XV. Cisza przed burzą.

51 1 4
                                    

 Spojrzałam na swojego ojca z łzami w oczach. Zdecydowanym krokiem podbiegłam do niego i mocno się w niego wtuliłam.

- Ale... Co ty tu robisz?- spytałam wtulając się w jego klatkę piersiową.

- Mama do mnie zadzwoniła. Mówiła, żebym to ja w tym roku na święta przyjechał. Ale nie wspomniała o jednej rzeczy...- powiedział, ale po chwili spojrzał na mój pierścionek na palcu. 
Spojrzałam na jego reakcję i się odsunęłam.

- A... No tak. Ten...- zaczęłam się plątać, ale po chwili przerwał mi ojciec.

- Muszę go poznać. Mam nadzieję, że to nie ten skurwiały blondyn.- powiedział, a to z jego ust brzmiało jak jedna z najmniejszych obelg, jakimi kiedykolwiek nazwał Taylora. Ja pokiwałam przecząco głową, a on zadowolony zaklaskał w swoje dłonie.- No to mam nadzieję, że poznam go jak najprędzej. Przyjedzie na święta?

- Jeszcze go nie pytałam, ale po pracy jutro zajadę się spytać. A mógłby przyjechać z siostrą? Nie chcę aby jego siostra siedziała sama w święta...

- Nie mają rodziców?- spytała moja mama w tle, a ja wzruszyłam ramionami.

- Nigdy nic o nich nie wspominał. Ani on, ani ona. Więc wątpię...- powiedziałam ciszej.

- To niech przyjadą.- mruknął Simon w tle.- Może jego siostra też ze mną pogra.

- Ty tylko o tych pierdolonych grach.- powiedział ojciec przewracając oczami.

- Jego siostra będzie siedzieć ze mną. Ty zajmujesz się nim.- pogroziłam palcem Simonowi.

- Ale to twój narzeczony. Nie mój do jasnej cholery.- ja przewróciłam oczami, gdy to powiedział i usiadłam na kanapie obok Quicka. Zaczęłam jeść orzechy, które leżały na stole w misce.

- A zdradzisz mi chociaż imię?- spytał ojciec, a ja odwróciłam się w jego stronę.

- Vigor.- powiedziałam, a ojciec otworzył szerzej oczy.- Wiem, że ma rzadkie imię... Ale naprawdę jest cudowny.

- To opowiedz coś o nim.- mruknął i usiadł obok mnie.

- No to jest idealny pod każdym aspektem...- zaczęłam i w sekundę się rozmarzyłam.- Idealnie zbudowany, ciemne oczy i ciemne włosy, wysoki. Traktuje mnie jakbym była księżniczką. W przeciwieństwie do Taylora, bo Taylor nigdy mi nie otwierał drzwi.- kontynuowałam.- Ale też wspomniał, że nie chce być do niego porównywany. Ale podsumuję to słowami.- spojrzałam w sufit wzdychając.- Totalne przeciwieństwo Taylora.

- To już ten fakt mi się bardziej podoba.- powiedział zadowolony.- Niech przyjedzie w święta. Nawet nie musi nic kupować. Wystarczy, że będzie. Ja go popytam o troszkę rzeczy.

- Tato...- przewróciłam oczami.- Mama już robiła mu wywiad środowiskowy...- spojrzałam na niego.- Wystarczy, naprawdę...

- Dobra.- mruknął niechętnie.- Niech ci będzie. Ale kiedyś go wypytam o niektóre rzeczy.- podsumował, co znaczyło koniec rozmowy. Wstałam z kanapy i wzięłam na szybko jakąś przekąskę z kuchni. Ruszyłam do siebie do pokoju, aby się ogarnąć i iść spać. Muszę wstać jutro około siódmej. Pojechać po Olivię i później do kawiarni. Do czternastej wytrzymać i do Vigora pojechać. Na samą myśl o nim rozmarzyłam się leżąc na łóżku. Zerknęłam na świecący wyświetlacz telefonu, kiedy akurat zabrałam się za ściąganie ubrań. Będąc w samym staniku wzięłam telefon i spojrzałam, że Vigor dzwoni na video chacie. Owinęłam się na szybko ręcznikiem i odebrałam telefon. Po drugiej stronie telefonu był Vigor, a jego tors zasłaniała piana. Najwidoczniej leżał w wannie. Spojrzałam na niego unosząc lewą brew.

Evil meet at night (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz