Lamine
-Coś ty narobił?-popchnąłem Hectora.
Nie powinien gadać tych wszystkich kłamstw do Véronicy. Nigdy, przenigdy nie byłem w związku z Alex. Znam ją od dzieciaka. Po za tym ona ma chłopaka.
-O, przepraszam, nie pomyślałem, że ta twoja ślicznotka nie wie o Alex.
Minęła godzina od wyjścia Véry. Dzwoniłem i pisałem. Kolejne minuty strasznie się dłużyły, a Ford jeszcze bardziej działał mi na nerwy.
-Którą mogę się zająć?-zaśmiał się i już naprawdę miałem mu przywalić, ale poczułem czyjąś rękę na ramieniu.
Szybko się obróciłem, myśląc, że to moja brunetka.
Mikky.
To była Mikky.
Może wie, co z Véronicą.-Lamine! Wiesz, co z Véronicą? Nie odbiera ode mnie i nie odpisuje. Od Ani to samo.
-Gdyby ode mnie odebrała, prawdopodobnie by mnie już tu nie było tylko byłbym z nią-powiedziałem.
-Może czas powiedzieć Gavirze?-zapytała.
Bałem się trochę.
-Tak, to dobry pomysł-przyznałem i poszedłem po Pabla, który gadał z Lewym.
-Co tam, młody? Gdzie zgubiłeś moją siostrę?-zapytał roześmiany Gavi.
No zaraz nie będzie ci do śmiechu.
-Właśnie... ymmm... musimy porozmawiać.
-No co tam?-zapytał, odkładając kubek z colą.
-Sami-powiedziałem, a Robert odszedł, mówiąc, że później dokończą swoją rozmowę.
-No mów, bo muszę się zaraz zbierać z Vérką.
-No właśnie... Jeśli chodzi o nią, to muszę ci coś powiedzieć...-zacząłem.
-Na luzie, młody. Masz moje błogosławieństwo. Nawet do siebie pasujecie-rozmarzył się.
-Ford nagadał jej bzdur, że mam inną dziewczynę, a ona wyszła i nie ma z nią kontaktu od godziny-wyznałem szybko.
-Że co, kurwa?-podniósł głos-Gdzie ten skurw... znaczy, debil jest?!-poprawił się.
-Zadzwoń do niej-rozkazałem.
Brunet wyjął telefon i wybrał numer do swojej siostry. Pierwszy sygnał, potem drugi, a następnie trzeci. Znowu dzwoni i to samo. Znowu dzwoni i to samo. Chyba zadzwonił już z dwadzieścia razy i nic.
-Dobra, młody, ja zobaczę czy jej nie ma w domu. Jak coś to będę pisał, czy coś-powiedział, zabierając swoje rzeczy.
-Czekaj, jadę z tobą!-pobiegłem za nim.
Widziałem po minie Gaviego, że chce odmówić, ale po chwili ciszy kiwnął głową na swój samochód, co oznaczało, że mam wsiąść. Jadąc z Pablem do ich domu, nie odzywaliśmy się do siebie. Oboje chyba myśleliśmy nad tym, co się stanie, kiedy nie będzie jej w domu. Cholernie się o nią bałem.
-Poczekaj tu, zaraz wrócę-powiedział Pablo, wysiadając z auta. Po chwili wszedł do swojego domu.
***
-Gdzie jedziemy?-zapytałem lekko spanikowany, kiedy brunet wsiadł do auta, nic nie mówiąc i odpalił samochód.-Odwiozę cię do domu-powiedział, nawet na mnie nie patrząc.
Fajnie.
-Co z Véronicą?-podniosłem głos.
-Uspokój się-powiedział stanowczo-Jest w domu i śpi.
Véronica
*półtorej godziny wcześniej*Wyszłam z domu, w którym odbywała się impreza.
Było mi strasznie duszno.
Nie rozumiałam dlaczego mi to zrobił? Może faktycznie krótko się przyjaźnimy, ale myślałam, że z tej małej przyjaźni będzie coś więcej.Głupia Véronica.
Wyjęłam telefon z zamiarem zadzwonienia po taksówkę, lecz okazał się prawie rozładowany. Szybko wybrałam numer na pojazd.
-Dobry wieczór, poproszę taksówkę na ulice-przerwałam, ponieważ poczułam, że telefon mi się rozładował.
Super
Świetnie
ZajebiścieZostało mi tylko pójść z buta. Na spokojnie za jakieś pół godziny będę w domu. Zastanawiało mnie, czy faktycznie łączyło go coś z moją przyjaciółką, a jeśli tak to dlaczego ni nie powiedzieli?
-Przepraszam, masz może dwa euro na wodę?-zapytał mnie jakiś mężczyzna.
Nie wyglądał na biednego.
Był wysoki i łysy z brodą. Miał około dwa metry lub troszkę mniej. Był ubrany w czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę.-Ymm...Nie mam drobnych-odpowiedziałam nieśmiało.
-To może jakieś grubsze pieniądze?-zapytał, podchodząc bliżej mnie.
Czemu akurat nikt nie jechał autem lub nikt nie przechodził? Odsunęłam się trochę. Mogłam próbować uciekać, ale ten mężczyzna byłby ode mnie szybszy.
-Nie wzięłam portfela-powiedziałam i zaczęłam coraz szybciej iść.
-Nie kłam, mała-pociągnął mnie za rękę i obrócił, przez co walnęłam plecami w jakieś ogrodzenie i byłam do niego przodem-Jeśli nie zapłacisz w gotówce, zapłacisz ciałem, a widzę, że masz niezłe ciałko.
-Pom..!-chciałam się wydrzeć, ale położył rękę na moich ustach.
Czułam jego ręce na moim ciele.
Kładł ręce i dotykał tam, gdzie nie powinien.
Czułam łzy spływające po moich policzkach.
Nikt nie zareagował.
Nikogo nie było.
Tylko on.
Tylko on i moje słone łzy.Nawet nie wiem kiedy i jak dotarłam do domu. Nadal czułam jego obrzydliwe dłonie, które były na moim całym ciele. Nie miałam na nic siły.
-Véronica, jesteś?!-uslyszałam krzyk Pabla, który dopiero chyba wszedł do domu.
Szybko położyłam się do łóżka i przykryłam się kocem. Udawałam, że spałam. Po chwili usłyszałam otwierane drzwi od mojego pokoju.
-Vércia, śpisz?-zapytał troskliwie mój brat.
Nie odzywałam się.
Po kilku sekundach poszedł i wyszedł z domu.
Podłączyłam telefon do ładowarki i poszłam do łazienki. Próbowałam zmyć z siebie jego łapska.Czułam obrzydzenie do siebie.
CZYTASZ
Young talent-Lamine Yamal
FanfictionVéronica Páez Gavira to siostra jednego z zawodników FC Barcelony. Brunetka twierdzi, że miłość do niej przyjdzie z czasem, więc zawzięcie czeka na swojego księcia z bajki. Ale czy tym księciem będzie młody talent Barcelony?