Alec musiał wiedzieć o próbie Dylan'a, ponieważ momentalnie znalazł się tuż przy mnie, zamykając moją dłoń w swojej. Lubiłam czuć ciepło jego skóry, lubiłam czuć, że jest blisko. I wtedy był.
- Przepraszam. To faktycznie było głupie z mojej strony. - przyznał brunet i choć doceniałam jego szczerą skruchę, to jedyne na czym mogłam się skupić był jego kciuk kojąco głaszczący zewnętrzną część mojej dłoni.
Dlaczego on tak bardzo wszystko utrudniał? Dlaczego nie potrafiłam traktować go jak Dylan'a? Wtedy wszystko było by łatwiejsze i przy okazji odpowiednie.
- Ty ogólnie jesteś głupi, ale już przywykłam. - rzuciłam z lekkim uśmiechem, na co Alec przewrócił oczami.
I mniej więcej właśnie w takiej atmosferze minął nam dzień. Niemal zapomniałam o obecności ojca, przez chwilę nawet łudziłam się, że wyszedł, jednak to byłoby zbyt piękne.
Dlatego głównie siedzieliśmy w moim pokoju. Mimo, że moje łóżko nie było nawet w połowie tak wygodne jak jego, to zdecydowanie uznał, że satynowa pościel nadrabia wszystko.
Nie mogłam mu zaproponować oglądania filmu tak jak robiliśmy to u niego, ponieważ akurat mój laptop padł, a ładowarka została na dole, więc zamiast tego rozmawialiśmy.
Siedziałam niemal po drugiej stronie łóżka, wiedząc że jak na jeden dzień i tak już przekroczyliśmy granicę przyjacielskiego kontaktu fizycznego.
O ile nie wiedziałam, czy Alec w ogóle myśli o tym co stało się rano, tak na pewno wiedziałam, że ja mogę zrobić coś głupiego.
Było to dość dziwne spostrzeżenie, ponieważ zazwyczaj to ja umiałam perfekcyjnie się kontrolować i to reakcje innych poddawałam wątpliwościom. Z Alec'iem jednak wszystko było na odwrót.
- A więc wcale nie kupujesz ubrań w Pradzie? - zapytałam uszczypliwie, nawiązując do jego okazałej posiadłości.
- Gdybym była na twoim miejscu byłabym drugą Blair Waldorf. - dodałam po chwili, wyobrażając sobie ogromną garderobę wypełnioną markowymi ubraniami i butami.
To nie tak, że byłam jakąś wielką materialistką, ale na pewno nie pogardziła bym wygodnym życiem. Brunet z wyraźnym rozbawieniem spoglądał na moją rozmarzoną minę.
Miałam dziwne wrażenie, że nie tylko w tym konkretnym momencie przyglądał mi się w taki sposób, ale wolałam pozwolić swojej wyobraźni odpływać w stronę luksusu zamiast wyobrażać sobie niewiadomo co.
- Nie Mika, jakoś mimo wszystko wolę klasyczne ciuchy z Walmart'u. - odpowiedział, wskazując przy okazji na ubrania z wczoraj.
Może to kwestia tego, że na nim po prostu wszystko wyglądało nieziemsko dobrze, ale naprawdę nie powiedziała bym, że te rzeczy zostały kupione w najzwyklejszej sieciówce odzieżowej.
- A ty faktycznie nadawałabyś się na Blair, może rozważę zostanie twoim sponsorem. - powiedział uszczypliwie, nawiązując do mojej anegdotki na temat ulubionego serialu.
- Alec, nie zamierzam się kurwić. - odpowiedziałam od razu, wiedząc czego w zamian mógłby oczekiwać za ten układ.
Umówmy się, uwielbiałam żartować z jego życia seksualnego, ale sam na to zasłużył. Zbyt wiele razy rzucał w moją stronę dwuznaczne oferty, więc teraz niech się męczy.
- Od razu kurwić, też byś na tym skorzystała. - rzucił absolutnie niewzruszony moimi wnioskami, wręcz przeciwnie. Puścił mi oczko i wyglądał na dumnego z siebie. Kretyn.
- Dzięki za propozycje, ale nie. Mówiłam ci, że za żadną cenę się z tobą nie prześpię. - przypomniałam, przewracając oczami.
Naprawdę czasami zastanawiałam się, czy on faktycznie jest tak głupi, czy tylko udaje. Im więcej czasu z nim spędzałam, tym bardziej przekonywałam się do tej pierwszej opcji.

CZYTASZ
Hard Happiness
RomanceNie miałam pojęcia czym jest szczęście przez bardzo długi czas, jednak instynktownie za nim goniłam. Próbowałam je znaleźć tak wiele razy, bezskutecznie. Myślałam, że w końcu to ono odnalazło mnie, lecz jeszcze wtedy nie wiedziałam jak bardzo się...