Rozdział 8

656 71 4
                                    

Rosa

Jonathan mimo obecności swojej kuzynki, postanowił zanieść mnie do domu wujka. Był silny, władczy... A przy tym przystojny... Czułam się jak uratowana dama z bolącym tyłkiem.

-O mój boże, co się stało? – Spytał jego wujek, gdy mężczyzna wniósł mnie do salonu i postawił na podłodze.

-Gdzie jest Zoe?! – Spytał Jonathan. Od razu było widać, że miał napięte wszystkie mięśnie.

Zauważyłam, że Zoe siedziała na kanapie i piłowała paznokcie pilniczkiem.

-No patrzcie... Wrócili... – Nawet na nas nie spojrzała.

-Co się stało?! – Dopytywał Albert.

-No bo Śnieżynka oszalała... – Przyznała cicho Gianna.

-Kto jechał na śnieżynce?

-Rosa... No i spadła z konia. – Mówiąc to nie patrzyła na swojego ojca.

-Gianna! Masz powiedzieć prawdę! – Zażądał Jonathan.

-No bo Zoe...

-Wielkie mi coś! Klepnęłam w tyłek konia! Dobry jeździec bez problemu by zapanował nad zwierzęciem. – Przyznała Zoe kompletnie ignorując jak poważna była to sytuacja.

-Przecież wiecie, że nie potrafię jeździć konno i był to mój pierwszy raz... – Postanowiłam jej to przypomnieć.

-Chyba tego nie słyszałam... – Kłamała... Kilka razy im to mówiłam.

-Przecież byłaś obok...

-Gianna! – Zoe nie była zadowolona, że przyjaciółka ją zdradziła.

-Zrobiłaś to specjalnie! – Zarzucił Jonathan.

-Mój drogi, jestem pewny, że tak nie było... – Albert próbował go jakoś uspokoić, ale patrząc na Jonathana, nawet ja się nie odzywałam.

-Sama przyznała, że sprowokowała konia!

-Nie zrobiła tego specjalnie...

-Niewiarygodne... Będziesz jej bronił?!

-To jedyna przyjaciółka mojej Gianny...

-Która jej szkodzi! Twoja córka przez nią nie jeden raz trafiła do szpitala! – Krzyknął wściekle Jonathan, chyba coraz bardziej tracił opanowanie.

-Ma problemy z jedzeniem, ale zapewniała mnie, że to nie jest wina Zoe...

-I ty w to wierzysz?! – Patrzył prosto w oczy wujka. Po chwili zrobił krok w tył. – Jak chcesz! Wyjeżdżamy! – Chyba nie spodobało mu się to co zobaczył w oczach wuja.

Jonathan chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę schodów.

-Daj spokój! Jonathan! – Zawołał za nim wujek.

-Moja kobieta mogła zostać ciężko ranna przez twojego gościa, a ty mimo tego bronisz głupotę!

-Bagaże już spakowane. – Oznajmił Ray, który pojawił się obok nas jak duch. Teraz rozumiem, dlaczego jest asystentem, jest dobry w tym co robi.

-Dziękuje Ray... – Mruknął Jonathan i pokierował nas w stronę wyjścia.

Przed domem czekał już na nas samochód.

-Czy na pewno chcesz wyjechać? – Spytałam. To w końcu jego rodzina.

-Tak.

-No ale to twój wujek...

-A ty zostałaś prawie ranna... Wsiadaj do samochodu. – Otworzył mi drzwi.

-Jesteś zły? – Spytałam.

Jak uwieść milionera?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz