-Czyżby nasz kochany Yamal wpadł ci w oko?-zaśmiał się Pablo, kiedy weszliśmy do domu.
-Nawet z nim nie gadałam, więc daj spokój-przekręciłam oczami.
-O, nie, nie, nie, nie, nie, kochana-pokręcił głową, uśmiechając się-Jak ja prosiłem o to, żebyś dała spokój ze mną i Marią, to ty jeszcze bardziej, więc możesz wykluczyć to, że dam ci spokój.
Mogłam to przemyśleć wtedy.
Nic nie odpowiadając, ruszyłam do swojego pokoju i tam się zamknęłam. Otworzyłam okna i włączyłam wiatrak, bo było cholernie gorąco. Rodzice mieszkają poza miastem, ponieważ tam lepiej zarabiają, dlatego też mamy przez większość czasu wolną chatę. Rodzice przyjeżdzają jedynie na ważne mecze Pabla i czasami im się zdarzy wpaść na weekend.
Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać instagrama. Moją uwagę przykuły dwa powiadomienia.
*lamineyamal zaczął/a cię obserwować*
*lamineyamal chce ci wysłać wiadomość*Kliknęłam w wiadomości i faktycznie napisał. Zrobiłam screena z zamiarem wysłania go do Alex, ale z tylu głowy pojawiło mi się, że ona do mnie nie pisze o takich rzeczach, więc może i ja nie powinnam.
Lamineyamal:
Cześć
Chcesz iść ze mną do kawiarnii?Zastanawiałam się, co odpisać i czy w ogóle pójść. Gdy wtedy chłopak spojrzał mi w oczy, poczułam coś, czego jeszcze nie czułam przy żadnym chłopaku, więc to może znak, żebym poszła?
Ja:
Hejka
Z przyjemnością
Kiedy ci pasuje?Lamineyamal:
Jeśli będziesz jechała z Gavim na trening, to może po treningu?Ja:
Oki
Do zobaczenia!
*❤️*Nie wiedzieć dlaczego, ale cieszyłam się jak małe dziecko. Dosłownie. Małe dziecko, kiedy mama kupi mu dużego i kolorowego lizaka. Uśmiech mi nie opadał z twarzy. Musiałam się jeszcze jakoś dowiedzieć, na którą mają trening. Gdybym zapytała teraz Pabla, czy mogę z nim jechać ten od razu zaczął by coś podejrzewać, a tak to będę miała jeszcze czas na wymyślenie wymówki.
Ja:
Heej
O której jutro macie trening?Pedro😻:
10.30
Zamierzasz przyjść?Ja:
Nie wiem jeszcze🤷🏼♀️Popisałam jeszcze chwile z chłopakiem na inny temat, a następnie poszłam do kuchni, bo Pablo już wolał mnie na obiad.
-Jutro rodzice przyjeżdzają-powiadomił mnie brat, kładąc mi talerz z lasagne na stole.
-Po co?
-Bo w niedziele gramy ostatni mecz sezonu i chcą być. Może pochwalisz im się swoją średnią? Ja nigdy takiej nie miałem-przyznał, a ja tylko w odpowiedzi wzruszyłam ramionami-Wiesz, że jestem z ciebie niesamowicie dumny.
-Dziękuje, Pab. Ja z ciebie też. Bardzo-powiedziałam, wymuszając lekki uśmiech.
Mimo kłótni, które zdążały się u nas często, kochałam go najbardziej na świecie i był dla mnie najważniejszy. Kiedy zauważył, że coś nie tak, był przy mnie. A przynajmniej próbował. Nie wymieniłabym go na innego brata, przysięgam. Jest najlepszy. Mimo, że czasem przez niego mam ochotę zapaść się pod ziemie ze wstydu lub udusić go rękoma.
-Przyjdziesz na mecz?-zapytał.
-Nie wiem, zobaczę-wzruszyłam ramionami po raz kolejny-Aurora będzie?
Aurora nasza starsza siostra, która wyprowadziła się ponad rok temu z Barcelony, ponieważ zaczęła sobie układać życie z narzeczonym z innego miasta. Rzadko nas odwiedza, ale zawsze, gdy jest spędzamy razem dużo czasu.
-Podobno nie może się urwać z pracy-odpowiedział-Ale ma przyjechać pod koniec lipca, bo wtedy ma urlop.
Resztę dnia spędziłam oglądając z Pablem jakiś serial, który miał dwa sezony. Zasnęliśmy dosyć późno, bo ostatni odcinek nie okazał się ostatnim, przez co obejrzeliśmy od razu cały serial.
Budzik obudził mnie o dziewiątej. Chciałam go olać, lecz przypomniałam sobie, że dzisiaj idę z Laminem. Po chwili wyłączyłam dzwoniący telefon i leniwie wstałam z wygodnego łóżka. Wzięłam w ręce ubrania, które przygotowałam sobie wieczorem i poszłam do łazienki. Po prysznicu, ubrałam się w biały top bez ramiączek i tego samego koloru spódniczkę. Było strasznie gorąco. Zanim się obejrzałam było przed dziesiątą, a ja się jeszcze nie pomalowałam. Usłyszałam, jak Pablo wychodzi z pokoju i schodzi po schodach.
-Pab, czekaj!-powiedziałam głośno, tak żeby mnie usłyszał.
-Co tam?-zapytał, zakładając buty.
-Mogę jechać z tobą?-zapytałam.
-Po co? Nigdy nie chciałaś ze mną jeździć na treningi, a na mecze musiałem cię brać siłą. I czemu się tak odstroiłaś?-zapytał.
-Bo umówiłam się z Alex do kawiarnii po twoim treningu, a nie chce mi się jechać autobusem, którego prawdopodobnie nie ma o tej godzinie-skłamałam.
-Skąd wiedziałaś, na którą mam trening?-uniósł brew.
-Pytałam cię wczoraj, jak skończyliśmy oglądać. Skleroza cię łapie, czy co?-zaśmiałam się, kłamiąc.
-Ubieraj buty i jedziemy.
-A dasz mi jeszcze minutkę na pomalowanie się?-zapytałam.
Nie mogłam się pokazać Yamalowi bez makijażu.
-Nie.
-No, Pablo, proszę...
-Albo zakładasz buty i jedziemy albo jedziesz busem-powiedział stanowczo.
Nie mogłam się pokazać Yamalowi bez makijażu, ale musiałam. Dzięki, Pablo. Gdy chłopak mnie zobaczy, to ucieknie.
Założyłam buty i wzięłam szybko torebkę, która również była w kolorze białym. Nie jechaliśmy długo na Camp Nou, bo o tej godzinie praktycznie nikt nie jeździł. Wszyscy byli w pracy lub spali. Gavi poszedł do szatni, aby sie przebrać, a ja poszłam w stronę murawy.
-Dzień dobry-przywitałam się nieśmiało z trenerem Barcelony.
-Cześć Véronica-odpowiedział, patrząc na jakieś notatki.
Zauważyłam Lamina, który podawał sobie piłkę z Ferminem. Gdy ciemnoskóry mnie zauważył, uśmiechnął się i na chwile zostawił swojego kolegę, aby podejść do mnie. Serce mi zabiło dwa razy mocniej i szybciej. Co jest ze mną nie tak?
-Cześć-przywitał mnie przytulasem-Ładnie wyglądasz-powiedział, skanując mnie wzrokiem.
Czy Lamine Yamal właśnie mi powiedział, że wyglądam ładnie jak nie miałam na sobie makijażu?
CZYTASZ
Young talent-Lamine Yamal
FanficVéronica Páez Gavira to siostra jednego z zawodników FC Barcelony. Brunetka twierdzi, że miłość do niej przyjdzie z czasem, więc zawzięcie czeka na swojego księcia z bajki. Ale czy tym księciem będzie młody talent Barcelony?