SuzunoKolejny dzień w Sun Garden, a ja chcę stąd jak najszybciej wyjść. Jeszcze dwa lata - myślałem. - Jeszcze tylko pierdolone dwa lata... Wyszedłem z pokoju, a bardziej wymknąłem się. Jak dobrze, że pozwolili mi mieć pokój samemu. Wymknąłem się, bo już pora obiadowa, a ja nie chciałem z nikim rozmawiać.
Jednak los tak chciał, że napatoczył mi się taki jeden Tulipan z Pistacją i Ketchupem. Chciałem im jakoś umknąć, ale Mido mnie zauważył i gestem ręki przywołał mnie do nich. Chcąc, nie chcąc musiałem tam dołączyć, w końcu nie chciałem, żeby pomyśleli, że coś jest nie tak. Zawsze przecież rozmawialiśmy. Nagumo od razu zarzucił mi swoje ramię na mój bark i potargał moje włosy.
— No proszę! — zaśmiał się. — Kto to dzisiaj do nas zawitał? Czyżby Lodowiec?
— Ta, Tulipanie, to ja — mruknąłem, starając się poprawić włosy. Z westchnieniem i męką szedłem obok niego i pozwalałem mu, żeby się na mnie uwiesił.
Weszliśmy we trójkę do stołówki i wzięliśmy jedzenie. Już chciałem usiąść w odosobnionym miejscu, kiedy Nagumo pociągnął mnie w stronę ich stolika. Przełknąłem cicho ślinę i zająłem miejsce naprzeciwko Hiro, obok Tulipana. Zauważyłem, że chłopcy rozmawiają na temat jakiegoś filmu, który wczoraj oglądali, więc ja pozwoliłem sobie odpłynąć daleko myślami.
Wypadek. Krew. Drzewo. Zmiażdżone auto. Rodzice. Karetka. Blask. Hitomiko. Sun Garden. Dom. Śmierć. Anioł. Żniwiarz. Wspomnienia...
Poczułem jak ktoś gwałtownie szturcha mnie w ramię, przez co przerwałem swoje rozmyślania. Zamrugałem kilka razy i bardzo rozkojarzony rozejrzałem się po lekko zaniepokojonych twarzach moich kolegów. To Nagu wyrwał mnie z moich rozmyśleń.
— Suzuno, co jest, mówimy do ciebie od piętnastu minut, a ty nie słuchasz — oznajmił zaniepokojony Hiro. — Wszystko gra?
— Tak, wybaczcie, trochę się... — przerwałem, spuszczając wzrok na swój pełny talerz. — zamyśliłem.
— Ostatnio coraz częściej się tak zamyślasz... — mruknął Mido.
— Racja, zawieszasz się i nie ma z tobą kontaktu — poparł go Nagumo.
Westchnąłem i kontynuowałem wgapanie się w pełny talerz. Zaraz zwymiotuję...
— I zjedz coś, zaraz idziemy, nie będziesz chodził głodny — powiedział jeszcze Tulipan i sam zaczął pochłaniać swoją porcję spaghetti.
Ja natomiast nie miałem najmniejszej ochoty na to, żeby to zjeść, więc dalej kontynuowałem grzebanie widelcem w jedzeniu. Nie byłem głodny. Włożyłem widelec do ust może ze dwa razy i odłożyłem praktycznie nieruszony talerz. Hiro wydawał się tym niezadowolony, ale nie zwracałem na to większej uwagi. Chciałem już pójść do siebie, poczytać, porysować, posłuchać muzyki i może pograć trochę na mojej starej gitarze? Dawno tego nie robiłem, ale teraz mam chęć.
Jednak Tulipan miał inne plany, bo ponownie uwiesił się na moim barku i poprowadził w stronę pokoju jego, Mido i Hiro. Poprowadził mnie do środka i zamknął za nami drzwi na klucz. Mido rzucił się na łóżko, a Hiro usiadł na jego brzegu i przeczesał ręką włosy swojego ukochanego chłopaka. Nam z Tulipanem przyszło siedzenie na jego łóżku. Oparłem się o ścianę, do której było przystawione łóżko i zamknęłam oczy, czując jej zimno. Nagu rzucił się na łóżko i głowę położył na poduszkach, a nogi zgiął w kolanach i tak leżał. Siedzieliśmy w ciszy przez kilka następnych, dłużących się minut. W końcu postanowił odezwać się Mido.
— Idziemy się przejść? — zapytał, patrząc błagalnie na swojego chłopaka.
— Ja odpadam — powiedziałem od razu i już chciałem wstawać z łóżka, ale przeszkodził mi w tym Nagu.
— A to dlaczego? — spytał zawiedziony.
— Chcę porobić kilka rzeczy i pobyć trochę sam... — szepnąłem niepewnie.
— Ciągle siedzisz sam!
Muszę mu przyznać rację. Zamykałem się w pokoju i ledwo co wychodziłem na jakikolwiek posiłek. Ale bałem się wyjść z Sun Garden. Bałem się zobaczyć samochód, bałem się zobaczyć drogę. Jako dziecko po przyjeździe do sierocińca nie bawiłem się samochodzikami, karetkami, bo to wszystko kojarzyło mi się tylko z jednym. Westchnąłem.
— No dalej Suz, wyjdź z nami! Pójdziemy na lody, przejdziemy się po rynku, będzie fajnie! — błagał Tulipan. Zamknąłem oczy.
— No nie wiem...
— Jak pójdziesz to jutro damy ci spokój na cały dzień — obiecał bez zastanowienia.
— Ja... — zająknąłem się. Dzień bez nich to kusząca propozycja. — Niech będzie...
— Yay! — ucieszył się.
Z niezadowoleniem podniosłem się z jego łóżka i ruszyłem do drzwi.
— Idę po telefon, czekam na dole przy wyjściu — powiedziałem cicho i wyszedłem z ich pokoju.
Gdy już wziąłem swój telefon i na wszelki wypadek słuchawki to zszedłem na dół i czekałem na nich, opierając się o ścianę obok wyjścia. Pierwszego zauważyłem Nagumo, który pospieszał parę, idącą za nim.
— Przyszedłeś! — ucieszył się.
— Tak. — Kiwnąłem głową i ruszyłem z chłopakami w stronę centrum Tokio.
Gdy wyszedłem od razu się zestresowałem widokiem chodników, drogi, aut... Wszystko było takie zwyczajne, życie dalej się toczyło, a moja trauma została i nadal się cholernie boję. Zamknąłem oczy, odetchnąłem i ruszyłem dalej. Szliśmy chodnikiem, a ja wręcz byłem przerażony, gdy jakiekolwiek auto przejechało za blisko. Od razu się odsuwałem i chowałem za Tulipanem, a on tylko się dziwił. Byłem chłopakom wdzięczny za to, że tego nie komentowali i nie roztrząsali tematu. W końcu doszliśmy na rynek.
Mido od razu zauważył stoisko z lodami o smaku żelkowym i zaciągnął tam Hiro. Nagumo to samo zrobił ze mną. Ta dwójka zabiła by za żelki. Ja natomiast stwierdziłem, że chcę zwykłą gałkę śmietankową. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i jedliśmy lody. Myślałem trochę, ale słuchałem rozmowy, czasem coś mówiłem.
— To jest pyszne! — podsumował Tulipan. Podsunął mi swojego karmelowego loda z żelkami pod nos. — Spróbuj! — zachęcił mnie.
Po chwili niepewności spróbowałem i nie powiem zasmakował mi.
— Dobry — przyznałem i podałem mu swojego loda, którego zaraz mi oddał.
— Mój lepszy — stwierdził z zadowoleniem, zajadając się swoją gałką i patrząc w około.
Potem przeszliśmy się po rynku i zgodnie stwierdziliśmy, że możemy wejść do galerii. Ja od razu chciałem sobie kupić jakąś książkę, ołówki, rysownik i może bluzę? Rozdzieliliśmy się. Ja poszedłem z Nagumo po książkę, bo on też jakąś chciał, a chłopaki pojechali na górę windą po jakieś buty dla siebie. Kupiłem wszystko co chciałem. Wróciliśmy, zjedliśmy kolację, a ja zmyłem się do siebie zanim ktokolwiek by mnie zauważył. Położyłem się na łóżku i pomyślałem o dzisiejszym dniu, który odziwo nawet mi się podoba. Ale wtedy wspomnienia wróciły tak samo jak stare ataki paniki.
Tej nocy walczyłem o każdy następny oddech...
---------------------------------------------------------
Hejkaa! Witam w pierwszym rozdziale NaguSuzu! Mam nadzieję, że wam się spodobał i mniej więcej wiecie jak się ma fabuła, a jak nie to pytania piszcie w kom. Dajcie znać czy rozdział się podobał!
Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy! ❤️⚽🔥🧊
(1000 słów ♥️)
CZYTASZ
"Bo oddałem Ci siebie ~ NaguSuzu"
FanfictionDwa przeciwieństwa. Gdy się do siebie zbliżą... lecą iskry. Jednak musisz uważać, żeby się nie poparzyć...