9-egoista

522 29 0
                                    

-Tak się wkurwili, że myślałam, że mnie tam zabiją-powiedziałam do telefonu.

-Pablo cię nie obronił?-zapytał z niedowierzaniem Lamine.

-Nawet o nim nie wspominaj-westchnęłam-Jestem tak na niego zła.

-Ale będziesz mogła się dziś spotkać?-zapytał, a w jego głosie było słychać nadzieje.

-Raczej tak-wzruszyłam ramionami.

-To może spotkamy się w kawiarnii obok stadionu? Wiesz, że bym po ciebie podjechał czy coś, ale raczej Pablo i twoi rodzice nie będą chcieli mnie widzieć-powiedział.

-Jasne-powiedziałam-O szesnastej ci pasuje?-spytałam.

-Tak.

Jeszcze chwile pogadałam z przyjacielem, a następnie rozłączyłam się i poszłam po coś do jedzenia. W kuchni siedział Pablo, który jadł jabłko i oglądał instagrama czy tik toka. Kątem oka zauważyłam, że się na mnie patrzy, ale ja na niego spojrzałam dopiero, gdy wychodziłam.

Złowrogie spojrzenie, pzdr.

Puściłam na głośniku moją playliste i zaczęłam sprzątać w pokoju.

-My father never talked a lot
He just took a walk around the block
'Til all his anger took a hold of him
And then he'd hit
My mother never cried a lot
She took the punches, but she never fought
'Til she said, "I'm leaving, and I'll take the kids", So she did-śpiewałam pod nosem.

-Scattered 'cross my family line
I'm so good at telling lies
That came from my mother's side
Told a million to survive
Scattered 'cross my family line
God, I have my father's eyes
But my sister's when I cry
I can run, but I can't hide
From my family line.

Muzyka mi pomagała.
Przy niej mogłam zapomnieć o problemach.
O problemach mogłam też zapomnieć w towarzystwie Lamine.
Nie wiem, co takiego doprowadziło do tego, że tak się zakochałam.
Najbardziej boje się, że zrobię coś źle, przez co on się ode mnie odwróci.

****
-Gdzie idziesz?-zapytała mnie mama.

-Spotkać się z przyjacielem-odpowiedziałam, zakładając buty.

-Znowu z tym Yamalem?-przyszedł tata-Nie ma opcji, że z nim pójdziesz.

-Co?-zapytałam, otwierając drzwi-Sorki, możesz powtórzyć, bo mamroczesz pod noskiem i nic nie słychać-dodałam i zamknęłam za sobą drzwi.

Trochę bardzo bałam się jechać autobusem. Dlaczego to się zdażyło mi?
Dlaczego mi?
Z tym pytaniem w głowie wsiadłam do busa, a na słuchawkach leciała głośna muzyka. Nagle poczułam szturchnięcie w ramie.

-Przepraszam, kupi mi Pani bilet? Zapomniałam portfela z domu, bardzo proszę-zapytała mnie jakaś starsza pani.

-Tak, jasne, nie ma problemu-wstałam ze swojego miejsca i poszłam do automatu, gdzie kupowało się owe bilety.

-Dziękuje-powiedziała staruszka, uśmiechając się do mnie promiennie.

-Nie ma problemu-powtórzyłam się i znowu usiadłam na swoje miejsce.

Wreszcie przyszedł czas na mój przystanek, więc szybko wysiadłam, wyjmując z uszu słuchawki. Rozejrzałam się wokół, czując na sobie czyjś wzrok. Gdy się odwróciłam zobaczyłam go. Tego mężczyznę, co mi to zrobił. Chyba mówił coś do mnie, ale nie słyszałam. Strach przejął nade mną kontrole. Cały czas patrzyłam na mężczyznę z tylu i nawet nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam. Szybko odwróciłam wzrok od łysego napastnika i spojrzałam na osobę, na którą wpadłam.
Lamine Yamal.

-W porządku?-zapytał, a ja się jeszcze rozejrzałam wokół, sprawdzając czy nigdzie nie ma łysego mężczyzny, lecz go nie było.

Może mi się wydawało?

-Halo, Nica-pomachał mi ręką przed twarzą.

-Tak? Mówiłeś coś?-spytałam, patrząc na jego twarz.

-Pytałem, czy wszystko w porządku.

-A, tak, w porządku-powiedziałam, wymuszając lekki uśmiech.

-Jak sytuacja w domu? Są bardzo źli?-spytał chłopak.

-Chyba tak. Nie rozmawiam z nimi-przyznałam.

-Przepraszam, nie chciałem żeby to tak się potoczy-nie dokończył.

-Lamine, to nie twoja wina tylko tego imbecyla, który jest moim bratem. Muszą w końcu zrozumieć, że nie mam już dziesięciu lat-powiedziałam.

Resztę spotkania przegadaliśmy na inne tematy, poszliśmy na jakieś ciastko do kawiarnii i po prostu miło spędziliśmy czas, ale niestety przyszedł czas, kiedy Lamine musiał już iść do domu, ponieważ musiał zająć się bratem. Wchodząc do domu, usłyszałam jak Pablo gadał z kimś przez telefon.

-No, ja nie wiem... Może jakiś okres buntu?-zapytał drugiej osoby przez telefon-Przyszła do domu...Widzimy się jutro... Pa-rozłączył się, kiedy mnie zauważył.

-Okres buntu, to ty masz od pierwszej minuty swojego życia-burknęłam pod nosem.

-Słucham? Co ty wygadujesz, Véronica? Ten Yamal to jednak źle na ciebie działa-stwierdził, a ja zmarszczyłam brwi.

-Czy ty siebie słyszysz? O mój Boże, Pablo, jakim ty jesteś egoistą!-podniosłam głos.

-Co? Nie-miał coś jeszcze powiedzieć, ale wyprzedziłam go.

-Gdybyś nie był egoistą, to wiedziałbyś, że z Laminem jestem szczęśliwa, a ty robisz z tego niepotrzebną kłótnie!-krzyknęłam i szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju.

Young talent-Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz