-Kiedy wyjeżdżasz? - Zapytała Sophie, podczas śniadania.
-Pojutrze. - Oznajmiłam.
-Szybko. Myślałam, że zostaniesz z nami jeszcze przez kilka tygodni. - Odparła smutno.
Żeby miał ci, kto gotować i sprzątać.
-Nie, niestety nie mogę.
-Bardzo mi przykro, będzie nam nudno bez ciebie. No nic, ja niestety muszę lecieć, bo dziewczyny na mnie czekają. Miłego dnia. - Rzekła. Szybko wstała z krzesła i wyszła z apartamentu. Ja także się podniosłam, by posprzątać po posiłku.
-Nie patrz tak na mnie. - Burknęłam do Michaela. - Nie zmienisz mojej decyzji. - Przewróciłam oczami i udałam się do kuchni, a mężczyzna podążał za mną.
-A może jednak? - Zapytał z nutą nadziei w głosie.
-Rozmawialiśmy wczoraj na ten temat. - Westchnęłam, wstawiając naczynia do zmywarki.
-Myślałem, że przemyślisz to wszystko przez noc.
-Nie ma już nad czym rozmyślać. Jest na to za późno.
-Potrzebujesz pomocy w pakowaniu? - Zmienił temat.
-Nie. Dam sobie radę. - Burknęłam.
Nie jestem już małym dzieckiem.
-Dobrze. W razie czego będę pod telefonem, bo niestety muszę jechać do firmy.
-No idź, idź. Odczep się już ode mnie. - Rzekłam pod nosem.
-Mówiłaś coś?
-Miłego dnia. - Odparłam z szerokim uśmiechem.
Może uwierzy.
-Wzajemnie. - Odpowiedział i wyszedł z domu.
Podziałało.
Gdy posprzątałam salon oraz kuchnię, poszłam do pokoju. Usiadłam przy komputerze i zaczęłam pisać wypowiedzenie, a właściwie to dwa - jako sprzątaczka oraz asystentka.
Zaczynając pracę, nie sądziłam, że tak szybko uda mi się awansować, a co więcej dostać własną firmę. Oczywiście bardzo się cieszyłam, ponieważ było to spełnienie moich najskrytszych marzeń. Przypuszczałam jednak, iż zajmie mi to o wiele więcej czasu.
Gdy dokumenty były gotowe, przebrałam się w inne ubrania i pojechałam do przedsiębiorstwa.
-Co to jest? - Mężczyzna uniósł brwi, gdy wręczyłam mu kartki.
-Kawałek papieru? - Sarknęłam.
-A co na nim jest?
-Litery, czasami też występują cyfry. - Wzruszyłam ramionami.
-Nie denerwuj mnie.
-O co ci chodzi? Przecież muszę przed wylotem dopiąć wszystkich formalności. Nie chcę, żebyś mnie zwolnił, dlatego sama to robię.
-Może i ma to sens, jednak nie planowałem cię zwolnić.
-Czemu?
-No bo właśnie na to liczyłem. - Westchnął.
-Więc dlaczego jesteś taki zdziwiony? - Burknęłam.
-Cóż... Chyba przypuszczałem, że do tego nie dojdzie.
-No to się przeliczyłeś. - Mruknęłam. - Przecież to było od początku wiadome. Nie bierz mnie na litość, bo i tak to nie zadziała.
-Tak, wiem. No nic, podpiszę to. Nie mam innego wyboru.
CZYTASZ
Queen of Hell
ActionOd zawsze byłam numerem jeden. Co roku pasek na świadectwie, wygrane konkursy, zaangażowania charytatywne. Każdy się dziwił, czemu tyle osiągnęłam, skoro byłam tą "gorszą" córką. Nie udaną, nie idealną, w cieniu starszej siostry. Na początku chciała...