Rozdział 13

896 65 5
                                    

Rosa

Ostatnie dni były wspaniałe. Bycie w związku bardzo mi się podoba.

Jonathan poświęca mi każdą wolną chwilę, zabiera na dobre jedzenie...

Zaczynam patrzeć na to wszystko jak na prawdziwy związek. W pewnym momencie nawet przestałam pisać...

Chyba byłam zagubiona...

-I jak ci się podoba? – Spytał Jonathan, gdy skończył oprowadzać mnie po mieszkaniu.

Przyjechał po mnie, gdy skończyłam pracę i zabrał do apartamentu.

Mieszkanie było już urządzone. Salon z otwartą kuchnią. Dwie sypialnie i balkon.

-Ładne, ale sądziłam, że bogaci mieszkają w wielkich domach... – Jeszcze ani razu u niego nie byłam i naprawdę spodziewałam się czegoś innego.

-Gdybym kupił wielki dom raczej byś go nie przyjęła jako prezent.

-O czym teraz mówisz? – Spojrzałam na niego pytająco, a on chwycił moją dłoń i wcisnął w nią kluczę. – Co to ma znaczyć? – Nadal za bardzo nie wiedziałam co się dzieje.

-Okolica, w której wynajmujesz mieszkanie, martwi mnie... Dlatego kupiłem ci mieszkanie i możesz z mamą tu się wprowadzić.

-Co masz na myśli, że kupiłeś mi mieszkanie?

-To, że kupiłem ci mieszkanie.

-Nie... Nie przyjmę takiego prezentu. – Próbowałam mu oddać kluczę, ale skutecznie mnie omijał.

-Dlaczego nie? – Spytał.

-No bo... Przecież nie będziemy wiecznie razem!

-Brzmisz jakbyś planowała ze mną zerwać...

-Co? Nie! Ale czytałam, że związki bogatych nie są trwałe, więc... Nie będę miała gdzie mieszkać, gdy ze mną zerwiesz!

-Po pierwsze, myślałem, że już przekonałaś się, że nie jestem taki jak inni. – Wydawał się trochę urażony. - Po drugie, mieszkanie będzie na ciebie i nawet jeśli jakimś cudem się rozstaniemy, chociaż tak się nie stanie, to mieszkanie jest twoje i nic mi do tego. - Podszedł do komody i chwycił teczkę, która tam leżała. - Postarałem się o wszystkie dokumenty, potrzebuje tylko podpisu.

-Jeśli to prezent to chyba musze zapłacić podatek...

-Wszystko opłaciłem. – Wręczył mi teczkę i długopis.

-Jesteś pewny?

-Pewny tego, że chce by moja dziewczyna była bezpieczna? Oczywiście!

-Nie wiem co powiedzieć...

-Podpisz dokumenty.

Uśmiechnęłam się i drżącą dłonią podpisałam miejsca, które wskazał mi mężczyzna.

Właśnie stałam się właścicielką mieszkania... Nigdy bym nie pomyślała, że będę miała własne miejsce. A do tego Jonathan upewnił się by już na zawsze było moje.

Spojrzałam na niego i uśmiechnął się do mnie ciepło.

-Gratuluje, mieszkanie jest twoje.

-To dziwne... - Objęłam go i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. – Dziękuje...

-A tak w ogóle naprawdę myślałaś, że tu mieszkam?

Odsunęłam się od niego.

-No bo po co byś mnie tu przyprowadzał, gdyby to nie było twoje?

Jak uwieść milionera?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz