Jonathan
Ray w poniedziałkowy poranek podał mi kawę i uważnie mi się przyglądał.
-Weekend chyba udany... - Powiedział powoli idąc w stronę swojego biurka.
-Chcesz własne biuro? – Spytałem. – Na pewno znajdę coś wolnego.
-Coś zrobiłem, że chcesz się mnie pozbyć.
-Wręcz przeciwnie, uważam, że zasłużyłeś na własny pokój. Kto zarządza biurem? Napiszę by przygotowali dla ciebie miejsce.
-Okej, co się dzieje?
-Nic. Jesteś moim pracownikiem, który zasługuje na coś więcej niż biurko w moim gabinecie.
-Teraz żałuje, że nie poszedłem z wami na golfa. Jak nic coś tam musiało się stać.
-Zwykła gra, nic tam się nie działo.
-To, dlaczego tak dziwnie się zachowujesz?
-Niby jak?
-Jesteś... Wesoły. Zadzwoniłeś do mnie z samego rana informując, że nie muszę do ciebie przyjeżdżać z kawą. Jak wspomniałem o śniadaniu, to stwierdziłeś, że sam na nie pojedziesz. A teraz siedzisz i uśmiechasz się, a ja nie wiem o co chodzi.
Wybuchłem śmiechem.
-Przesadzasz. – Stwierdziłem próbując uspokoić śmiech. – Mam dobry humor. Wczoraj wieczorem Rosa wróciła do mieszkania, ja dobrze spałem...
-Coś jest na rzeczy. – W końcu usiadł za biurkiem.
-Mam dzisiaj jakieś plany na lunch?
-Nie. Odkąd spotykasz się z Rosą, to nie pozwalasz umawiać spotkań na lunch.
-Świetnie! Muszę spotkać się z mamą. – Chwyciłem telefon by napisać do niej wiadomość, nie wiedziałem czy przypadkiem jeszcze nie śpi. – To czas by poznała moją dziewczynę.
-Nie... To jest poważne!
-Dopiero teraz to zrozumiałeś? – Wysłałem wiadomość do mamy z prośbą o spotkanie w czasie lunchu.
-To, dlatego jesteś taki szczęśliwy?
-Wyznałem jej miłość. – Przyznałem.
Nagle Ray zaczął się śmiać, a gdy zobaczył, że mam poważną minę, natychmiast przestał.
-Nie żartujesz... - Miałem wrażenie, że aż zbladł. – Co odpowiedziała?
-Nic.
-Okej? I jesteś szczęśliwy?
-Tak, ponieważ w końcu jestem szczery z własnymi uczuciami. Mam ochotę skakać ze szczęścia! Miałem wielkie szczęście, że znalazłem kogoś kogo mogłem szczerze pokochać. Tu nie chodzi tylko o pożądanie, chociaż tego nie brakuje. Ona jest moją przyjaciółką, kochanką, powierniczką... Wszystkim. Zrozumiałem te uczucia, gdy porozmawiałem z Levim.
-Miałeś tylko załatwić umowę na alkohol, a nie odkrywać własne uczucia...
-Rosa Butler to moja przyszła żona.
-Poważnie... Z drugiej strony, przynajmniej wiem, że nie chodzi jej o twoje pieniądze.
-To, że mogę zabrać ją na dobre jedzenie działa u mnie na plus.
-Gratuluje. Cieszę się. – Mówił szczerze chociaż z rezerwą.
-Teraz załatwmy ci osobne biuro.
-Przyznaj się, że nie chcesz bym któregoś dnia nakrył cię z Rosą na biurku.
-Jak się nie zamkniesz to zmienię zdanie.
CZYTASZ
Jak uwieść milionera?
Roman d'amourOna: Rosa ma tylko jedno marzenie: wydać książkę. Kolejna odmowa wydawnictwa sprawia, że prawie się poddaje, aż jej przyjaciółka proponuje pewne rozwiązanie. Namawia ją by napisała romans z milionerem, jednak Rosa nie ma prawie nic wspólnego z roman...