OCHAKO ZMARSZCZYŁA BRWI, gdy po raz trzeci w jednym śnie usłyszała znajomą melodyjkę.
Stała po kolana w kwiatach lilii na polanie za akademikiem Yūei. Ubrana była w sukienkę kupioną chwilę wcześniej na ślub przyjaciółki i czekała właśnie na przystojnego blondwłosego asystenta, który zaprosił ją na randkę.
Elektroniczna melodia nie pasowała do tej scenerii. Kobieta szybko zdała sobie sprawę, że nie jest to część snu, a gdy tylko to sobie uświadomiła, lilie, sukienka i wizja spotkania ze sklepowym asystentem rozpłynęły się sprzed jej oczu, jakby uciekając przed zdemaskowaniem.
Sięgnęła po omacku ręką w bok, usiłując odnaleźć zakopany gdzieś w pościeli telefon.
— Halo? — odebrała połączenie.
— Obudziłem cię? — usłyszała energiczny głos w telefonie.
Chyba mam déjà vu, pomyślała, mrugając kilka razy.
— Tak. Jest szósta trzydzieści — jęknęła, odsuwając telefon od ucha, by sprawdzić godzinę.
— Słońce już wstało. Ty też powinnaś — poradził Katsuki. Jak na jej gust brzmiał podejrzanie pogodnie.
— Jest niedziela — zbyła radę i ponownie zakopała się w pościeli w kwiatki.
— Dzisiaj jedziemy do twoich rodziców — powiedział, a Ochako dopiero przypomniała sobie ostatni wieczór i kolację w domu państwa Bakugō.
— Tym bardziej muszę się wyspać — mruknęła i przymknęła oczy.
— To daleko. Musimy wyjechać wcześniej, niż wczoraj — ciągnął Katsuki.
— Nie o szóstej trzydzieści. Zadzwoń potem.
Zakończyła połączenie i przekręciła się na drugi bok. Wyobraziła sobie, że nadal stoi wśród lilii na polanie i prawie udało jej się znowu zasnąć, kiedy telefon ponownie zadzwonił.
Westchnęła ciężko.
— Nie rozłączaj się tak — usłyszała, gdy tylko odebrała. — I nie śpij już.
— Sen sprawia, że jestem ładna — wymamrotała i niechętnie przetarła oczy.
— Aha. Będę za piętnaście minut — poinformował ją Katsuki i rozłączył się.
Ochako podniosła się na łokciu i zdezorientowana zmarszczyła czoło.
Z niezbyt przytomną myślą, że zdąży się jeszcze zdrzemnąć, opadła z powrotem na poduszkę.
Jej spokój trwał niecałe dwadzieścia minut; tuż przed siódmą poderwała się z łóżka na odgłos głośnego pukania do drzwi. W tej samej chwili zadzwonił jej telefon. Odebrała połączenie, wychodząc z sypialni.
CZYTASZ
𝐋𝐈𝐕𝐈𝐍𝐆 𝐋𝐄𝐆𝐄𝐍𝐃, kacchako
أدب الهواةochako zawsze myślała, że czas leczy rany. o fałszywości tego stwierdzenia przekonała się, gdy nadszedł czas na zerwanie jej własnej warstwy plastrów i okazało się, że przez lata rana wcale się nie zrosła. wszystkim, którzy myślą, że minęli się z pr...