~ Matthew King ~
Byłem zajebiście wkurwiony, gdy powiedziała do mnie, że jestem tylko biedakiem, który nie da jej tego czego pragnie. Zajebiście... Ze wszystkich typów kobiet musiałem trafić na taką, która była łasa na kasę. Gdy rozmawiałem z nią w klubie to wcale nie wydawała mi się tego typu kobietą. Zresztą nawet tutaj w hotelu nic nie wskazywało, że ta noc skończy się takimi słowami.
Wściekły na nią i przede wszystkim na siebie wjechałem na górę do apartamentu. Zdziwiłem się, gdy się okazało, że światła w salonie się świecą. Poszedłem więc w tamtą stronę. Na kanapie zastałem moją mamę. Czy ona się tutaj teleportowała, bo przeczuwała, że coś ze mną będzie nie tak?
Wiem, że mam dwadzieścia pięć lat, ale nic to nie zmienia w relacjach z moimi rodzicami. Zawsze mogę się im ze wszystkiego wygadać, jeżeli czuję taką potrzebę.
– Mamo co ty tutaj robisz? I to jeszcze o tej godzinie? – Zapytałem podchodząc do niej. Pocałowałem ją na przywitanie w policzek.
– No przecież mówiłam ci, że przylatuję na ślub Theodor'a Johnson'a.
– A gdzie ojciec? – Rozejrzałem się po pomieszczeniu, bo może mi w oko nie wpadł...
– Został w Seattle. Ostatnio się źle czuje i nie chcieliśmy ryzykować. Miałam zadzwonić i powiadomić Johnson'ów, że nas nie będzie, ale twój tata zaproponował żebym ciebie wyciągnęła na ten ślub. Pomyślałam, że to będzie dobra okazja, żeby przedstawić cię jako mojego następcę.
Ślub kurwa... Jeszcze mi brakuje tego, żeby iść na czyjś ślub i patrzeć się na zakochanych w sobie nowożeńców. Sam też dzisiaj wychodzi za mąż... Zacząłem się zastanawiać jakie jest prawdopodobieństwo, że to właśnie jest jej ślub. Status materialny pana młodego by się zgadzał. Johnson jest bogaty. Swoją siecią hoteli dorównuje naszej. Choć z tego co wiem mieli ostatnio jakieś problemy finansowe więc może wkrótce spadną niżej na liście najbogatszych? Z całą pewnością, jeżeli ta materialistka dobierze mu się całkowicie do portfela...
– Co się dzieje z ojcem? – Odrzuciłem myśli o Sam i skupiłem się na pierwszej części mamy wypowiedzi. – Przecież było wszystko w porządku w badaniach.
Ojciec od dwudziestu lat żyje z jedną nerką i to jeszcze przeszczepioną od wujka Peter'a. Jak byłem mały miał okropny wypadek i był w naprawdę ciężkim stanie. Pamiętam jak ciocia Daisy przywiozła mnie do szpitala w Chicago, gdzie leżał. Był podpięty do tak dużej ilości aparatur. Pierwszy raz wtedy tak naprawdę się czegoś wystraszyłem. Wcześniej owszem wyobrażałem sobie różne potwory, które mnie przerażały, ale to właśnie widok mojego taty takiego podłączonego do aparatury wywołał prawdziwy strach. Przecież wtedy dopiero co dowiedziałem się, że mam tatę, a za chwilę mogłem go ponownie stracić.
– I pewnie dalej jest w porządku. – Odpowiedziała mi mama. – Sam wiesz, że ostatnio mieliśmy urwanie głowy i siedzieliśmy w hotelu do samego wieczora. Ojciec nie powinien i mówiłam mu to, ale uparł się, że we wszystkim mi pomoże.
– Przecież mogliście do mnie zadzwonić i z chęcią bym was trochę odciążył. W końcu muszę zacząć się wdrażać we wszystko.
Został mi wprawdzie jeszcze jeden semestr studiów, ale przecież mogę już zacząć pracę. Szczególnie, że teraz mam wakacje.
– Chcieliśmy żebyś jeszcze te wakacje miał dla siebie Matthew. – Uśmiechnęła się do mnie. – Teraz może chodźmy spać. Jest strasznie późno. Tak w ogóle to skąd ty wracasz o tej porze?
CZYTASZ
Empire 2 (+18)
RomanceDruga część książki pod tytułem Empire. MATTHEW: Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? Moim zdaniem tak, choć czasem ta miłość może nas osłabić i zawieść. Brniesz w nią jednak pomimo, że wiesz iż może cię to zniszczyć. Kocham ją nawet po tylu...