11-artykuł

556 28 1
                                    

Otworzyłam oczy i pierwsze, co zauważyłam to Lamine Yamala, który był bez koszulki i jedyne, co go zasłaniało to biały ręcznik, który miał na biodrach. Zasnęłam. Przetarłam oczy i dopiero wtedy zrozumiałam, że Lamine jest przede mną prawie nagi.

-Kurde, Yamal, idź się ubierz!-powiedziałam zaspanym głosem.

-O, księżniczka wstała-zaśmiał się i zamknął się w łazience.

Spojrzałam na godzinę w telefonie. Było przed siedemnastą. Leniwie wstałam i akurat Lamine wyszedł z łazienki, więc ja szybko weszłam za nim. Spojrzałam w lustro i się przeraziłam. Zasnęłam w ubraniach i makijażu, włosy miałam roztrzepane.

-Idziemy na ten spacer?-zapukał mi w drzwi mój współlokator.

-Tak, tylko wezmę prysznic-odpowiedziałam i zaczęłam zdejmować z siebie ubrania, a następnie weszłam pod prysznic.

Dopiero kiedy miałam wychodzić z pod prysznica, zauważyłam, że nie wzięłam ręcznika ani ubrań. To pierwsze nie było problemem, bo ręcznik był hotelowy, ale ubrania? Nie wyjdę w samym ręczniku, kiedy Lamine jest w pokoju.

-Lamine!-krzyknęłam z łazienki, owijając się w biały ręcznik.

-Co tam?

-Podasz mi jakieś ubrania z walizki i bieliznę..?-poprosiłam z lekkim wstydem.

-Tak, sekundę-odpowiedział, a po około dwóch minutach, przyjaciel zapukał do drzwi od łazienki.

Ubrałam się w podane przez mulata ubrania. Mój outfit składał się z krótkich czarnych spodenek z adidasa i tego samego koloru top. Wysuszyłam włosy i byłam gotowa, ponieważ nie nakładałam na moją twarz makijażu.

-No nareszcie-westchnął Yamal, wstając z łóżka.

Wzięłam telefon i wyszłam z przyjacielem z pokoju. Chłopak położył rękę na moje ramiona. Wychodząc z hotelu, minęliśmy mojego brata, który szedł z Pedrim. Oboje spojrzeli na nas tym samym wzrokiem, lecz nie wiem czy to było zdziwienie czy coś innego. Nie dało się tego rozczytać z ich oczu.

***
-No, ale serio tak powiedział-powiedział śmiechem, a ja właśnie próbowałam się nie udusić ze śmiechu.

Szliśmy po jakieś plaży, na której było dość dużo osób i chyba niektórzy poznali Lamine, ale nie podeszli po zdjęcie czy po coś innego. Nagle Lamine nic nie mówiąc, zaczął mi się patrzeć w oczy, jakby totalnie nic innego nie wiedział, a w następnych sekundach po prostu mnie do siebie przyciągnął i pocałował.

Kochałam jego usta.
Kochałam go.
Kochałam Lamine Yamala.
Zatraciłam się w nim.
Więc, gdy mnie całował przy innych ludziach, gdzie mogło być jakieś paparazzi, gdzie każdy mógł nas nagrać czy zrobić zdjęcie, ja tylko odwzajemniałam pocałunki.

-Ludzie się gapią-zauważyłam, kiedy nasze usta się rozdzieliły. Nadal byliśmy przy sobie blisko. Czułam jego oddech.

-Zazdroszczą mi takiej piękności-powiedział z uśmiechem i wziął mój kosmyk włosów za ucho.

Jeszcze chwile tak przy sobie staliśmy, aż w końcu zadzwonił do Yamala telefon.

-Jezus, akurat teraz?-jęknął Lamine przed odebraniem-Co chcesz..? Jestem na plaży... Z Véronicą... Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz...No, tak...Williams, daj mi żyć... Pogadamy, jak wrócę do hotelu-powiedział, a następnie się rozłączył-Przepraszam.

-Na luzie-powiedziałam-I tak musimy już wracać. Za piętnaście minut jest kolacja.

-Właśnie pomyślałem sobie, że możemy zjeść na mieście. Niedaleko stąd jest dobra restauracja-odparł.

-Trener nie będzie na ciebie zły?-zapytałam.

-Nie musi wiedzieć-wzruszył ramionami.

-Chyba zauważy, że cię nie ma. Ślepy nie jest.

-Może akurat nie założy swoich okularków-zaśmiał się, a ja wraz z nim.

-To idziemy-powiedziałam uśmiechnięta.

Przez resztę wieczoru byliśmy w restauracji i gadaliśmy na różne tematy, jednak nadal nie wspomniałam chłopaku o łysym mężczyźnie, którego widzę na każdym kroku i który zrobił mi coś niewybaczalnego.

Gavi❤️⚽️:
Gdzie jesteście?

-Gavi do mnie napisał-powiedziałam, chowając telefon do kieszeni-Pytał gdzie jesteśmy, czyli jednak się domyślili, że nas nie ma.

-Życie-wzruszył ramionami, śmiejąc się.

Siedzieliśmy w restauracji do około dwudziestej drugiej i świetnie się bawiliśmy.

-Ja idę jeszcze do Nico na chwile-powiedział Lamine, podając mi kartę do pokoju.

Kto to Nico?

Lamine

Poszedłem pod pokój przyjaciela, który miał pokój z Moratą. Zapukałem do ich pokoju, a otworzył mi Nico.

-Siema, wejdź-przybił ze mną piątkę i wpuścił do pokoju-Alvaro gdzieś polazł.

Ich pokój nie różnił się od tego mojego i młodej Gaviry.

-I jak z tą Victorią?-zapytał.

-Véronicą, idioto-poprawiłem go.

-No to jak z nią? Jesteście w końcu razem?

-No tak i jutro się pobieramy-powiedziałem sarkastycznie.

-Miałeś zapytać-westchnął.

-Ale się za bardzo stresowałem, a jak miałem już o to zapytać, to ty zadzwoniłeś-powiedziałem.

-Ja zawsze wybieram idealne momentu do zadzwonienia-zaśmiał się.

-A jeśli ona nie czuje tego samego?-zapytałem.

-To będziecie się dalej przyjaźnić-wzruszył ramionami-Ale skoro się całowaliście i nie stawiała oporu, to chyba też cię kocha.

-Skąd wiesz, że się całowaliśmy? Nie mówiłem ci-zmarszczyłem brwi.

-Cały internet już o tym trąbi-powiedział roześmiany i pokazał mi artykuł.

Young talent-Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz