~ Samantha Johnson ~
W hotelu byliśmy dopiero przed dziesiątą wieczorem. Harriet już dawno zdążyła zasnąć więc Theo niósł ją z samochodu do środka.
– Dobry wieczór państwu. Witamy w Scott Hotel.
– Dobry wieczór Theodor Johnson i moja żona. – Przedstawił nas recepcjonistce Theo. – Mam spotkanie jutro z samego rana z panem King'iem i miał czekać na nas dzisiaj pokój.
– Tak, pan King przekazał, że państwo przylecą dzisiaj. Proszę chwilkę poczekać, a za chwilę zostaną państwo zaprowadzeni do apartamentu. Szef prosił o przygotowanie dla państwa swojego apartamentu. – Uśmiechnęła się do nas i zaczęła coś wbijać na komputerze. – Za chwilę przygotuję dla państwa dwie karty, które po przyłożeniu do panelu w windzie zawiozą państwa od razu na samą górę do apartamentu. Dodatkowo tutaj ma pan kod, który po wpisaniu w panel poprowadzi windę bezpośrednio na piętro biurowe. Tym sposobem nie będzie pan musiał jutro zjeżdżać specjalnie na dół, żeby zostać tam wpuszczonym.
Spojrzałam się na kartkę, gdzie był napisany ten kod. Były to trzy cyfry, które nie wiem po co od razu starałam się zapamiętać. Nie potrzebuję przecież się tam dostać. Niby po co bym miała? Nawet pewnie by mnie jego sekretarka do niego nie wpuściła.
– Dziękujemy. – Odpowiedział jej Theodor.
Po chwili pojawił się przy nas boy hotelowy, który zabrał nasze bagaże i razem z nami pojechał na górę do apartamentu. Tam oczywiście nas zostawił i Theo od razu zaniósł śpiącą Harriet do jednego z pokoi. Ja w tym czasie podeszłam do półek, na których znajdowały się przeróżne zdjęcia. Od razu rzuciły mi się w oczy te, na których był Matthew. Na większości był on z tą całą Anyą.
Poszperałam jeszcze wczoraj i dowiedziałam się, że ta kobieta ma tak właśnie na imię. Wyglądają naprawdę na szczęśliwych. Boli mnie to, bo gdyby nie moja chciwość to być może ja byłabym na jej miejscu i to ja bym się uśmiechała do tego przeklętego aparatu.
Jestem zazdrosna. Nie będę tego ukrywać. Myślałam, że przez tyle lat to co się we mnie obudziło po tej wspólnej nocy, zgasło. Tak się jednak nie stało. W dalszym ciągu chciałabym go mieć dla siebie.
– Para idealna. – Nagle z myśli wyrwał mnie Theodor. – Też chciałem żebyśmy taką byli.
– Znowu chcesz się kłócić? – Odwróciłam się do niego przodem. – Ja nie mam dzisiaj na to ochoty. Idę do Harriet. – Wyminęłam go i zaczęłam iść w stronę pokoju, gdzie spała nasza córka.
– Poczekaj Samantha. – Złapał za mój nadgarstek. – Porozmawiajmy.
– Niby o czym? Naprawdę nie mam ochoty na kolejną kłótnie. Jestem zmęczona i do tego boli mnie głowa, odkąd wystartowaliśmy z Chicago. Chcę się położyć.
Tym razem naprawdę mnie boli ta cholerna głowa. Zwykle tak właśnie unikam jakichkolwiek rozmów z nim, ale nie dzisiaj. W samolocie poprosiłam nawet stewardessę o tabletkę na ból głowy. Nic mi ona nie pomogła. Muszę się chyba położyć i przespać to mi przejdzie.
– Chcę Samantha żebyśmy spróbowali wrócić do tego co było kiedyś.
Jezu nie da mi spokoju...
– Nie mam naprawdę teraz ochoty o tym rozmawiać.
Odpowiedziałam i wyszarpałam moją rękę z jego. Weszłam do pokoju, gdzie spała Harriet i zamknęłam drzwi. Spojrzałam się na moją córkę, która była taka spokojna. Dzisiejszy dzień był naprawdę udany. Cieszę się, że zdecydowałam się spędzić go w taki sposób. Może potrzebowałam jakiegoś powodu, żeby przemóc się i zacząć ją traktować inaczej? Przecież ja ją kocham, nie rozumiem, dlaczego tak bardzo ją odrzucałam. Może nie jest córką Matthew, ale to naprawdę nie powinien być powód takiego zachowania. Od teraz wszystko się zmieni. Zacznę ją traktować tak jak na to zasługuje.
CZYTASZ
Empire 2 (+18)
RomanceDruga część książki pod tytułem Empire. MATTHEW: Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? Moim zdaniem tak, choć czasem ta miłość może nas osłabić i zawieść. Brniesz w nią jednak pomimo, że wiesz iż może cię to zniszczyć. Kocham ją nawet po tylu...