Rozdział 87

69 11 1
                                    

Transakcja


- Chcę się z tobą dogadać.

- Na pewno nie odmówisz tej oferty.

- Kim jesteś?

- Daj spokój, w Pałacu Huanmo jest wszystko, co chcesz wiedzieć.

Xiang Shu stał na północnym brzegu rzeki Feishui, a głos Chiyou rozbrzmiewał w jego umyśle. Wrony pokryły ziemię na zachód od Luojian. Była to otwarta równina. Rozglądając się dookoła, armia była pełna żołnierzy Qin na północy, rozprzestrzeniających się prosto na linię horyzontu.

Mając milion sto dwadzieścia tysięcy ludzi, Fu Jian zmobilizował siłę całego kraju i poprzysiągł zrównać z ziemią góry i rzeki na południu, aby udowodnić, że nie ma nic na świecie, czego nie mógłby zrobić.

Po drugiej stronie rzeki, na południu, znajdowało się ciche i opuszczone miasto. Armia Jin do ostatniej chwili wciąż spieszyła się z budową fortyfikacji.

Wrona przeleciała przed Xiang Shu i wylądowała w dolnym biegu rzeki. Xiang Shu zdjął koszulę i wskoczył do wody.

Lodowata woda spływała po jego nagich ramionach, a przed jego oczami ponownie pojawiły się sceny sprzed trzech miesięcy.

W momencie przechodzenia przez Yique kurtyna świetlna rozeszła się przytłaczająco z dźwiękiem „buczenia".

- W końcu cię znalazłem - powiedział głośno Wang Ziye. - Rzeczywiście, tylko moc Perły Dinghai może otworzyć to miejsce.

Xiang Shu został zaskoczony i przeniesiony do dziwnego świata. Zebrał całą moc Lampionu, rozrzucił ją, wylądował na ziemi i rzekł uroczyście:

- Wang Ziye, czy to jest twój plan?

To miejsce było jak świat w Lustrze Yin Yang. Była tam okrągła wysoka platforma z białego jadeitu, pokryta dziwnymi świecącymi runami. W centrum znajdowało się koło Tai Chi inkrustowane yin i yang. Ze wszystkich stron widać było zielony krajobraz otoczony chmurami i mgłą, tak jak na obrazie.

Wang Ziye podniósł głowę i spojrzał na wysoką platformę oraz na Xiang Shu, który stał na niej z ciężkim mieczem w ręku.

- Nie martw się - powiedział obojętnie Wang Ziye - czas tutaj stoi w miejscu w porównaniu z tym, co na zewnątrz. Chyba że siłą zabiorę magiczną broń, która podtrzymuje to miejsce. Shulü Kong, porozmawiajmy.

Xiang Shu schował swój ciężki mecz i powiedział z powagą:

- W tej chwili nie ma szans na pokój, Wang Ziye.

Wang Ziye powoli wylądował po stronie yin koła Tai Chi, podczas gdy Xiang Shu stał po stronie yang i patrzył na otoczenie.

- Nie spiesz się, żeby ją zdobyć - odparł Wang Ziye. - Powiedziałem, że to ostatnia ważna magiczna broń. Zabiorę ją, a potem będziesz mógł spokojnie odejść.

Xiang Shu nic nie powiedział, tylko w milczeniu wpatrywał się w Wang Ziye.

- Ach - mruknął Wang Ziye - widziałem cię osim lat temu, przed namiotem w Chi Le Chuan. Spojrzałeś na mnie tym wzrokiem...

Te słowa natychmiast wzbudziły gniew Xiang Shu. Śmierć jego ojca, śmierć Che Luofenga i tysięcy ludzi, którzy odeszli po drodze!

- Oczy pełne powątpiewania - kontynuował Wang Ziye. - Ale osiem lat temu nie wiedziałem, że jesteś Perłą Dinghai. To dziwne, jak mogłem być tak głupi, straciłem to z oczu...

Dinghai Fusheng Records | Tom 4: Dinghai Tide [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz