze." - próbowałem ją pocieszyć.
- ,,Czarek, co Ty robisz?! Tobie nie wolno wstawać!" - zawołała od razu.
Wstała i wzięła mnie na ręce. Zaniosła mnie z powrotem do sali, posadziła na łóżku i ponownie założyła rurkę, którą wyrwałem sobie wcześniej.
- ,,Czarek co Ty wyprawiasz?!" - zawołała lekko zła.
- ,,Przepraszam... nudziłem się..." - mruknąłem cicho przestraszony.
- ,,Już dobrze. Przepraszam... Nie chciałam krzyczeć. Po prostu nie możesz jeszcze wstawać." - powiedziała łagodnie.
- ,,Dlaczego pani płakała?"
- ,,Bo się o Ciebie martwię." - szepnęła.
- ,,Ale przecież już jest dobrze..."
Kobieta nic nie powiedziała, po prostu posadziła mnie sobie na kolanach i przytuliła mocno. Było to naprawdę dziwne, bo nie pamiętam, żeby ktoś poza ciocią mnie przytulał, ale było to też bardzo miłe. Uśmiechnąłem się, wtulając się w nią.
- ,,Och Czaruś, tak bardzo się o Ciebie bałam..." - szepnęła, tarmosząc mnie po włosach.
Siedzieliśmy tak przytuleni do siebie, aż w końcu ciepło jej dłoni, uśpiło mnie. Zasnąłem w jej ramionach, czując się naprawdę bezpiecznie.

Płomyk nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz