I Dzień jak co dzień

233 19 5
                                    

Witam was w dniu dzisiejszym (4.09.2024 rok)! Oto dziś wrzucam dla was pierwszych kilka poprawionych rozdziałów Wpojonego. Reszta ukazywać się będzie stopniowo i... Mam nadzieję: miłej lektury!

Zaklęcie Mirii

Jak człowiek w wilka, tak wilk w Bękarta. Jak woda w kranie, tak i pieniądze. Jak herezje, tak samo oni. W świecie równowaga zachowana być musi. I trwać będzie wiecznie. A jeśli coś zmienią... Zmieni się gwiazda, zmieni się niebo. I zmieni się ziemia, i zmieni się piekło. Nie ma sensu uciekać od tego... 

***

Życie Luizy jest usłane złotymi różami.

Remigiusz Haase – jej ojczym – jest w końcu betą głównym najważniejszej watahy w województwie. Każda osoba w szkole zazdrości Luizie tego, co ma. Własne omegi służące ich rodzinie. Potężna willa na tle niewinnych domków, wyglądająca jak pałac. Pomyśleć więc można, że pieniądze spadają im z nieba!

Ale Luiza nie znosi takiego życia.

Nie znosi swojej matki. Pieniędzy Remigiusza. Tego, że po rozwodzie jej rodziców, ten ważniak zapłacił łapówkę, by całe rodzeństwo zostało z matką. W tym „pałacyku".

Przecież to miejsce jest dla niej jak więzienie!

– Dzień dobry – mówi Luiza, gdy pewnego dnia wchodzi do jadalni, gdzie omegi już podały śniadanie.

– Cześć – burczy Remigiusz, odkładając na podłogę pożółkłą gazetę, na którą wylała mu się herbata.

Tatiana i Edmund także odpowiadają na jej powitanie, a jedynie matka siedzi w milczeniu. Nawet nie odwraca głowy, by spojrzeć na córkę.

Luiza siada do jedzenia i nakłada sobie zapieczone już tosty z serem, zanim kto inny zje je pierwszy.

Z tą myślą przygląda się uważnie bratu, który podnosi wzrok znad talerza przepełnionego porcją tostów z innego półmiska. Z ich trójki tylko Tatiana ne zamierza bić się o ten rarytas. Wyciąga więc rękę z widelcem po parówki i sałatkę ryżową.

Pani Wiktoria, nadal z głową uniesioną dumnie, nie odzywa się przez cały czas. Jakby jakiekolwiek zdanie mogło sparzyć ją w język. A mimo to, rozmowa podczas śniadania toczy się między trójką rodzeństwa. Są głośni i bardzo żywi, jak to młodzież. Remigiusz od czasu do czasu tylko dorzuca swoje trzy grosze, próbując uciszyć ten harmider.

– Czyli dziś chcesz po prostu pójść biegać? – pyta w pewnej chwili Edmund, gdy starsza z sióstr zdradza mu plany na popołudnie. W jego tonie słychać prowokacyjną nutę.

– A co, nie wolno mi? Twoje treningi ostatnimi czasy stają się coraz bardziej monotonne – odpyskowuje Luiza.

Edmund unosi wysoko brwi.

– Nie ładnie jest tak mówić do starszego brata – zauważa i nachyla nad stołem, by...

– Ej! To moje! – woła Luiza, gdy brat zabiera z jej talerza połówkę tosta. – Zostaw!

Chłopak śmieje się, gdy widzi zdenerwowanie siostry, ale ostatecznie wygrywa tę bitwę i zgarnia zapiekany chleb dla siebie. Przy tym puszcza Luize oko i mówi:

– Trenuj więcej, a będziesz mogła następnym razem zjeść to cudo.

I kiedy wpycha całego tosta do ust, te zamieniają się na chwilę w wilczy pysk. Oburzona tym Luiza uderza dłońmi w stół i gwałtownie zmienia pozycję, krzyżując ramiona na piersi.

Matka wreszcie lekko na nią zerka.

– Jesteś okropny – stwierdza i odsuwa się od stołu. Edmund rzuca w jej stronę zaskoczony wzrok.

– Nie mów, że byłem w stanie cię zniechęcić do jedzenia? To miało być zabawne!

– Spadaj. Mam gdzieś twoje beznadziejne poczucie humoru.

I zanim drzwi zamykają się za nią, Edmund rzuca jeszcze półżartem:

– I tak jesteś zbyt żarta!

„Ale nie tyję od tego" – myśli dziewczyna, wychodząc czym prędzej poza jadalnie. Idzie teraz po pustym korytarzu w stronę drewnianych schodów.

I tak, gdy Luiza wchodzi do swojego pokoju i podchodzi do łóżka, odłącza telefon od ładowania, aby teraz móc przejrzeć wszystkie media społecznościowe. Czy to i tamto zmieniło się przez noc. Może w ten sposób zapomni o głodzie i nietrafionym żarcie Edmunda.

Szybko okazuje się, że ludzie z jej grupy klasowej, zaczęli – pomimo wakacji – o czymś ze sobą dyskutować. Wiadomości jest sporo, bo drama, która nadal się nadal rozgrywa, miała swój początek o pierwszej w nocy, a teraz każdy, kto już nie śpi, próbuje uratować jedną z popularniejszych koleżanek.

Rozchodzi się o ślub, który zaaranżowała dla niej babcia i za który zapłaciła spore pieniądze. Luiza lekko współczuje koleżance, bo okazuje się, że jej partnerem ma być zamożny wampir. Jedna z najgorszych istot, na które zwykły człowiek, taki jak ona, mógł wpaść. Luiza obawia się, że po wakacjach Edyta nie wróci już do szkoły, bo będzie na to zbyt blada i zbyt sponiewierana.

Ach! Okrutne życie!

Niestety mimo szczerych chęci nie może jej w żaden sposób pomóc. Odkąd nadprzyrodzeni – wilkołaki, wampiry, czy czarownice – przejęli glob, aranżowane małżeństwa na nowo stały się czymś normalnym. I choć początkowo były aranżowane tylko związki nadprzyrodzonych, z czasem zaczęli też cierpieć na tym zwykli ludzie.

„Nastały potworne czasy dla tych słabeuszy" – myśli Luiza, wychodząc z grupy klasowej po odczytaniu wszystkich wiadomości. Na żadną też nie odpisała, sądząc, że jako wilczyca, tylko pogorszy sytuację. – „Ale ja na jej miejscu nie byłabym taka słaba".

I zaczyna otwierać już inne powiadomienia, gdzie nieznajomi przez noc polubili jej zdjęcia, filmiki czy rolki. Luiza kocha swój mały cyberświat. Miejsce, w którym mimo nienawiści do matki i całego jej bogactwa, sama chwali się na profilach tym co posiada.

„Może i jestem hipokrytką z takim podejściem" – zauważa, robiąc nowe zdjęcie kolczyków z perłami, które nałożyła rano na uszy. – „Ale nikt po drugiej stronie nie musi o tym wiedzieć".

Takimi słowami usprawiedliwia się całe życie.

Wpojony przeznaczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz