Rozdział 14. Cassie.

32 4 0
                                    


Odjebało mi.

Co ja sobie myślałam odwzajemniając ten pocałunek. Z tego nie mogło wyniknąć nic dobrego, przecież jak Sunny się dowie to będzie wściekła.

Ale jak coś tak dobrego mogło być złe?

Całowałam się wiele razy w życiu ale nigdy... nigdy tak jak z Arenem. Z żadnym chłopakiem nie przeżyłam motylków w brzuchu ani zatracenia się w sobie. A z nim... chciałam więcej, chciałam by wziął mnie tam w kuchni. Nie mogłam przestać myśleć o jego miękkich ustach które pochłaniały mnie z tak intensywną namiętnością ani o jego szorstkich dłoniach badających moje ciało.

Ostatni raz byłam tak napalona w sumie nigdy. Lubiłam seks ale nie zdarzyło mi się pragnąć kogoś tak bardzo że ciągle o tym myślałam.

Byłam zgubiona i nie wiedziałam co robić.

-Cassie twoja mama dzwoniła.

Podniosłam wzrok gdy Paul się odezwał a widelec wypadł mi z dłoni uderzając o talerz. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni a ja poczułam jak strach wypełnia moje ciało.

-Co chciała?-spytałam a mój głos zabrzmiał słabo.

-Pytała czy wiem gdzie jesteś, podobno uciekłaś z domu-spojrzał na mnie pytająco.-Oczywiście powiedziałem że nie słyszałem by Sunny coś o tobie mówiła i nie ma cie u nas.

Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się do ojca przyjaciółki.

-Dziękuje.

-Nie ma za co, jesteś dorosła-wzruszył jedynie ramionami- A poza tym nie skłamałem, mieszkasz u Arena nie u mnie.

Keris posłał mi dwuznaczny uśmiech a Aren uderzył do w nogę pod stołem. Teraz uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

Ten gest podniecił mnie tak bardzo że niemal zapomniałam o matce.

-Myślałam że twoja mama wie że jesteś u nas-Sunny patrzyła na mnie podejrzliwie.

-Powiedziałam jej tylko że wyjeżdżam, nie mówiłam dokąd.-skłamałam.

-Czemu? Przecież zawsze się tak dobrze dogadywałyście?

Ręce mi się pociły i musiałam otrzeć je o jeansy by nie wyglądać na podejrzaną. Nie wiedziałam co opowiedzieć. A w dodatku nienawidziłam okłamywać Sunny.

-Cassie mówiła że jej mama ostatnio dużo pracowała- ciszę przerwała Miley- Pewnie dlatego się od siebie oddaliły.

Zuch dziewczynka. Zasłużyła na paczkę żelek.

Sunny tylko pokiwała głową i wróciła do jedzenia.

Rozmowy zeszły na inny tor a ja wciąż stresowałam się tym że moja matka mnie szuka. Nie rozumiałam po co byłam jej potrzebna, jeśli wierzyła że zmienię swoje zeznania na policji to była w błędzie.

Po kolacji myślałam że wrócimy do domu i pójdziemy spać ale Sunny miała inne plany, zresztą Keris i Aren szli za nami. Powiedziała mi tylko że ma niespodziankę ale nie mówiła jaką. Wyszliśmy za stajnię gdzie paliło się ognisko przy którym stał nikt inny jak Ryan Ryder, brat Sunny.

Zapomniałam że miał wrócić do domu pod koniec miesiąca. Skończył się sezon ujeżdżania byków w którym brał udział. Był trzy lata starszy od nas i równie przystojny jak to wszyscy Ryderowie. Miał brązowe włosy sięgające za uszy a na głowie brązowy kapelusz kowbojski. Jak byliśmy mali uwielbiałam go i wydaje mi się że z wzajemnością, zawsze kręcił się wokół mnie i Sunny. I był miły co wyróżniało go na tle Arena w tamtych czasach.

Long RideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz