.17. "Wizyta"

352 14 7
                                    

Obudził mnie mój służbowy telefon który dzwonił od dobrej godziny

-Halo?- powiedziałam zaspanym głosem

-Są przy tobie twoi bracia?- spytał informator

-Tak? O co chodzi

-Woon wie gdzie mieszasz i chce zrobić wam niezapowiedzianą wizytę

-ja już wiem jak takie wizyty się kończą, dzięki za informacje do zobaczenia

Powiedziałam i się rozłączyłam teraz tylko obudzić tych dobermanów

-WSTAWAĆ!- krzyknęłam i podziałało

-Co się dzieje?- spytała cała piątka

-Szybko idziecie się spakować na jakiś czas przeprowadzamy się do mnie- powiedziałam i wstałam

-Co? Czemu- spytał Vince

-Vincent nie teraz idźcie się pakować i za dwie minuty widzimy się na dole w tedy wam wszystko wyjaśnię- oni nadal siedzą- ruszać się kurwa!

To podziałało każdy pobiegł w swoją stronę ja pobiegłam do mojego pokoju i wzięłam walizkę

Założyłam mój mafijny naszyjnik, a do walizki spakowałam kilka książek i tyle bo w sumie mam ubrania w swojej Willi

Schodzę na dół i idę do garażu w którym stoi cała piątka

-Dobra bierzemy ten- powiedziałam i wskazałam na siedmio osobowe auto- walizki do bagażnika, ja kieruje

Powiedziałam i włożyłam walizkę do bagażnika i szybko pobiegłam aby usiąść za kierownicą

Po chwili drzwi auta się zamknęły

-Wszyscy są?- spytałam

-Tak, teraz co się dzieje?- powiedział Vince

-dzieje się to że przez kilka dni będziemy mieszkać u mnie, bo Woon-sing chciał zrobić nam wizytę

-to chyba nie jest nic złego?- powiedział głupio Shane

-Shane, wiesz jak takie wizyty się kończą?

-eee...no nie- przyznał

-kończą się tak że zawsze ktoś tam ginie- powiedziałam i mocniej zacisnąłem ręce na kierownicy- a ja na to nie pozwolę

-moge ja kierować?- spytał Will który siedział obok mnie

-A znasz drogę?- spytałam ironicznie- przepraszam, ale ciężko jest trzymać emocje na wodzy gdy wiesz co się dzieje, muszę znowu się tego nauczyć- ostatnie słowa powiedziałam ciszej

Jedziemy tak już trochę a za nami pojawia się czarny samochód, wiem kogo

-Dobra teraz siedzicie cicho, i nie krzyczycie muszę się skupić, jasne?- powiedziałam lodowato

-Tak..

Ja już się nie odzywałam tylko skupiłam się na zgubieniu auta, trwa to trochę a mi do głowy wpada ciekawy pomysł

-Will, pomożesz mi- powiedziałam z diabolicznym uśmiechem- kiedy powiem złapiesz kierownicę i będziesz prowadził, okej?

-o-okej?

Ja jedną ręką sięgnęłam do schowka i wyjęłam z niej broń

-Hailie, co ty chcesz zrobić?- spytał Tony

-Will już!- krzyknełam i zdjęłam rękę z kierownicy otworzyłam drzwi i strzeliłam w dwie pierwsze opony, on też strzelił ale nie trafił

Zamknęłam drzwi i wróciłam do jazdy

-Ale fajna zabawa- powiedziałam uradowana

-Zabawa!? Co to do Cholery jasnej było!?- krzykną Dylan

-Jeszcze się przyzwyczaisz- powiedziałam i zaparkowałam pod bramą wielkiej rezydencji

-jak ja dawno tu nie byłam- powiedziałam i wyszłam z auta a za mną reszta

Podszedł do mnie Shane i powiedział

-Hailie.. twoja noga.. krwawi- gdy to usłyszałam momentalnie poczułam bul, strzelił mi w nogę

-Do szpitala!

-nie pierwszy raz takie coś się stało spokojnie dam radę- powiedziałam a oni popatrzyli na mnie jak na idiotę- no co? Mam wprawę w wyjmowaniu kulek i wogule

-Czy jest jeszcze coś o czym nie wiemy?- spytał Dylan

-możliwe- powiedziałam

___________________________________

Słowa: 511

Rodzina Monet -Melvanii Hwang czy Hailie Monet-( Tom 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz