• Rozdział 12 •

90 12 54
                                    

Suzuno

Właśnie pakowałem walizkę na wyjazd z chłopakami. Nie potrzebowałem dużo, trochę ubrań, jakieś rzeczy z łazienki i kilka książek. Przede wszystkim słuchawki. Leki miał wziąć Hiroto, mimo iż Terumi stwierdził, że jego boska moc nas wszystkich ochroni. No cóż, jakoś ostatnio tak się nie stało, więc lepiej nie ryzykować. Do plecaka włożyłem elektryka, kilka energetyków i najważniejsze dokumenty. Ładowarka też się tam znalazła. Telefon wcisnąłem do kieszeni. Założyłem niebieską bluzę, było zimno, bo to czwarta rano. Wziąłem walizkę, plecak i wyszedłem z pokoju. Ruszyłem w stronę wyjścia, a po drodze przyłączyłem się do Nagumo, Mido i Hiro. Zeszliśmy razem na dół, gdzie czekali Afuro z Herą, żeby zabrać nas na lotnisko. Jak dobrze, że Tadashi miał prawo jazdy...

Włożyliśmy walizki do bagażnika i usiedliśmy w samochodzie na siedem siedzeń. Usiadłem na samym końcu, z Nagumo. Położyłem głowę na ramieniu mojego chłopaka i przymknąłem oczy.

— Spałeś coś w ogóle? — spytał zmartwionym głosem.

— Nie opłacało mi się spać godzinę, poza tym, stwierdziłem, że się prześpię w samochodzie i w samolocie — odpowiedziałem.

— Kochanie, ale my za dziesięć minut dojedziemy...

— To mnie, kurwa, obudź jak dojedziemy — mruknąłem i już po chwili zasnąłem.

***

Obudziło mnie szturchanie. Przetarłem zaspane oczy i rozejrzałem się rozbieganym wzrokiem. Wszyscy wysiadali z auta. Pocałowałem Nagumo w policzek, wziąłem swój plecak i wysiadłem. On zaraz po mnie.

Wszystko poszło bardzo szybko. Siedzieliśmy w samolocie. Mieliśmy takie siedzenia naprzeciw siebie i ja siedziałem przy oknie obok Nagumo. Obok Nagumo siedział Hiro i obok niego Mido. Naprzeciw mnie był Afuro, a obok Hera, który już spał na jego barku.

Położyłem głowę na obojczyku Nagumo i przymknąłem oczy. Sen znów mnie wzywał, ale jakoś nie mogłem zasnąć. Poczułem jak coś miękkiego opada na moje ciało. Uchyliłem powieki i się rozejrzałem. Uśmiechnięty Nagumo przykrywał mnie kocem.

Dziwne ciepło rozlało się w moim zimnym sercu.

Pocałowałem go w policzek i wróciłem głową tam, gdzie wcześniej. Zamknąłem oczy i już po chwili odpłynąłem...

***

Obudziłem się w momencie, w którym mieliśmy podchodzić do lądowania. Świetnie! Przespałem cały lot, czyli jebane 18 godzin! Zwinąłem koc i schowałem go do plecaka. Mieliśmy właśnie podchodzić do lądowania, gdy poczułem jak Haruya łapie mnie za rękę i ściska ją. Spojrzałem na jego twarz. Była blada, a jego złotych tęczówkach widziałem strach.

Pogłaskałem go kojąco kciukiem po dłoni. Odrobinę się rozluźnił, ale nadal był strasznie spięty.

W końcu wylądowaliśmy. Wziąłem swój plecak i wyszliśmy z samolotu. Odebraliśmy swoje walizki i wyszliśmy przed lotnisko. Było ciemno. Oświetlenie było świetne, a już z daleka widać było Akropol. Popatrzyłem zachwycony w tamtą stronę. Oczy mi zabłyszczały.

Aphrodi pisnął podekscytowany.

— Jutro tam idziemy! — Wskazał na Akropol. — Ale będzie zajebiście!

"Bo oddałem Ci siebie ~ NaguSuzu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz