Rozdział 10. Cassie.

32 4 0
                                    


 Kolejny tydzień minął spokojnie, wpadłam w rutynę która pomogła mi się oswoić z nową sytuacją. Aren codziennie robił więcej kawy dla mnie i nie wypominał mi już żadnych błędów z dzieciństwa co było dużym krokiem w naszym sojuszu. Pozwolił mi raz nawet jechać z Miley do miasta na lody. Zaczęliśmy się tolerować nawzajem.

Jednak zaczęło dziać się coś o wiele gorszego. Nie mogłam odwrócić wzroku od brata przyjaciółki.

Po tym jak miły był dla mnie nad wodospadem wszystkie moje włoski stają na ciele jak tylko się odezwie, nie wspominam już nawet o buzujących jajnikach które jak widzą jego żyły na dłoniach stają w płomieniach. Mimo wszystko upominałam się w duchu że to tylko dlatego że jest przystojny i miły dla mnie, nie ma w tym nic poza fizycznego.

Jechałam właśnie z Sunny do pobliskiego baru, ubrałam nawet najładniejszy golf i polokowałam lekko włosy. Czułam się piękna i nie miałam zamiaru tego ukrywać.

Moja przyjaciółka cały czas się uśmiechała powtarzając że to będzie nasze pierwsze legalne alkoholizowanie się. Wiedziałam że mam słabą głowę ale raz nie zawsze.

Od razu po wejściu skierowałyśmy się do baru i zamówiłyśmy po dwa szoty tequili. Moja głowa jutro rano ucierpi bardziej niż wątroba.

Wypiłyśmy dwa naraz popijając sokiem pomarańczowym a moje gardło paliło od alkoholu.

Poczułam jak ktoś puka mnie w ramię i odwróciłam się napotykając wzrok nikogo innego jak doktora Maxa. Uśmiechnęłam się na powitanie.

-Cassandro, przyznam że zabolało mnie gdy cię tu zobaczyłem zważywszy że nie zadzwoniłaś do mnie-przyłożył dłoń do serca udając oburzenie.

-Zadzwoniłabym ale Aren wrzucił karteczkę z twoim numerem do kawy.

Wzruszyłam ramionami a on się zaśmiał.

-Nigdy nie był moim fanem.-otaksował mnie wzrokiem- Ale ja też za nim nie przepadałem, podobno teraz u niego mieszkasz.

-Doktorze Eaton czy ty wypytujesz mnie czy nie mam chłopaka?-tym razem ja udałam oburzenie.

-To zależy-przysunął się o krok- Masz?

Uśmiechnęłam się ale zanim zdążyłam odpowiedzieć Sunny wepchnęła mi w rękę kolejny kieliszek.

I tak już poszło, niewiele orientowałam się w terenie, liczyłam pierwsze sześć szotów, później poszłyśmy tańczyć i wszystko mi się mieszało. Miałam naprawdę słabą głowę do picia.

Sunny natomiast wywijała na parkiecie kręcąc biodrami jakby urodziła się po to by tańczyć. Nie mogłam się nacieszyć widząc ją szczęśliwą. Była wspaniała. Cieszyłam się że może w końcu odpocząć od tego całego gówna związanego z jej byłym, zasługiwała na odpoczynek.

W końcu moje nogi odmówiły posłuszeństwa i usiadłam na kanapie w kącie. Widząc te wszystkie pary tańczące wspólnie coś drgnęło mi w sercu. Nikt nigdy nie kochał mnie na tyle by zostać ze mną dłużej niż tydzień. Zwykle chłopacy których spotykałam w życiu chcieli tylko zaliczyć a jak im się znudziłam to odchodzili. Nie zawsze mi to przeszkadzało, miałam dużo obowiązków i brak czasu na związek. Ale jak każdy człowiek pragnęłam choć odrobiny bliskości. Pragnęłam móc zasypiać i budzić się widząc przed sobą osobę której ufam bezgranicznie. Pragnęłam miłości.

Zobaczyłam jak Sunny tańczy z Maxem który właśnie kładł jej dłoń na szyi i przyciągnął bliżej. Mimowolnie poczułam ból w miejscach gdzie siniaki prawie zniknęły. Myślałam że jak one zaczną znikać to tak samo wspomnienia ale było tylko gorzej. Warga mi drżała a uda miałam tak mocno ściśnięte że zaczęły boleć.

Dlaczego to musiało się przytrafić mnie? Nie zrobiłam nic złego by na to zasłużyć.

Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku a ja przymknęłam oczy. Powtarzałam w myślach wszystko co pamiętałam byle wspomnienia mnie nie dopadły.

Najpierw usłyszałam swoje imię a wtedy poczułam dłonie na ramionach. Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego zielone tęczówki które wydawały się czarne w przyciemnionym pomieszczeniu.

-Aren?

Patrzył na moją twarz jakby upewniał się że wszystko w porządku. Przesunął dłonie na moją szyję i delikatnie kciukami gładził moje policzki. Uśmiechnęłam się i wtuliłam twarz w jego dłoń, ale łzy nie przestawały płynąć.

-Sunny tańczy...-wskazałam głową na parkiet, pewnie przyjechał by ją odebrać.- Jest z...

-Mam w dupie z kim jest-nie odrywał ode mnie wzroku- Wszystko okej?

Pokręciłam głową a usta nie przestawały drżeć.

-Zabierz mnie do domu, proszę-wyszeptałam.

Chwycił moją dłoń i pomógł mi stanąć na nogi. Trochę kręciło mi się w głowie ale dałam radę ustać nawet prosto. Trzymając moją dłoń prowadził mnie między tłumem.

Gdy wyszliśmy na zewnątrz doznałam jakiegoś szoku zaciągając się świeżym powietrzem. Jakby alkohol sam zaczął ze mnie wyparowywać. Było dość zimno a gruby golf nic nie dawał.

Ryder otworzył mi drzwi swojego pickeupa i pomógł wsiąść, zapiął mi pasy i obszedł auto siadając za kierownicą.

Chciało mi się spać ale Aren najwyraźniej wiedział jak postępować z pijanymi. Otworzył okno po mojej stronie a ja oparłam głowę o drzwi pozwalając by moje włosy falowały na wietrze. Łzy znikały równie szybko jak się pojawiały.  

Long RideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz