VII. Coś się kończy...?

79 0 24
                                    

Rano wyjątkowo obudził mnie budzik dzwoniący z pokoju mamy. Pewnie było około godziny czwartej, bo zawsze o tej porze wstawała. Powolnym krokiem poszłam do niej na dół, by podziękować jej jeszcze raz za samochód, który mi kupiła.

- Sophie...?- spytała w moją stronę pijąc kawę w kuchni.- Czemu nie śpisz kochanie? Jest wcześnie...- nie dokończyła, bo mocno ją przytuliłam.

- Chciałam ci jeszcze raz podziękować. I zapytać czy muszę dzisiaj jechać na uczelnię, bo nie chce jakoś patrzeć na Taylora...- spojrzałam w bok.

- No wyjątkowo, niech ci będzie.- uśmiechnęła się w moją stronę.- Usprawiedliwię ci to potem kochanie.- zaczęła głaskać mnie po włosach, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Śmiesznie to brzmi, że mama mi usprawiedliwia nieobecności na studiach. Dorosłej dziewczynie, która może sama to zrobić. Musiałam się jej o to pytać, bo wiedziałam, że byłaby zła gdybym się nie pojawiła na uczelni. Dobrze wiedziała, że chodziłam tam z przymusu i gdybym mogła już skończyłabym edukację dwa lata temu. Szłam na studia tylko ze względu na nią. Simon zresztą tak samo, ale mówił ze od trzeciego roku jakoś zleciało szybciej. Natomiast ja nie chciałam w tym siedzieć dłużej. Ale gdy zaczynałam ten temat z mama kończył się zwykle kłótnią. Odsunęłam się od mamy i sobie też wstawiłam kawę. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mamy.

- Pewnie Taylor przyjedzie później, co?- spytała a ja pokiwałam głową patrząc w bok.- W razie co powiedz, że kwiaty w salonie są moje. Dostałam je na awans w pracy, dobra?- powiedziała, a ja się szeroko uśmiechnęłam spod kubka.- Mniemam rozumieć, że się rozumiemy.- zaśmiała się.

- Rozumiemy się bez słów mamo.- odwzajemniłam jej uśmiech.- A Simon też może zostać? Żeby był, jak Taylor będzie...- spojrzałam na mamę, która pokiwała potwierdzająco głową.

- Ale żeby to było ostatni raz. Rozumiemy się?- spytała na co ja pokiwałam szybko głową. Mama w sekundę się ubrała i poszła do samochodu. Ruszyła z piskiem opon do pracy, a ja wróciłam do siebie do pokoju. Postanowiłam zrobić porządek w szafie. Mogłam na wierzch wyciągnąć spódniczki, krótkie topy i sukienki, które wcześniej znajdowały się w głębiach szafy. Kończąc związek z Taylorem mogłam sobie też pozwolić na wyciągnięcie bardziej imprezowych stylizacji, które czekały w nierozpakowanych przesyłkach od nie wiadomo jakiego czasu. Tak samo rozpakowałam paczki z bielizną, którą planowałam ubierać pod sukienki. Na samą myśl, że mogłabym w nich pokazać się Vigorowi uniósł mi się jeden kącik ust. Znaczy, nie wygląda to tak, że chciałabym się w niej mu pokazać specjalnie, ale może jakoś "przypadkiem" by mnie w niej zobaczył. Spojrzałam na ekran telefonu, który się zaświecił. Podeszłam do niego i zobaczyłam SMS od nieznanego numeru.

Nieznany: Sto róż pasuje do wystroju pokoju?

 Uśmiechnęłam się na tą myśl, że to Vigor. Zmieniłam od razu nazwę kontaktu i odpisałam.

Sophie: No aktualnie są w salonie, ale wezmę je później do pokoju. Raczej będą pasować. 

Vigor: No mam taką nadzieję. A czemu nie śpisz?

Sophie: Obudził mnie Quick skacząc mi po łóżku. A, że mama nie spała to poszłam się z nią pożegnać, bo szła do pracy na rano. A tak z ciekawości. Skąd masz mój numer?

Vigor: Nie zdradzę swojego informatora Sophie.

 Uśmiechnęłam się na tą wiadomość. W głowie miałam to jak wymawiał moje imię. Jak szeptał mi je do ucha swoim niskim i zachrypniętym głosem. Odpisałam mu po dłuższej chwili.

Sophie: Na ten moment muszę kończyć. Sprzątam w szafie i nie chcę abyś mi przeszkadzał. Do widzenia.

 Odłożyłam telefon na szafkę nocną i zaczęłam z powrotem sprzątać w szafie. Cicho puszczona muzyka się zatrzymała, a z telefonu zaczął brzmieć dzwonek oczekiwania na odebranie połączenia video. Spojrzałam na wyświetlacz. On serio dzwoni... Odebrałam telefon i oparłam go o lampkę na szafce nocnej. Spojrzałam na jego zaspaną twarz. Na jego poczochrane włosy, a mimo to wyglądał cudnie...

Evil meet at night (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz