Prolog. Złote gody państwa Erebusów
Przyjęcie z okazji złotych godów księcia Aldrica Erebusa i jego żony, księżnej Liorelle Erebus z domu Beliakov, było ostatnią okazją dla społeczeństwa, aby zobaczyć publicznie którekolwiek z nich. Uroczystość pełna przepychu przyciągnęła licznych gości z wyższych sfer, której elegancki i wyrafinowany charakter (lub też wyniosłość, jak z pewnością rzekłaby dosadnie hrabina ) były tematem rozmów przez wiele następujących tygodni. Jednak plotki o niespodziewanej śmierci księżnej szybko przyćmiły relacje z tego wydarzenia. Wszelakie pismaki, świeżo skończywszy rozpisywanie się o luksusowych żyrandolach i drogich sukniach, skupiły się na potencjalnie bardziej sensacyjnym temacie: nagłym zgonie sześćdziesięciosześciolatki.
Wszystkie gazety począwszy od „Dziennika Codziennego" do nieco mniej poważnego szmatławca "Szeptanki", zgadzali się do jednego, że Liorelle Erebus była tamtego dnia bardzo energiczna i pełna zapału. Zwłaszcza gdy perorowała o swojej nowej akcji charytatywnej. Według anonimowych świadków, nic nie zapowiadało tragedii, a jednak dwa tygodnie później jej rodzina pogrążyła się w żałobie. W największą rozpacz popadł oczywiście sam książę. Jak mawiano (rzecz jasna, za jego plecami, jak przystało na dżentelmenów), z powściągliwego mężczyzny stał się zamkniętym w sobie odludkiem, który całkowicie przestał opuszczać mury swojego zamczyska.
Po upłynięciu żałoby wyznaczonej konwenansem, gdy książę, miast wziąć nową żonę, jak spodziewano się po niemłodym człowieku, którego małżonka zmarła w niewyjaśnionych do końca okolicznościach, zaczęto szeptać. Oczekiwano, że Aldric, jak przystało odpowiedzialnemu patriarsze, w końcu przekaże swój tytuł synowi albo nie daj Welesie, dołączy do swej ukochanej.
Jego upór i odosobnienie wywoływały różne reakcje, od pogardy rodziny Belyakovów, którzy nigdy nie mogli zrozumieć, dlaczego Liorelle wybrała go na męża, przez obojętność Kendricków, dbających o to tyle samo co o pogodę za oknem, aż po szczere współczucie Czerników, którzy byli bliskimi przyjaciółmi Liorelle od czasów, gdy *Ałbasty jeszcze umiały latać. Niemniej jednak niezależnie od tego, czy był ktoś zwolennikiem teorii o **złydniach, żonobójstwie czy też ***białych ludziach, zgodnie przyznawano, że to właśnie wtedy wszystko zaczęło się rozpadać.
*Złydnia – w wierzeniach mieszkający za piecem złośliwy duch, sprowadzający nieszczęścia na dom i jego mieszkańców. Złydnie wyobrażano sobie jako małe, garbate i wychudzone stworzenia o twarzach starych dzieci. Nosiły zbyt duże i dziurawe łachmany, buty i kapelusze. Pojawiały się w domu całą grupą i przeganiały z niego wszystkie duchy opiekuńcze, zajmując miejsce za piecem. Nocą hałasowały w domu, wywracały przedmioty i szeptały ludziom do uszu straszne rzeczy, namawiając ich do złego. Dręczyły zwierzęta domowe oraz w niewidzialnej postaci siadały na robotnikach idących w pole, aby zabierać im siły do pracy. W skrajnych przypadkach złydnie doprowadzały ludzi do szaleństwa, zmuszając ich do popełnienia samobójstwa poprzez powieszenie lub utopienie
CZYTASZ
CIENIE WŁADZY: POCZĄTKI (Zawieszone)
FantastikAle czyż nie jest to znak prawdziwej wielkości? Ci, którzy osiągają najwięcej, nigdy nie zadowalają się tym, co już mają. Zawsze sięgają dalej, pragną więcej. W sercu królestwa, gdzie dwanaście książęcych rodów rządzi żelazną ręką, zaczyna się opowi...