• Rozdział 6 •

132 14 129
                                    


Suzuno


Hiro i Mido wrócili z jakimiś ręcznikami i ubraniami. Od razu dostałem swój ręcznik i czarne dresy z czerwoną bluzą. Gdy już wystarczająco się wysuszyłem to zmieniłem dresy i szybko bluzę. Mam nadzieję, że nie zauważyli zabliźnionych ran na nogach i ramionach. I na torsie. I na karku. Na plecach...

W każdym razie postanowiliśmy iść na boisko. Założyłem swoje buty, ostatni raz dotknąłem dłonią wody i ruszyłem z chłopakami. Mieliśmy my w planach pograć, pośmiać się, zamówić pizzę i na wieczór wrócić. Ja oczywiście stwierdziłem, że wystarczą mi lody i kawa, o dziwo nikt nie narzekał, nawet Hiro się zgodził. Doszliśmy na puste, stare boisko. Były tam dwa kosze do koszykówki nad dwoma bramkami do nożnej. A co najważniejsze, w rogu były nowe, nieużywane piłki. Ciekawe kto je tu przyniósł... Nieważne, ważne, że są!

Rozgrzewkę mieliśmy po drodze, więc od razu wziąłem piłkę i zacząłem podbijać ją kolanem. To uczucie... Dołączył do mnie Mido, który w moment odebrał mi piłkę. Trochę się śmiałem, trochę denerwowałem, ale ogółem to było świetnie! Gdy doszła pizza, a ja Hiro przyniósł mi loda i kawę z kawiarni obok usiadłem z chłopakami na murawie obok bramki i jedliśmy, rozmawiając na różne tematy. Główny temat – Ja. Rozmawialiśmy o mnie, o moich atakach, o moim stylu gry w piłkę, w ogóle o mnie całym. Nie zbyt lubiłem mówić o sobie, ale przy nich po prostu się otwierałem. Przy nich udało mi się otworzyć. Wiedziałem, że trafiłem na dobrych ludzi.

Szkoda, że pomyliłem się co do mojego przyjaciela...

Gdy chłopaki zajadali się pizzą ja zdążyłem już zjeść loda i wypić kawę. Wstałem i wziąłem do ręki piłkę do koszykówki. Jak miałem dziesięć lat to całkiem nieźle grałem... Może spróbuję znowu? Przestałem grać przez moje ataki na boisku, gdy wspomnienia z wspólnej gry z tatą nagle wracały. Ale spróbuję... Gdy tak odbijałem piłkę od ziemi nie zwracałem uwagi na łzy wzbierające się w moich oczach. Rzuciłem piłkę do kosza i o dziwo trafiłem. Wziąłem ją z powrotem. Obróciłem się, nadal odbijając. Zrobiłem wsad do drugiego kosza, który również mi wyszedł. Nie czułem łez na moich policzkach i szybkiego oddechu. Czułem jak czujesz ramiona zaciskają się na mojej talii, a czyiś tors zderza się z moimi plecami. Głową tej osoby znalazła się na moim barku.

— Nie płacz, Suzuś... — szepnął dobrze znany mi głos. Nagumo...

Nie... Nie płaczę... — mruknąłem cicho i obróciłem się przodem do niego, chowając twarz w jego bluzę.

Jednak nie mogłem zatrzymać łez, które płynęły po moich policzkach. Nawet nie zorientowałem się, kiedy pierwszy szloch wyrwał się z moich ust. Poczułem jak Nagu zacieśnia uścisk i gdzieś mnie prowadzi. Piłka już dawno odleciała gdzieś na bok. Usiadłem na ławce obok Tulipana i wtuliłem się w niego bardzo mocno. Zamknąłem oczy i płakałem. Nie. Ja wyłem.

Tata... Zawsze ze mną grał. Pokazywał mi różnie ruchy, zabierał na mecze, zabierał na swoje treningi... Trenowałem w pocie czoła, żeby być taki jak on... A teraz boję się grać...

HiroMido już dawno do nas podeszli i starali się mnie uspokoić. Na marne. Kolejne pół godziny spędziłem na płakaniu. Te ataki już są męczące. Prawie zasnąłem, gdy tak wylewałem z siebie łzy. Nagumo pomógł mi wstać.

— Wracamy, dość już na dziś — powiedział Hiro i nałożył mi kaptur na głowę. Spojrzałem na niego pytająco. — Żebyś się nie rozchorował. Masz mokre włosy, a jest wiatr.

Zatkało mnie. Aż tak się martwił?.. Kiwnąłem głową w podzięce na co on uśmiechnął się lekko. Haruya pochylił się do przodu, uginając kolana z przodu.

— Wskakuj. — Kiwnął głową na swoje plecy. Ja?.. — No dawaj, będziemy szybciej.

— Ja... Nie wiem... — szepnąłem zmieszany.

— Ja pierdole, chodź, nie gadaj, bo cię tu zostawimy.

Jak na zawołanie przytuliłem się do jego pleców, a on podniósł się i takim sposobem ja pokonywałem drogę do Sun Garden na plecach Nagu, a Mido był niesiony na barana przez Ketchupa. Doszliśmy do sierocińca w jakieś dwadzieścia minut, a ja już prawie spałem na plecach Haruya'i. Nawet zamknąłem oczy.

— Śpisz u nas, bo zrobisz coś głupiego, a tego nie chcemy — powiedział pewnie Nagumo i zaczął iść w stronę drzwi do ich pokoju.

— A piż...
— Dam ci coś swojego, już cichaj — mruknął, przerywając mi.

Westchnąłem, ale końcowo siedziałem na jego łóżku, kiedy on szukał w szafie jakiś ubrań dla mnie.
Dostałem jego dresy i podkoszulek.

— Idź się wykąp, a my z chłopakami zrobimy herbatę. Chcesz? — zapytał łagodnie.

— Kawy — powiedziałem, wstając z łóżka.

— Na noc? Zrobię ci herbatę — mruknął.

— Niech będzie... Czarna, bez cukru — szepnąłem i otworzyłem drzwi do łazienki.

Zniknąłem w środku i odszukałem jakiś szampon i żel pod prysznic. Wszedłem pod prysznic i gdy poczułem jak zimna woda zderza się z moją skórą to od razu rozluźniły mi się mięśnie. Wtarłem szampon we włosy, spłukałem i niedługo po tym  wyszedłem spod prysznica. Ubrałem dresy i podkoszulek Nagu, a drzwi od łazienki zamknąłem za sobą. Położyłem się na jego łóżku. Do pokoju weszli HiroMido, a Kiyama usiadł na brzegu łóżka Tulipana.

— Hitomiko dała nam leki przeciwbólowe, jakieś środki uspokajające i pozwoliła, żebyś nocował u nas tyle, ile chcesz. Jakby coś się działo w nocy to masz nas budzić. Zajmiemy się tobą, pomożemy Ci Suzu — powiedział spokojnie Hiroto, podając mi tabletkę.

Spojrzałem nieufnie na lek.

— Do czego to? — zapytałem od niechcenia.

— Na ból — odpowiedział, kierując się do łazienki z piżamą w rękach. — Podejrzewam, że boli cię głowa, hm?

— No może trochę... — Połknąłem tabletkę i popiłem herbatą, którą właśnie podał mi Haruya.

Oparłem swoją głowę o jego ramię, gdy usiadł obok mnie.

I może wtedy powinienem był się wycofać? Powiedzieć "stop"? Może wtedy nie bolało by aż tak?.. Dlaczego on musiał wpakować się w takie gówno, gdyby nie to... Wszystko inaczej by się potoczyło, gdyby nie jego zła decyzja. Obrał złą ścieżkę i uparcie jej się trzymał, nie chcąc wracać do dobra. Gdybym wiedział wcześniej... Pomógł bym mu... Zrobiłbym wszystko, żeby tylko wyplątać go z tego zła. Może to głupie, ale oddałbym życie za to byle by tylko nie zboczył z dobrej drogi. Jednak... Czasu nie cofnę, mogę się tylko wkurzać, że nic nie zauważyłem. Gdybym zauważył...

Wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej...

---------------------------------------------------------

Hejkaaa! Drugi obiecany rozdział i mam nadzieję, że z trzecim wyrobię się do północy! Jak widzicie na końcu, może być to nie zbyt szczęśliwa książka... Mimo, że na początku ich relacja jest wspaniała... Może stać się czarno. Ale bądźmy w dobrej myśli, bo następny rozdział będzie niespodzianką! Dajcie znać jak wam się podoba!

Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy! ❤️⚽🔥🧊

(1000 słów ♥️)

"Bo oddałem Ci siebie ~ NaguSuzu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz