-Przemyślałaś ofertę? - Zapytał Michael podczas śniadania.
-Tak, oczywiście. - Pokiwałam głową. - Zgadzam się. - Odrzekłam z uśmiechem.
Tylko głupi by się nie zgodził.
-Naprawdę? Bardzo się cieszymy. - Oznajmiła radośnie kobieta.
Też tak myślę.
-Dobrze. W takim razie za niedługo pojedziemy do firmy i omówimy formalności. - Powiedział brunet.
-Chciałabym jeszcze po drodze wstąpić do galerii, bo muszę kupić nowe ubrania. Te stare do niczego się nie nadają.
-Ależ oczywiście. Nie ma problemu. Tylko pojedziesz po południu z Sophie. Ja mam ważne spotkanie, a wy pochodzicie sobie po sklepach.
-Świetny pomysł. - Przytaknęłam.
Resztę posiłku spędziliśmy w ciszy. Następnie wróciłam do pokoju i się ogarnęłam. Gdy byłam gotowa, zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Michael. Potem udaliśmy się w stronę garażu, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę firmy. Cała droga zajęła nam około dwudziestu minut. Nie wiem, jaki cudem w tak szybkim tempie przyszłam tam piechotą wtedy z kawiarni. Gdy wysiedliśmy z pojazdu, rozejrzałam się po okolicy.
Znajdowaliśmy się na Wall Street - najbardziej znanej ulicy na całym świecie. To tam, w samym centrum Nowego Jorku, spotykali się inwestorzy, maklerzy i przedsiębiorcy, aby handlować akcjami i obligacjami. To miejsce, gdzie pieniądze krążyły wokół z szybkością światła, a decyzje tam podejmowane miały wpływ na gospodarkę globalną. W giełdę najpewniej inwestowały osoby majętne. Dużo wrzucali i dużo otrzymywali. Kiedyś ktoś mnie podkusił, żebym spróbowała zagrać. Za pierwszym razem udało mi się wygrać nawet pokaźną sumę, co zmotywowało mnie do dalszych gier. Niestety trafiłam na zły moment i wszystko straciłam, dlatego wolałam się trzymać od tego z daleka.
-Czekaj. Twoja firma jest na Wall Street? - Zapytałam zdziwiona.
-No tak. - Pokiwał głową. - Zresztą niedawno tutaj byłaś, więc powinnaś to wiedzieć.
-Powinnam też wiedzieć, jak tu trafiłam. Od nas jest jednak kawałek drogi, a znalazłam się tu szybciej, niż my przyjechaliśmy. No nieważne.
-Może jesteś jakąś czarownicą? - Zaśmiał się.
-Hmmm... Jest to bardzo możliwe. Na twoim miejscu zaczęłabym się bać. - Odparłam spokojnie, puszczając mu oczko. - Czym właściwie się zajmujecie? - Zapytałam, gdy weszliśmy do firmy.
-Chwila, moment. Mianowałem cię moją asystentką, a ty nawet nie wiesz, z jaką branżą masz do czynienia?
-No w sumie to tak. - Rzekłam, wzruszając ramionami.
-Nawet nie będę komentować. W skrócie: nasze przedsiębiorstwo zajmuje się sprawami informatycznymi. Jesteśmy odpowiedzialni za system i zabezpieczenia tych wszystkich znajdujących się koło nas giełd. Odgrywamy naprawdę ważną rolę, dlatego wybrałem właśnie ciebie, bo wiem, że sobie poradzisz.
Jakie to miłe.
-Teraz już wszystko rozumiem.
-Świetnie. Za chwilę podpiszesz umowę, a potem oprowadzę cię po piętrach i zapoznam cię z zakresem obowiązków.
-Dobrze. Zaczynajmy. - Oznajmiłam i udaliśmy się do gabinetu bruneta.
-Siadaj. - Odparł. - Zawieramy umowę na czas nieokreślony, ponieważ nie trzeba będzie co jakiś czas jej przedłużać, a że ani mi, ani tobie się nie chce, to idziemy na łatwiznę. - Stwierdził i podał mi kartkę. Ja zaczęłam dokładnie ją czytać, zwracając uwagę na każdy szczegół. - Przecież cię nie oszukam. - Prychnął.
CZYTASZ
Queen of Hell
AkcjaOd zawsze byłam numerem jeden. Co roku pasek na świadectwie, wygrane konkursy, zaangażowania charytatywne. Każdy się dziwił, czemu tyle osiągnęłam, skoro byłam tą "gorszą" córką. Nie udaną, nie idealną, w cieniu starszej siostry. Na początku chciała...