XIX. Pierwsze tajemnice?

49 0 4
                                    

 Z rana około godziny dziesiątej leżałam i wpatrywałam się w śpiącego Vigora. Nawet jak spał wyglądał jak pierdolony anioł. Delikatnie się podniosłam z łóżka, nachyliłam się nad nim i złożyłam delikatny pocałunek na jego wargach. Podeszłam do szafki nocnej i wzięłam z niej telefon. Schowałam go do kieszeni bluzy i podeszłam do schodów. Po kilku minutach znalazłam się w kuchni i po cichu robiłam śniadanie dla trzech alkoholików. Dwójka z nich spała na ziemi w salonie, a jeden książę na górze w sypialni. Zerknęłam kątem oka na puste butelki w kuchni. Było ich dobre dziesięć sztuk. Pokiwałam głową i nałożyłam jedzenie na talerze. Zrobiłam trzy takie same tacki- talerz z naleśnikami, butelka wody i tabletki przeciwbólowe. Podeszłam do salonu i delikatnie poklepałam Leo.

- Leo, wstawaj. Jedzenie wam zrobiłam.- na moje słowa Simon się obudził, a gdy zobaczył butelkę wody, rzucił się na nią jak zgłodniały wilk na owcę. Pokiwałam głową, a Leo spojrzał na mnie półprzytomnymi oczami.

- Śniadanie?- spytał zaspany, a ja spojrzałam na blat w kuchni. Nie minęła chwila, a on już zajadał się naleśnikami. Wzięłam tackę i poszłam po schodach na górę. Vigor już krążył po piętrze ubrany w garnitur. Uniosłam jedną brew do góry, a on pocałował mnie w usta.

- Muszę jechać. Będę wieczorem kochanie.- z tacki wziął wodę i ruszył na dół. Coś mruknął do chłopaków i po chwili rozległo się po domu trzaśnięcie drzwiami. Cisza na dole stała się zabójcza. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na jedzenie na talerzu. Smutna poszłam na dół i schowałam naleśniki do lodówki. Ubrałam na siebie spodnie i buty. Wyszłam z domu z zamiarem pojechania do domu. Emma sobie wróci później, zapewne z Leo. Odpaliłam samochód i zaczęłam zastanawiać się, gdzie pojechał Vigor z moim bratem i przyjacielem. Z takimi myślami w głowie ruszyłam w kierunku domu. Musiałam zapewne tam posprzątać.

Dwudziestominutowa droga do domu minęła mi w ciszy. Nie miałam ochoty na włączanie muzyki w samochodzie. Pomogłoby mi to zapewne z moimi myślami, ale nie chciałam się ich pozbywać z swojej głowy. Zaparkowałam samochód pod domem i z niego wysiadłam. Ani samochodu mamy, ani samochodu ojca nie było. Znaczyło to tyle, że będę sama z Quickiem w domu. Weszłam po cichu, a w drzwiach siedział Quick z piłką w pysku. Kucnęłam, a on dalej czekał.

- No chodź się przywitać.- po moich słowach doberman podbiegł do mnie. Zaczął tak merdać ogonem, że drewniane szafki zaczęły wydawać dziwny dźwięk. Drapałam go cały czas za uchem, to po brzuchu, to po dupci. Cicho się zaśmiałam i się podniosłam. Odwiesiłam klucze na haczyk obok drzwi. Upewniłam się czy zamknęłam drzwi, a gdy były zamknięte ruszyłam na górę.
Włączyłam muzykę z głośnika i zabrałam się za sprzątanie szafy. Zgodnie z powiedzeniem nowy rok nowa ja zawsze tak robiłam. Ubrania, których nie nosiłam sprzedawałam, albo oddawałam Emmie. Później za te pieniądze kupowałam nowe. Spojrzałam na sukienkę, którą miałam na imprezie, gdy poznałam Vigora. Odruchowo kąciki ust mi się podniosły w szerokim uśmiechu. Pomimo to, że miałam ją na sobie tylko raz stwierdziłam, że ją sobie zostawię. Około godzinne sprzątanie w szafie i robienie zdjęć ubrań minęło mi szybko. Następnie zabrałam się za toaletkę. Otwarte, prawie pełne i nieużywane kosmetyki postanowiłam oddać Emmie, albo Isie. Pewnie z zadowoleniem je przyjmą. Zdjęcie każdego kosmetyku i ubrania wysłałam dziewczynom na grupę.

Sophie: Sprzątam i robię za Caritas. Chcecie coś?

Isa: Ja przygarnę sukienkę. Może jakąś pomadkę kochana.

Emma: Ja wezmę wszystko bo za darmo.

Sophie: Z resztą po co ja ciebie Emma pytam. Zawsze tak jest.

Cicho się zaśmiałam. Emma zawsze tak pisała. Ta wiadomość poprawiła mi humor, a porządki wyparły mi z głowy czyny i słowa Vigora. Zeszłam na dół i ubrałam kurtkę. Zapięłam smycz za obrożę Quicka i wyszłam z nim na spacer. Odpaliłam papierosa i włożyłam słuchawki do uszu. Poszłam w kierunku parku, aby spuścić psa ze smyczy. A sama chciałam posiedzieć na ławce. Bujnym krokiem w rytm muzyki z słuchawek doszłam do parku. W nim spuściłam Quicka i zaczęłam rzucać mu piłkę. W międzyczasie zdążyłam spalić papierosa. Kulturalnie go zgasiłam i wyrzuciłam niedopałek do śmietnika. Na sam widok biegającego Quicka mój kącik ust podniósł się w lekkim uśmiechu. Gdy doberman zaczął biegać z innymi psami- doszłam do wniosku, że mam wolne na jakiś czas od rzucania piłki. Do kawiarni miałam wrócić pracować w nowym roku. Nie chciałam teraz pracować, chciałam odpocząć. Otworzyłam szerzej oczy, bo przypomniałam sobie o prezencie, który mam w domu dla Vigora. Nie wiem czemu zdążyłam o tym zapomnieć. Ale stwierdziłam, że dam mu go przed imprezą u Leo w Sylwestra. Przez to, że przypomniała mi się sytuacja z poranka; uśmiech zniknął mi z twarzy. Zerknęłam na telefon, na który przyszedł SMS od Olivii.

Evil meet at night (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz