IV. Wiczka

64 9 84
                                    

Pov: Wiktoria

Natychmiastowo odskoczyłam od Bartka, wygładziłam dresy i usiadłam nieco dalej od niego. Mimo wszystko miałam przyśpieszony oddech, zmierzwione włosy, oraz resztki pomadki. Zaczęły mi drżeć nogi ze stresu. Do tego zaczęłam obgryzać wargę i strzelać palcami, tak jak mam w zwyczaju gdy jestem niespokojna. Do pokoju ostatecznie ktoś wszedł, ale ku mojemu zdziwieniu była to jedna osoba. Nastawiłam się na to, że to nasi przyjaciele wrócili. Uniosłam wzrok do góry i doznałam szoku. Co on tutaj do cholery robi?

Przed nami, stał nie kto inny, jak szanowny Patryk Baran. Zmarszczyłam brwi, nie do końca rozumiejąc, dlaczego on się tu pojawił. Przecież nikt go nie zapraszał... Chyba.

Wszyscy trwaliśmy w niezręcznej ciszy. Bartek i ja wpatrywaliśmy się niego, a jego spojrzenie przeskakiwało raz na mnie, raz na Bruneta. Postanowiłam jednak to przerwać, bo odczuwałam dyskomfort i zgaduję, że nie tylko ja.

W: Uh... Hej Patryk... Co tu robisz? — Podrapałam się po karku i uśmiechnęłam się, ale bardziej przypominało to minę, zaraz po zjedzeniu cytryny. Nie moja wina, że byłam spięta, to on tutaj przyszedł bez zapowiedzi.

P: No, zaproszono mnie na jakąś imprezkę — wyjaśnił, również zmieszany — fakt, że przyszedłem przed czasem i... Chyba w czymś przeszkodziłem...

W: Co? W czym niby? — Zaśmiałam się nerwowo. Chciałam zaprzeczyć, ale on się tylko zaśmiał.

P: Wika, łatwo się domyślić po waszym stanie — pokręcił głową. Ja jedynie westchnęłam i przelotnie spojrzałam na Bartka.

W: Ale nie powiesz Przemkowi i Fausti...? To było jednorazowe i nie chcę, żeby to zniszczyło nasze związki... — Zapytałam bawiąc się palcami i się w nie wpatrując.

P: Luz, nie pisnę ani słowa — nie wiedziałam czy mówił ironicznie, czy nie, więc spojrzałam na niego spod byka — na mały paluszek — wyciągnął go, a ja parsknęłam i przyjęłam jego obietnicę.

W: Dzięki — uśmiechnęłam się. Mam wrażenie, że Patryk się trochę zmienił.

P: Wiczka, możemy naprawić naszą relację? W sensie przyjacielską — Bartek zmierzył go oceniającym wzrokiem, już w momencie, kiedy powiedział moje imię, nie wiem czemu. Ja skinęłam głową, oczywiście się zgadzając, no bo co mi szkodzi? Też chciałabym mieć z nim lepszą relację. W końcu kiedyś byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, szkoda to zaprzepaścić.

W: Jasne — Patryk podszedł do mnie i przytulił mnie. Staliśmy w uścisku dość długo, więc się od niego odsunęłam. Kubicki, patrzył na nas ze skwaszonym wyrazem twarzy, a gdy przeniosłam na niego wzrok, przewrócił oczami — a Tobie co? — Otworzył już usta, aby mi odpowiedzieć, jednak mój były go wyprzedził.

P: Zazdrosny jest — zaśmiał się, ale Bartka ani mnie to nie rozbawiło. Poza tym to nawet nie ma sensu. Nie czujemy nic do siebie... Oprócz pociągu fizycznego, ale nic głębokiego z tego nie wyjdzie. A to co się dziś wydarzyło, to tak czy siak akcja, która nie może się powtórzyć.

B: Niby o co? — Uniósł jedną brew do góry i wyglądał na podirytowanego.

P: O Wiczkę — odparł z przebiegłym uśmiechem. W Bartku się praktycznie zagotowało.

B: Po pierwsze to nie, bo nie jestem nią zainteresowany w romantyczny sposób. A po drugie, przestaniesz ją tak nazywać? — Wymamrotał. Baran się ponownie zaśmiał, tym razem trochę głośniej.

We didn't plan it | Kartonii&BartekKubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz