- o nie kurwa, ja sie na to nie pisze - bubinga pokrecila stanowczo glowom i zaczrla wstawać - dopiero co odzyskałam zycie jak go nie mam xamiaru znów tracic mam traume
- Co ty gadasz - muwie i wstaje żeby stanąć w drzwiach i zagrodzić jej droge wyjscia - siadaj na dupie nie idziesz nigdzie, jesteś w to też zamieszana
- To WY uzyliscie pszczynskieho tarota nie ja
- ale żeby kurwa uratować CIEBIE nie nas - odezwal sie Jacek syn Jacka jackson, ale jom gaslighnal.
- ALe kto wam kazał - bubinga rozejrzała sie po wszystkich
- Maciej~ - przyznała skruszona Asteria - zaszantazowal że bed3 miala twojom krew na tekach do końca życia~
- Mogłabyś chociaż udawać że j3s6es wdzieczna wiesz - szczur nie ustepowal - narazilisky nasze życia, a Michał aż za bardzo
- No bobra - wywrocila oczami i znów usiadła na dywanie
Kryzys chwilowo zażegnany.
- Michał - muwie - co powinniśmy zrobić, jaki mamy plan
- Nie wiem panie
- niespotykane
- Duch pszczynskiego tarota jest zbyt potezny i liczy sobie 127 tyś lat,, pokonanie go jest wysoce niemozliwe, może powinniśmy po prostu spędzić ostatnie chwile razem zanim zabierz3 nam nasze dusze
- a co jeżeli spalimy karty tarota pszczynskieho?~ - Asteria slusznie zasugerowała
- Możemy spróbować - wzięliśmy śmietnik i ustawiliśmy na środku a potem Jacek syn Jacka jackson rozpalił w nim ognisko.
Michał zaczął rozpinac spodnie żeby wyciagnac tarota a Asteria aż sie zarumienila. Następnie ustawiliśmy się w kregu.
- Może powinnismy rzucić jakieś zaklecia czy coś.~ No wiecie, żeby się obronić i wgl~
- Ja eie tym zajme - michalek wzial krede i narysował pare pentagramow, później odpalił kolorowe swiece i zapalil kadzidełko nawet. Porozrzucal dookola kami3nie kryształy i przy okazji posypal bubinge biala szalwia żeby przestała odpierdalac maniane
A później po odmowieniu paru afirmacji i zdrowasiek wrzucilismy karty do ognia. Buchnal z niego dziwny dymek w ksztalcie trupiej czachy niezwykl3 podobnej do michala. Troche sie zleklismy
- aokej to moge isc już spac? - spytał jacek syn Jacka jackson.
- dobra chodźmy spać, zobaczymy jutro czy to coś zadzialalo - zasugerowalem. W sumie to jutro mialem prace i trzeba się wyspać a pokonywanie duchuw troche jest wyczerpujace
- To do jutra - pożegnaliśmy się i poszliśmy wszyscy spać
Śniło mi sie wiele dziwnych rzeczy. W jednym ze snuw byłem gdzieś w lesie, chodziłem między drzewami aż spotkałem srającego dzika
- srasz tu? - spytałem - dziku ty tu srasz? Srasz w lesie?
Ale nie odpowiedział. Tylko uciekł. Myślałem że może to też jeden z tych proroczych snuw i sie nie myliłem. Rano odkryłem że szogun zesikal mi sie do lozka
Wyszedłem z domu do pracy zanim reszta wstała. Chodziłem sobie tak po beach nad zalewem i robiłem zdjęcia gdy nagle coś plusnelo w wodzie
- Hę? - wymsknelo mi sie jak wiladzerowi w mine craft
Ale znow cos plusknelo więc to nie były zwidy. Podeszlem bliżej wody i nagle z niej wylonila sie jakas niebieska kobieta z ogonem. Wyglądała jak jakas wrozka
- Rusalka? - spytałem. Ale ja dzisiaj nic nie brałem przecież, skąd ja ją widze
Ona się zaśmiała i pokrecila głową a następnie zmieniła się w fale i znów zniknęła w wodzie.
- Macieju warzywodo - szepnela mi do ucha, kładąc swoje smukle dlonie na moich barkach gdy się okazało że przeslizgjela sie za moimi plecami. - Macie kłopoty wszyscy, jesteście w wielkim niebezpieczenstwie
- Co? Skąd wiesz i kim tym jesteś
- Jestem dobrym duchem guwno wioski. Wyczuwam złą energię która sciagneliscie tutaj ze sobą po powrocie z koluszek.
- Tak, to pszczyński tarot. Ale spokojnie zajęliśmy się tym, splailismy karty i wszystko powinno być okej serio
- Nie Macieju, to nic nie załatwiło. Rozwscieczyliscie tego ducha bardziej niż powinniście. Mało tego, któreś z was sciagnelo za sobą Koluszkowego diabła. Czyhaja na was i na moją gonwno wioske dwa niebezpieczeństwa. Proszę naprawcie to- ucałowała mnie w płatek ucha i uciekła do wody
- CZEKAJ NIE ZNIKAJ, CO MY MAMY TERAZ ZROBIC?
- Pamiętaj Maciej - powiedziała na odchodne - kurwa kurwie łba nie urwie - i serio znikla
A ja stałem tak na tej plaży dobrą godzine nie wiedząc co zrobić. Ktures z nich jest impostorem i przyprowadziło diabła koluszkowego w nasze progi
CZYTASZ
KRYZYS [w gówno wiosce]
AksiyonSEQUEL TRAIN TO KOLUSZKI Kryzys - określenie pochodzi z języka greckiego (stgr. κρίσις - „krisis") i oznacza w sensie ogólnym wybór, decydowanie, zmaganie się, walkę, w której konieczne jest działanie pod presją czasu. A jaki kryzys zawital w gowno...