Rozdział 18

562 58 7
                                    

Rosa

Siedzieliśmy wszyscy w salonie i kompletnie nie wiedziałam co mam mówić.

Moja matka się zaręczyła i zakłada nową rodzinę...

Czuję, że jest szczęśliwa i wiem, że powinnam ją wspierać, ale jednocześnie mam wrażenie, że jestem odstawiana na bok.

Rozmawiałam o tym z psychologiem wielokrotnie i gdy w końcu udało mi się dojść do zrozumienia, że są to tylko lęki, w tej chwili wszystko wróciło z podwójną siłą.

Czy to dziecko nie będzie jej wymarzonym dzieckiem? Zapomni o mnie, bo urodziła mnie jak była nastolatką?

-Piękny pierścionek kochanie! – Nagle skomentowała mój pierścionek zaręczynowy i nic więcej nie powiedziała.

Serio?

Spojrzałam na Jonathana, ponieważ nie mogłam w to uwierzyć. Miał napięte wszystkie mięśnie twarzy.

Przecież mamy pierścionek na tym samym palcu... Powinna natychmiast zobaczyć, że jestem zaręczona!

Przestaje się mną interesować... Układa nowe życie beze mnie...

-Pierścionek? – O dziwo Albert zwrócił na to uwagę. - O mój Boże, czy to jest...

On zauważył, to dlaczego nie moja matka?

W moich oczach zebrały się łzy.

-Tessa... Czy wiesz, że twoja córka chodzi do psychologa? – Spytał wprost Jonathan.

-Tak? Możliwe, że mi coś wspominała, ale wiesz, jak to jest, gdy jest się w nowym związku...

-Zapomina się o własnej córce?

-Jonathan... - Albert ostrzegł bratanka spojrzeniem by uważał na to co mówi.

-Oczywiście, że nie! Jednakże, obydwie jesteśmy dorosłe! Mamy prawo mieć teraz własne życia. – Zaczęła się bronić.

-Teraz? Chcesz mi powiedzieć, że póki nie spotkałam Jonathana to byłam dla ciebie ciężarem, który nie pozwalał ci zacząć życia jakie od zawsze pragnęłaś?

-Oczywiście, że nie... Wiem, że to moja wina, że byłaś tak do mnie przylepiona, ale mamy to już za sobą i możemy się rozdzielić...

Wstałam z kanapy i szybkim krokiem skierowałam się do kuchni, nie chciałam przy nich wybuchnąć płaczem.

Złapałam się krawędzi blatu i skupiłam się na oddechu.

Okazuje się, że jestem balastem dla własnej matki... Pozbyła się mnie i teraz zakłada nową rodzinę...

-Wyprosiłem ich. – Oznajmił Jonathan, który dołączył do mnie w kuchni. - Jak się trzymasz?

-Dobrze... Raczej tak sobie nie wyobrażałam dzisiejszy dzień...

Mieliśmy się cieszyć... Ogłosić, że się zaręczyliśmy, a wyszło jak wyszło...

-Uważam, że twoja mama zachowała się okropnie.

-Co niby takiego zrobiła? Zaręczyła się i przyszła się z tym podzielić...

-Kompletnie cię ignorując i nie zauważając. Żyje we własnym świecie...

Naprawdę to było aż tak oczywiste?

-To nic takiego... Rozmawiałam o tym z psychologiem... – Pracowałam nad tym, więc dam sobie z tym radę.

-Kochanie, to ma prawo cię boleć...

-Chodzi o to, że czuję się... Czuję się niepotrzebna... Albo jakbym była jej ciężarem i dopiero teraz zaczęła żyć... - Przytulił mnie do siebie i zaczął gładzić po włosach. Czułam jak po moich policzkach spływają łzy. - Wymarzony mężczyzna, dziecko w drodze... Ciągle myślę o tym, że ona chce o mnie zapomnieć.

Jak uwieść milionera?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz