• Rozdział 3 •

177 16 177
                                    


Suzuno


No nie. Starałem się oddychać, ale ciężko mi to szło.

— Co tu robicie?! — zapytałem, a mój urywany oddech świadczył o tym jak się stresowałem. — Wyjdźcie! Chcę być sam!

— Suzuno, uspokój się — powiedziała Hitomiko, podchodząc do mnie powoli. — Chcemy ci pomóc. Co się dzieje?

— Nic! Chcę być sam, zostawcie mnie wreszcie!

Hitomiko usiadła obok mnie i ścisnęła dłoń na moim ramieniu.

— Suzuno, naprawdę chcemy dla ciebie dobrze. Spokojnie — szepnęła.

— Chcę to przeżyć sam! — W końcu nie dałem rady. Głos mi się łamał. — Chcę się zamknąć w sobie, chcę być sam! Chcę nic nie czuć, chcę trzymać w sobie emocje! — załkałem przerażony.

W jednej chwili znalazł się przy mnie Mido, mocno mnie obejmując i gładząc moje plecy, żebym się choć trochę uspokoił. Może i pomogło, ale nie za bardzo, bo po prostu się rozpłakałem. Nie mogłem już dłużej tego w sobie tłamsić, musiałem to wyrzucić. Te wszystkie sprzeczne emocje wyszły we łzach. Szlochałem, łkałem, wyłem, wylewając z siebie rozpacz jaką trzymałem przez te lata. Bałem się. Kiedyś bałem się, że nie dam rady. I to był właśnie ten moment.

To byłem ja, Suzuno Fuusuke, który nie mógł znieść śmierci rodziców i traumy po wypadku.

Nie wiem czemu, ale nie mogłem się uspokoić. W końcu pojawił się też Nagumo. On delikatnie gładził mnie po ramieniu, kiedy ja załamywałem się. A Hiroto i Hitomiko tylko patrzyli z boku zasmuceni. Gdy zawyłem głośno rozpaczą, Tulipan nie wytrzymał. Po prostu mocno mnie przytulił, zupełnie tak jakby chciał ochronić mnie przed całym złym światem, przed samym sobą... Zamknąłem oczy i wtuliłem się w niego, łkając i uderzając pięścią w jego tors. Jestem pewien, że go to nie bolało, byłem osłabiony, więc uderzenia nie były mocne. On nie skarcił mnie za to, pozwalał się na sobie wyżywać i dalej trzymał mnie w swoich silnych ramionach. Nie zostawił mnie.

Dopiero był godziny później przestałem szlochać, a łzy zaschły na moich policzkach. Teraz już leżałem wtulony w tors Nagumo i z zamkniętymi oczami, lekko odpoczywałem.

— Już w porządku? — spytał Hiro na co pokazałem mu kciuk w górę.

Mido się zaśmiał, a Nagumo przeczesał moje włosy. Czułem na sobie spojrzenie Hitomiko.

— Myślę, że powinieneś iść do psychologa, pomoże Ci — stwierdziła Hito.

— Nie ma opcji, nigdy w życiu — mruknąłem, przytulając policzek do bluzy Nagu.

— Wiem, że nie chcesz, ale prawie nam tu zemdlałeś. Pójdź, chociaż raz — błagała.

— Nie. Zastanowię się może, ale póki co nie ma opcji. Nie potrzebuję psychologa — stwierdziłem zimno.

Hitomiko westchnęła.

— W razie czego wiecie, gdzie mnie szukać. Hiroto, zajmijcie się nim, on Was teraz potrzebuje — powiedziała i wyszła z pokoju, o czym świadczył trzask drzwi.

— Jak się czujesz? — zapytał Ketchup, siadając na brzegu łóżka.

— Chujowo... — mruknąłem i otworzyłem oczy.

Spojrzałem na zmartwioną twarz Nagumo, która spoglądała na mnie. Dobrze czułem się z tym, że mnie przytulał. Lubiłem to. Lubiłem czuć jego dotyk, bo był taki kojący i komfortowy. Zupełnie jakbym był w domu. Z nim czułem się jak w domu. Mocniej objąłem jego ciało i bardziej przytuliłem się do jego klatki piersiowej. On tymczasem głaskał mnie po plecach.

"Bo oddałem Ci siebie ~ NaguSuzu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz