The Wheel of Fortune

6 0 0
                                    

Stawiliśmy się na czas na placu wolności pod wielk dembem. Dąb Bartek to chyba był nie jestem pewny ale spod niego wyszedł jakiś skrzacik.

- To Ty jesteś Maciej Wazrywoda - napakowany skrzacik wyglądał jakby Pudzian i mini majk mieli dziecko. Podskoczył żeby podać mi rękę na przywitanie. - EKIPA!

Krzyknął i jak na zawołanie zewszad przybiegło 40 napakowanych chłopa każdy z kijem bejsbolowym

- Ty wiesz że będziemy Cię napierdalac?

- Podejrzewam - odparłem od niechcenia

- A nie możemy rozwiązać tego w inny sposób? - wtrąciła się bubinga

- tzn jaki?

- Rap battle np

- To nie jakiś fanfik dziunia tylko osiedle tu się napierdalamy - odpar skrzat

No i myślałem że teraz zacznie się walka, więc stanąłem na pozycję i schowałem dłoń do kieszeni by złapać za swoją tajna broń i użyć jej w odpowiednim momencie. Skrzat stał i nic nie robił to się zdziwiłem

Nagle szogun ni stąd ni zowąd postanowił ugryźć mnie w kostkę

- Ala! - krzyknąłem i podskoczyłem podnosząc obie ręce do góry. Dildo wypadło mi z ręki i poleciało przyklejając się do czoła skrzata. - o boże Sory to przypadkiem

Skrzat zawarczal i sciskal mocniej swoj kij bejsbolowy, już miał się zamachnąć kiedy ktoś mu przerwał

- Hej!~ - nagle zobaczyliśmy Asterie całą ubrana w żałobny strój na czarno

- O wielka królowo - skrzat upadł na kolana i ukłonił się jej z tym wielkim dildosem wyglądał jak jednorozec, a za nim podążyła reszta 40 chłopa

- Co wam mówiłam?~

- Że chcesz pierwsza przyjebac warzywodxie

- No właśnie, więc czemu do jasnej cholery chciałeś uderzyć go kijem?~

- Nie wiem wielka pani, ja-

Asteria wyrwała mu kij a potem zamachnela się nim i skatowała skrzata na śmierć. Wytarła krople krwi z policzka i spojrzała na mnie.

- Ty będziesz następny, Macieju~ - powiedziała.

Czemu to było kinda hot?

- Nie nie, nikt nikogo nie będzie dzisiaj napierdalac - bubinga wpierdolila sie między nas, odpychając od siebie. - Asteria spójrz na mnie, to nie Ty, ty nie jesteś taka, uspokój się proszę

Asteria spojrzała na nią z pogardą

- Posłuchaj mnie, chodź przegadamy to wszystko jak hot babeczka z mniej hot babeczką i jeżeli Cię nie przekonam, to wtedy będziesz mogła znów tu wrócić i pobić warzywode. On tu będzie czekał

- No dobra~ - zgodziła się po chwili namysłu - zapraszam Cię na herbatkę do mojego nowego mieszkania, za mną Bubinga

I weszły w pień wielkiego dembu. Mega dziwne, Jacek nie mug uwierzyć własnym oczom. My zostaliśmy i otoczyła nas wielka horda napakowanych spocencow

Bubinga usiadła przy drewnianym stoliczku razem z Asteria, która przygotowała im herbatę i dolała do niej z pół butelki rumu, aby potem wypić to duszkiem.

- No to słucham~

- Asteria, ja wiem że Ty cierpisz, ale musimy to przegadać

- Nic nie wiesz Bubinga~ nie wiesz jak to jest i jak ja się czuję~

-  wiem bo miałam podobnie kiedy zdechła mi złota rybka

- o boże kochana, tak Ci współczuję~

- No, mega przykro mi było ale jakoś się pozbierałam. Ale koniec o mnie, porozmawiajmy o Tobie. Dlaczego jesteś zła i się od nas odwróciłas hm?

- Bo Maciej sprawił że Michał umar~

- Nie, Maciej tylko uwolnił jego duszę. Michał umarł przez pszczynskiego tarota

- Ale-~

- Taka prawda Asteria, jedyne co można było zrobić poza pozwoleniem mu odejść to skazać go na wieczną katorgę. Życie jest pojebane Asteria ale Twoje nie musi być jeszcze bardziej, nie doluj sie

- Ale jestem taka smutna przez to...~

- No to się uśmiechnij girl, nie byłaś nigdy na terapii w nfz? To jest ich top 1 rada i zawsze dziala

Asteria uśmiechnęła się

- Już mi lepiej~

- no widzisz mówiłam. Chcesz nadal zabić warzywode?

- Już chyba nie~

- no to sprawa rozwiązana, wracasz do nas do domu

- yaay~

Laseczki wyszły z dembu.

- Wazrywoda, jednak dam Ci żyć~ Znaj łaskę pana~

Ukleknalem i poklonilem się jej żeby jej już nie złościć

- o wielka egipska piękności - klonilem się jej jak jakis pervert - dziekuje Ci że mnie oszczedzasz

- dobra wstawaj po wstyd - Jacek syn Jacka jackson kopnal mnie gira w bok.

- wracamy do domu? - zaproponowałem.

- Tak~ - Asteria pow z uśmiechem. Złapaliśmy taksówkę

- Dokąd? - pyta taksarz

- Do domu - odparłem z enigmatycznym uśmiechem - do domu

KRYZYS [w gówno wiosce]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz