- Na Merlina, jakie to zimne – wzdrygnął się James, kiedy Ann dotknęła jego policzka palcem zanurzonym w nawilżającej maseczce polecanej w najnowszym numerze „Czarownicy". Dziewczyna zdawała się tym wcale nie przejmować, kontynuując pieczołowite nakładanie kosmetyku, który wyglądem przypominał zielone błoto; Lily Evans zachichotała, obserwując całą sytuację.
Kiedy Ann skończyła nakładać na twarz Jamesa maseczkę (co sprawiło, że wyglądał jak gnom ogrodowy), James spojrzał w stronę Syriusza, szukając w nim wsparcia - ten jednak leżał oparty plecami o łóżko z zamkniętymi oczami, zupełnie ignorując otoczenie. Ręce złączył na brzuchu, jak gdyby miał zaraz uciąć sobie drzemkę, a na jego twarzy gościł błogi uśmiech. Maseczka zupełnie mu nie przeszkadzała.
- I z czego ty jesteś taki zadowolony? - spytał James, krzywiąc się. Remus pokiwał głową, jakby chcąc się z nim zgodzić, jednocześnie dotykając palcem mazi znajdującej się na jego twarzy. Spojrzał na ubrudzoną dłoń z obrzydzeniem i również się skrzywił, komentując jedynie:
- To wygląda jak smarki trolla.
- Nie marudź, do twarzy ci - stwierdziła Ann, śmiejąc się. Również Evans to rozbawiło, bo zachichotała, zerkając na chłopaków.
- To co, włosy na Ulizannę i będzie pełen pakiet? - wtrąciła się ruda, co wprowadziło kolejną salwę śmiechu z naszej strony. James burknął coś pod nosem, po czym zwrócił się znów do Syriusza.
- No, to jak?
- No jak to z czego? - odparł Syriusz pogodnie. - Mam wreszcie święty spokój.
- Nie nazwałbym tego świętym spokojem - stwierdził Peter, rzucając nienawistne spojrzenie słoiczkowi z maseczką stojącemu na szafce nocnej. - Czy to w ogóle powinno tak dziwnie pachnieć?
- Dobra, cicho, relaksuję się - powiedział Syriusz, po czym uśmiechnął się. - Żadnych serduszek, różu, kiczu, żadnych pytań...
- "Co robisz w walentynki, Syriuszku?" - zapiszczał Peter, starając się nieudolnie udawać wysoki, dziewczęcy głos. - "Może pójdziemy razem do Hogsmeade?".
Syriusz wymamrotał coś niezbyt kulturalnego pod nosem, jednak Peter i tak się zaśmiał.
- Niestety, ale dokładnie o to mi chodzi – powiedział Black. – A w ogóle to wiecie, że jeszcze potem gadałem z Mayą?
- O, serio? – spytałam.
- Ta, tłumaczyła mi się z tej swojej propozycji. Że ona Walentynek tak naprawdę nie lubi, ale uznała, że jakbym nie miał planów, to byśmy mogli coś ciekawego porobić zamiast tych wszystkich głupich tradycji.
- Odnoszę wrażenie, że właśnie o te głupie tradycje chodziło jej najbardziej – stwierdziła Ann, a ja przytaknęłam.
- Noo. Strasznie smutna była, jak jej powiedziałeś, że masz plany.
Syriusz spojrzał na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, jak gdyby ta myśl nie przeszła mu w ogóle przez głowę.
- Serio?
- A co, nie zauważyłeś? Przecież...
- Daj spokój, to facet, nic nie zauważył – Ann machnęła ręką.
- Przecież byłem miły i...
- Na Merlina, jak ty nic nie rozumiesz – wtrąciła Evans. – To nie ma znaczenia, czy byłeś miły.
- No ale co miałem niby zrobić?
- No właściwie to w tej sytuacji nic specjalnego nie możesz zrobić - stwierdziłam. - Dopóki się nie zgodzisz, to nie unikniesz takiej reakcji.
CZYTASZ
Asphodelus || Huncwoci
FanfictionHuncwoci razem z przyjaciółkami rozpoczynają szósty rok Hogwartu - a to całkiem spore osiągnięcie przy historii ich żartów w tej szkole. Może i niebezpieczeństwa raczej omijają Hogwart, ale nie oznacza to wcale, że ich paczka ma okazję się nudzić. W...