Rozdział 4

856 80 23
                                    

Jonathan



Ray zerkał na mnie co chwilę znad swojego laptopa.

Pocierałem skronie palcami by zmniejszyć trochę ból głowy.

-Czy na pewno podałeś kurierowi dobry adres?! – Spytałem tak głośno, że aż podskoczył na swoim fotelu.

-Taki sam jak za pierwszym razem. – Odpowiedział.

-Może pomylił drzwi? Tam jest wiele mieszkań!

-Pytałem się, za każdym razem dostarcza do dobrego adresu.

-No to co się dzieje?!

Byłem zmęczony i rozdrażniony. Minął już ponad tydzień od randki mojego życia, a Rosa chyba się ode mnie odcięła! Nie mogłem do niej zadzwonić, ponieważ nie miałem jej numeru. Znalazłem numer tylko do biura, ale tam za każdym razem odbierała jakaś inna kobieta, więc odpuściłem sobie dzwonienie tam.

Próbowałem pisać do niej na portalach społecznościowych, ale nie było kompletnie odzewu. Prawdopodobnie bardzo rzadko z nich korzystała.

Dlatego codziennie wysyłałem do niej kwiaty z liścikami. Podawałem tam swój numer i prośbę o kontakt, ale od tygodnia nie miałem od niej nawet jednej małej wiadomości!

Pomyślałem, że pewnie nie traktowała naszego spotkania poważnie, więc przez dwie noce składałem cholernego kota, z lego który wyglądał jak jej i dzisiaj rano go wysłałem. Niech zobaczy, że cokolwiek mówiłem na naszej randce, było prawdziwe!

-Spałeś w ogóle? – Spytał Ray sięgając po telefon na biurku. – Proszę o kawę dla prezesa. – Odłożył słuchawkę.

-Wykorzystujesz moją sekretarkę... Czy to nie twoja praca by przynieść mi kawę?

-Zajmuje się wieloma rzeczami związanymi z tobą, a sekretarka zajmuje się biurem.

-Musiałem coś powiedzieć na naszej randce... Coś co jej się nie spodobało.

-A ty dalej o tym... To nietypowe byś ganiał za inną dziewczyną.

-Wiem, ale po raz pierwszy w życiu dobrze się bawiłem z inną kobietą i nie mówię tu o seksie. To było coś innego... Czuję, że nie mogę tego stracić.

-No to nie wiem... Wiesz, gdzie mieszka, dlaczego nie pojedziesz osobiście?

-Nie chcę przestraszyć jej mamy... Jeśli Rosa rzeczywiście nie chce mieć ze mną nic wspólnego, to nie chcę by jej mama pomyślała, że nachodzę jej córkę.

-Wiesz także, gdzie pracuje... Moglibyśmy zacząć współpracować z jej firmą. Księgowych nigdy za mało.

-Mam już księgowe... - Oparłem się wygodnie o oparcie fotela i przymknąłem powieki.

-Nowy interes?

-To byłaby wymówka by pojawić się u niej w pracy...

-Sklep z klockami. Mam już biznes-plan i rozpiskę wydatków.

-Skąd taki pomysł? – Spytałem zerkając na mężczyznę.

-Już kilka razy o takim sklepie wspominałeś, więc się przygotowałem.

-Powinieneś być moim wspólnikiem...

-Chętnie, przynajmniej nie będę musiał siedzieć z tobą w biurze.

-Prześlij mi ten plan i umów nam wizytę w firmie, w której pracuje Rosa.

-Jasne.

Po chwili wyskoczyła mi wiadomość na pulpicie laptopa, a do biura weszła sekretarka z dwiema filiżankami kawy.

Jak uwieść milionera?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz