Rozdział 5

824 71 14
                                    

Jonathan

-Za co ci niby płacimy?! – W biurze rozległ się wściekły głos Raya.

Podniosłem wzrok odrywając go od monitora laptopa.

W biurze byłem już od godziny, a on dopiero pojawił się w pracy.

Jak skończy rozmawiać muszę z nim poważnie pomówić o punktualności, tym bardziej, że powinien być już u mnie w domu od samego rana.

-Z jakiegoś powodu jesteś adwokatem Jonathana Marshalla, więc masz się tym zająć! – Krzyczał do telefonu jednocześnie kładąc mi na biurku tabletki przeciwbólowe, szoty witaminowe i wodę w butelce.

Bez słowa wypiłem szoty, ale tabletek przeciwbólowych kompletnie nie rozumiałem.

-Masz to załatwić! – Wysyczał do telefonu i się rozłączył.

-Czy jest jakiś powód twojego spóźnienia? – Spytałem skupiając się na pracy. Mam zamiar zakupić nowy samolot i właśnie czytam jego raport i notatki moich mechaników.

-Jak tam związek z twoją nową dziewczyną?

Znów na niego spojrzałem.

-Nadal jesteś zazdrosny? – Spytałem.

-Wydajesz się spokojniejszy i bardziej szczęśliwszy...

-Szczęśliwszy? – Aż parsknąłem śmiechem i wróciłem do raportu. – Oficjalnie jesteśmy razem dopiero 4 dni, nie mogę ci zbyt dużo powiedzieć.

-Jestem w szoku, że masz kogoś na stałe...

-Bez przesady, bywałem w stałych związkach.

-W liceum?

-Ray... Czego chcesz? W przeciwieństwie do ciebie próbuje skupić się na pracy. Odebrałeś moje garnitury z pralni?

-Już kogoś po to wysłałem.

Spojrzałem na niego już trochę zdenerwowany, że odciąga mnie od pracy.

-Jesteś moim asystentem... To należy do twoich obowiązków.

-Płacisz mi duże pieniądze jak na asystenta.

-Ponieważ byłbyś dobrym pracownikiem biurowym, tworzysz bardzo dobre biznesplany.

-Dlatego nie odbieram już twoich rzeczy z pralni, ani nie podaje ci kawy. Zmień mi w końcu stanowisko na umowie jako wspólnik.

-I mam pozbyć się tak dobrego asystenta?

-Już od dawna nie robię połowy rzeczy, które należą do asystenta... Wiesz, że rada myśli, że jestem twoim wspólnikiem? Ostatnio nawet bez twojej wiedzy stworzyłem dwa nowe miejsca pracy i HR normalnie ze mną współpracowało.

-Mówisz o asystentkach biura?

-Czyli wiesz...

-Mój drogi wspólniku... Nie ważne co zarządzisz, ostateczne zdanie należy do mnie.

-A jednak pozwoliłeś mi na to.

-Ponieważ ufam twojej ocenie i decyzji. Jesteś dobry w tym co robisz Ray. A jeśli chcesz coś więcej, to wyszkol mi asystenta, a wtedy zmienimy ci umowę.

-Nowego asystenta?! – Widocznie się oburzył. – Ja ci nie wystarczam?!

-Masz jakieś problemy z zazdrością...

-Zmień mi umowę, ale wszystko zostaje tak samo! I tak będę robił to co zawsze, a odbieraniem twojego prania zajmą się osoby których nie musisz znać!

Jak uwieść milionera?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz