1-fizjoterapeuta

876 23 0
                                    

-Jak jeździsz!?-krzyknęłam na brata, który się ze mnie śmiał.

Gaviemu wczoraj przyszło prawo jazdy. Jak znajdę osobę, która stwierdziła, że Pablo jest dobrym kierowcą i może dać mu prawko, to z chęcią z nią pogadam i zapytam, czym się kierowała. Bo na pewno nie tym, że mój o trzy lata starszy brat umie jeździć.
Już ja bym lepiej prowadziła, a dopiero za dwa miesiące kończę siedemnaście lat.

-Wrzuć na luz, Vèra-odparł.

-Jak mam „wrzucić na luz", skoro nas zaraz rozbijesz?

-Wrzuć na luz, na luz. Wakacje są tusz tusz-zanucił piosenkę, którą ostatnio nauczył go Robert Lewandowski.

Zakończenie roku szkolnego było dla mnie jak zbawienie. Na dwa miesiące będę miała spokój od nauki, co bardzo mnie cieszyło. Wreszcie będę mogła wstawać o ludzkich godzinach, a nie o jakiejś szóstej.

Na całe szczęście pod szkołę dojechałam cała i zdrowa, a najważniejsze, że żywa. Widziałam, że Alex już na mnie czeka, więc żegnając się z bratem, podeszłam do przyjaciółki. Chwile pogadałam z brunetką, a następnie razem poszłyśmy do sali.

-...Do zobaczenia po wakacjach!-powiedziała nasza wychowawczyni, a następnie każdy wyszedł z sali, żegnając się z nauczycielką i życząc jej miłych wakacji.

Wyszłam przed szkole z Alex, która pożegnała się ze mną i poszła do samochodu, bo już tata na nią czekał. Ja nigdzie nie widziałam Pabla. Rozejrzałam się kilka razy i nigdzie nie zobaczyłam jego samochodu, więc wyciągnęłam telefon z zamiarem napisania do niego. Jednak zanim napisałam, zobaczyłam, że on kilka minut temu do mnie napisał.

Gavi❤️⚽️:
Jestem na Camp Nou.

Ja:
Po co?
Nie chce mi się tam iść.

Gavi❤️⚽️:
Nie marudź.
Jestem u fizjo, więc to zajmie bardzo krótko.
Chyba, że wolisz jechać komunikacją miejską.

Chyba właśnie wole jechać autobusem, niż czekać na niego. Sprawdziłam na telefonie, o której mam tak zwanego wsio-busa, ponieważ z Pablem mieszkamy na obrzeżach Barcelony.

Ja chyba wole iść z buta, jak autobus ma być dopiero za półtorej godziny. Nie jestem leniem, ale spacer przy prawie czterdziestu stopniach nie jest dla mnie czymś przyjemnym, a na taksówkę nie mam pieniędzy.

Założyłam na uszy słuchawki, które akurat miałam w torebce i włączyłam swoją playlistę na Spotify. Runaway. Muzyka mi pomagała. Kochałam mieć słuchawki na uszach, więc zawsze je miałam przy sobie. To muzyka mi pomagała, kiedy stwierdziłam, że nie ma nic, czym mogłabym zadowolić rodziców. Muzyka była ze mną, kiedy przechodziłam nękanie w szkole. Nie Pablo. Nie rodzice. Muzyka. Nie można w tym przypadku winić mojego brata, bo o niczym nie wiedział, ale rodzice? Mówiłam im przez całą pierwszą klasę, że coś się dzieje i opowiadałam im, co się dzieje u mnie w szkole, ale stwierdzili, że przesadzam.

Moje rozmyślanie przerwał widok Camp Nou, przed którym stali dwaj ochroniarze. Będzie ciekawie, jeśli nie wiedzieli, że przyjdę.

-Nie można tu wchodzić-powiedział jeden z ochroniarzy.

Zaczyna się robić ciekawie.
Żart.
Jestem strasznie zestresowana.

-Ale...-nie dokończyłam.

-Coś nie wyraźnie powiedziałem? Proszę iść-Powiedział, podnosząc głos.

-Ona jest tu ze mną i lepiej się tak do niej nie zwracaj-Usłyszałam za sobą głos.

Od razu go rozpoznałam.

-Przepraszam, Panie Gonzalez. Zapraszam-otworzyli nam drzwi.

-Dzięki-powiedziałam do przyjaciela, który przytulił mnie na przywitanie, po tym jak weszliśmy.

-Co ty tu robisz? Dawno cię nie widziałem.

-Pablo podobno jest u fizjoterapeuty, a nie mam jak wrócić do domu, więc dlatego tu jestem-wyjaśniłam.

-Jak zakończenie? Jaka średnia?-zapytał.

-Wrzuć na luz, na luz. Wakacje są tusz tusz-zauważyłam Roberta, który wychodził z szatni.

Oni są chyba uzależnieni od tej piosenki.

-Siema Gonzalez, w końcu jesteś-podszedł do nas Lewy i przybił z Pedrim piątkę-Cześć Vérka.

Chwile pogadaliśmy z Polakiem, ale ten musiał już już, bo Ania z córkami na niego czekały, a więc znowu zostałam z Pedrem sama i szliśmy do gabinetu fizjo. A raczej on mnie tak prowadził.

-Zakończenie minęło szybko. Długo na nie czekałam. Średnią mam 5.67-odpowiedziałam, wskazując na dyplom, gdzie były wpisane moje wszystkie oceny.

-To bardzo dobrze. Jestem z ciebie dumny. Wiem, jak na to pracowałaś, mała-poczochrał mnie po włosach.

-Ej, prostowałam dzisiaj włosy!-powiedziałam i zaczęłam znowu układać włosy palcami, a Pedro patrzył się na mnie i tylko się śmiał.

-Jak po kontuzji?-zapytałam po chwili ciszy.

-Jest coraz lepiej, a to najważniejsze. W następnym spotkaniu prawdopodobnie będę mógł grać. Dobra tu jest gabinet fizjo, na luzie możesz sobie tam wejść, a ja idę jeszcze porozmawiać z Xavi'm. Trzymaj się, mała-powiedział i poszedł.

Wahałam się, czy wejść. Przecież tam mogli być inni piłkarze, a nie tylko Gavi. W takich momentach nienawidzę brata. W końcu zapukałam do drzwi i po usłyszeniu „proszę", otworzyłam drzwi.

-O, Véra, już jesteś!-usłyszałam głos brata, któremu fizjoterapeuta masował nogę.

-Dzień dobry...-powiedziałam nieśmiało, wchodząc.

W gabinecie był jeszcze jeden chłopak, który na oko był mojego wieku albo chociaż podobnego.

-Zaraz kończymy, ale jeśli chcesz usiądź obok Yamala-dorosły mężczyzna, wskazał na ciemnoskórego chłopaka.

-Lamine-przedstawił się, kiedy usiadłam obok niego na fotelu.

-Véronica-powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech, którym obdarzył mnie zawodnik Barcelony.

Nagle do gabinetu ktoś jeszcze wszedł. Był to trener FC Barcelony. Rozejrzał się po gabinecie, aż w końcu jego wzrok utkwił na Yamalu.

-Przepraszam, ale muszę na chwile wziąć Lamina do swojego gabinetu-powiedział Xavi.

Ciemnoskóry chłopak westchnął i wstał z fotela, ale zanim wyszedł spojrzał na mnie i kiedy złapaliśmy kontakt wzrokowy, puścił do mnie oczko, nadal się uśmiechając.

-Co ty taka czerwona jesteś?-zapytał Pablo, biorąc swoje rzeczy.

Nienawidzę go, przysięgam.

Young talent-Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz