-Dobrze się bawiłaś? - Burknął Michael, gdy pojawiłam się w kuchni. Stał do mnie tyłem i robił sobie kawę. Ja podeszłam do blatu, by najpierw napić się wody. Nie szalałam za bardzo z alkoholem, jednak odczuwałam odrobinę skutki uboczne. Bolała mnie głowa i miałam przekrwione oczy. Planowałam spędzić większość dnia w łóżku, by jakoś normalnie jutro funkcjonować.
Tak samo, jak ty wczoraj.
-Wręcz wyśmienicie. - Rzekłam z uśmiechem.
-To się cieszę. Mam nadzieję, że pierwszy i ostatni raz. - Mruknął pod nosem.
-Jestem dorosła. Mogę robić, co chcę. - Wzruszyłam ramionami.
-Nie, dopóki tutaj pracujesz. Podpisałaś umowę, dlatego mam prawo zabronić ci spotkań ze znajomymi. To wszystko to jest tylko moja własna wola. Ja dyktuję tutaj warunki i powinnaś się mnie słuchać.
-No dobrze, ale to nigdzie nie było napisane. Jestem zatrudniona na umowę o pracę. Zobowiązuje to ciebie do dawania mi obowiązkowych urlopów. - Zauważyłam.
-Nie zaczynaj. Nie mam zamiaru się z tobą kłócić. Do tej pory nie miałaś żadnych zastrzeżeń. - Warknął.
-No tak. Zapomniałam, że są równi i równiejsi. - Przewróciłam oczami. - I dalej nic nie mam do tej pracy, tylko dzisiaj zacząłeś się mnie czepiać.
-Nie dolewaj oliwy do ognia. Wydaje mi się, że nie chcesz stracić tej posady.
-No nie chcę. Oczywiście, że nie, ale to ty się na mnie rzuciłeś. Ja tobie nic nie mówiłam.
-No pewnie, bo ty się wcale nie odzywałaś i to ja musiałem cię przeprosić.
-Aha, czyli mam cię przepraszać? Ja w przeciwieństwie do ciebie nie hałasowałam.
-Nie, wcale. - Sarknął.
-Przecież nikt nie kazał ci przepraszać. Sam tak chciałeś, dlatego odpuść już.
-Masz ostatnią szansę. Albo zaczniesz się słuchać, albo idziesz się pakować.
-Co ci się dzisiaj stało? Nigdy się tak nie zachowujesz.
-W takim razie w końcu nastąpił ten dzień. Czekam.
-Przepraszam. - Mruknęłam.
-Co mówisz?
-Głuchy jesteś? - Zapytałam kpiąco. - Przepraszam. - Powtórzyłam głośniej.
-Dobrze. - Kiwnął głową.
-I co? To tyle? Może jakieś wybaczam?
-Chciałabyś. - Prychnął i wyszedł z pomieszczenia.
No to teraz będzie ciekawie.
Ja natomiast podeszłam do blatu i postanowiłam zrobić omlet na słono. Wyjęłam potrzebne składniki z lodówki i zabrałam się za przyrządzanie posiłku. Następnie usiadłam w salonie na kanapie. Zaczęłam jeść, po czym postanowiłam włączyć telewizję. Akurat leciał serial "Przyjaciele", dlatego obejrzałam kilka odcinków. Potem po sobie posprzątałam i wróciłam do pokoju. Przebrałam się w jeansy oraz czarną bluzę z kapturem.
Musiałam niestety iść na zakupy, gdyż lodówka świeciła pustkami. Przeważnie to Michael się tym zajmował, gdy wracał z pracy. Wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania. Wybrałam się do najbliższego supermarketu. Wzięłam koszyk i zaczęłam poszukiwania jedzenia. Nie była to czynność, która sprawiała mi akurat tego dnia radość. Trzeba jednak coś jeść, więc musiałam się spiąć. Przeszłam prawie wszystkie alejki i znalazłam produkty, które się nadają oraz mają długi termin ważności. Gdy zapłaciłam za zakupy, spakowałam je i mogłam w końcu się udać do domu. Otworzyłam drzwi, a w środku zauważyłam blondynkę.
CZYTASZ
Queen of Hell
AcciónOd zawsze byłam numerem jeden. Co roku pasek na świadectwie, wygrane konkursy, zaangażowania charytatywne. Każdy się dziwił, czemu tyle osiągnęłam, skoro byłam tą "gorszą" córką. Nie udaną, nie idealną, w cieniu starszej siostry. Na początku chciała...